wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 5 "Groźna rywalka"

Rano gdy mnie obudził budzik, nie zwlekając szybko wstałam i skierowałam się do łazienki, bo chciałam być znowu wcześniej w szkole, by znowu posiedzieć u Nata. Weszłam do mojej łazienki wykonałam czynności pielęgnacyjne i po 30 minutach z niej wyszłam. Wyszłam z pokoju i schodziłam po schodach na dół by wziąć śniadanie do szkoły.
-Cześć Chris. –weszłam do kuchni.
-Cześć co tak wcześnie? –stał i robił kanapki.
-A tak po prostu. –uśmiechnęłam się i schowałam drugie śniadanie do torebki.
-A ty nie jesz śniadania? –stał zadziwiony gdy zaczynałam ubierać buty.
-Nie, nie mam czasu, pa. –otworzyłam drzwi i wyszłam z domu.
 Szłam chodnikiem, wokół było można usłyszeć śpiew ptaków, ładna pogoda zapowiadała się na dzisiejszy dzień. Po kilku minutach doszłam do szkoły, od razu skierowałam się do wejścia. W środku szłam prosto do drzwi na których było napisane „Pokój gospodarza”, lecz gdy chciałam wejść usłyszałam krzyki za tych drzwi tak choćby ktoś się kłócił. Postanowiłam bez wahania wejść i zobaczyć co się dzieje. Gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się Nathaniel i Melania, po niej jest widać, że jest nieźle wkurzona, a on poirytowany, pewnie jej zachowaniem.
-Przepraszam pewnie przeszkadzam. –chciałam wyjść.
-Nie Beili, nie przeszkadzasz, wejdź Melania i tak już wychodziła. –dziewczyna spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem i poszła naburmuszona.
 -Jak chcesz pobyć sam to wyjdę. –nie wiedziałam co zrobić.
-Nie, zostań. –uśmiechną się lekko.
-Dobrze, ale chce żebyś mi wytłumaczył o co poszło. –usiadłam na małej niebieskiej kanapie która się tam znajdywała.
-No dokładnie poszło o ciebie. –usiadł koło mnie.
-Jak o mnie? –o co chodzi?
-No bo przyszła i do mnie, że musimy porozmawiać, więc ja jej powiedziałem żeby mówiła. Więc zaczęła, że mam więcej z tobą nie rozmawiać, nie spotykać itp. Bo mnie za złą drogę wprowadzisz, jak to mówiła nie mogłem w to uwierzyć, wiec jej powiedziałem, że ma tak nie mówić bo to nie prawda, bo odkąd ciebie zobaczyła to zaczęła się dziwnie zachowywać. To zaczęła mówić, że ty mnie odciągasz od moich obowiązków i tak dalej, a ja jej, że robisz tu to co ona i żeby tak nie mówiła bo ja tak dalej pójdzie będzie miała zakaz przychodzenia do tego pomieszczenia, w tym czasie ty weszłaś. –gdy to mówił był bardzo poirytowany.
-Naprawdę? –spojrzałam na niego zaskoczona.
-Tak, ale pomińmy to, cos chciałaś ode mnie? –no nareszcie się uśmiechną.
-Nic nie chciałam tylko tak przyszłam, ale w sumie chciałam się ciebie coś zapytać? –zrobiła się delikatnie różowa.
-Tak, o co? –siedział ciekawy.
-Czy dziś przypadkiem też nie potrzebujesz pomocy? –zrobiłam się czerwona.
-Nie dziś nie, wszystko wczoraj zrobiliśmy, ale jak chcesz to możesz tu zostać ze mną, po lekcjach tez możesz przyjść, jak by mnie nie było to wejdź i poczekaj bo pewnie będę u dyrektorki. –uśmiechną się promiennie.
-Naprawdę dzięki. –odwzajemniłam uśmiech.
-Wybacz, że ciebie tak pytam ale, czy ty przypadkiem od razu po lekcjach nie miałaś iść do baru? –zakłopotał się delikatnie.
-Nie muszę, wczoraj o tym z nim rozmawiałam. –uśmiechnęłam się.
-To dobrze, bo myślałem, że będziesz mieć kłopoty. –było widać, że wyraźnie mu ulżyło.
-Nie, nie musisz się tak martwić. –wstałam z kanapy. –to do zobaczenia po lekcjach. - pomachałam mu i wyszłam.
Szlam w stronę sali w której miałam mieć lekcje. Gdy do niej doszłam, spokojnym krokiem do niej weszłam i Rozalia do mnie przybiegła.
-Chodź! - złapał mnie za rękę i zaczęła mnie ciągnąć w kierunku dwóch dziewczyn z którymi przed chwilą stała. –Dziewczyny to jest Beili. –przedstawiła mnie im bez największego namysłu.
-Hej jestem Violetta. –uśmiechnęła się nieśmiało do mnie fioletowo włosa.
-A ja Iris. –zwróciła się do mnie pewnie rudowłosa.
-Miło mi. –uśmiechnęła się do nich przyjaźnie.
-Dobra koniec ty zapoznawani, widzę, że zaczynasz się nie źle dogadywać z Nathanielem. –przerwała nam Rozalia.
-A skąd to wiesz? –śledzi mnie czy jak?
-Wiem stąd, że kilka minut temu Melania wparowała do klasy wkurzona na maksa. –skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
-To jeszcze nic nie znaczy. –oparłam się o ławkę.
-Właśnie że znaczy, bo jak ktoś lepiej się dogadywał z Nathaniela, albo więcej czasu od niej z nim spędzał to właśnie taka się robiła. –odparła Iris.
-Mówiłam ci żebyś na nią uważała. –patrzała się na mnie Rozalia.
-Wiem, wiem ale ona niech sobie myśli co chce nie obchodzi mnie to, będę z Nathanielem spędzała tyle czasu ile będzie mi się podobało i nic jej do tego. –powiedziałam to pewna siebie.
W tej samej chwili wszedł do klasy nauczyciel, a Iris wyszła bo miała gdzie indziej lekcje, bo jest od nas starsza o rok. Po 10 minutach lekcji wszedł do klasy spóźniony Kastiel, nauczyciel tylko pokiwał głowa i kazał mu usiąść i pech chciał, że tylko za mną i za Rozalią była wolna ławka. Przez pół lekcji mnie zaczepiał w końcu nauczyciel mu zwrócił uwagę, to na chwile przestał, ale po 15 minutach nadal mnie zaczepiał, więc zaczęłam się rozglądać po klasie i napotkałam wkurzony wzrok blondynki o imieniu Amber, gdyby mogła to by mnie teraz zabiła za to, że to mnie Kas zaczepia, a nie ją. Nagle nastąpił dzwonek i wyszłam w pośpiechu z klasy by nie napotkać blondynki, bo nie miałam ochoty by się z nią kłócić. Reszta lekcji mijała mi spokojnie bo buntownik wybrał się na wagary. Po ostatniej lekcji szłam zadowolona do pokoju gospodarza, że przez wszystkie przerwy nie spotkałam Melani. Gdy weszłam do środka na kanapie siedziała Melania, jak mnie zauważyła wstała i do mnie podeszła.
-Wyjdź stąd. –powiedziała spokojnie, wskazując palcem drzwi.
-Nigdzie nie idę, Nathaniel powiedział, że mogę po lekcjach tu przyjść i jakby go nie było to mam zaczekać. –popatrzyłam się w jej oczy.
-On po prostu jest dla ciebie miły, a tak naprawdę nie chce byś tu przychodziła. –lekko się uśmiechnęła.
-Coś ci się pomyliło! –co ona wygaduje.
-Nie musisz mi wierzyć, ale ja Nathaniela znam od dawna i wiem jaki jest. –zaczęła drwić ze mnie.
-Ty na prawdę jesteś psychiczna, wymyślasz takie durne bajeczki i myślisz, że ja w to uwierzę, tak naprawdę to ciebie Nathaniel ma dosyć, a nie mnie. –powiedziałam jej jaka jest prawda.
-Co to przez ciebie ma mnie dosyć, bo mówię mu prawdę, a on mi nie wierzy. –lekko ją wykurzyłam.
-Prawdę? Śmieszna jesteś, ty tylko kłamiesz żadnej prawdy mu nie mówisz. –co za bzdury ona mi wygaduje.
-Śmiesz twierdzić, że ja kłamie?! –podniosła rękę.
Ona mnie popchnęła, a ja walnęłam głową o stół i w oddali usłyszałam tylko głos Nathaniela.
*Nathaniel*
-Melania odbiło ci, mogło jej się coś stać. –ukucnąłem przed Beili.
-Ale ja…ale ja…a czemu się tak o nią martwisz, przecież się tylko uderzyła. –na początku się zmartwiła, ale potem stanęła pewnie.
-No właśnie i straciła przytomność, mogło je się coś stać. –podniosłem lekko jej ciało i przeniosłem na kanapę.
-Czemu się tak o nią martwisz, przecież nigdy o nikogo tak się nie martwiłeś. –wkurzyła się, ale nawet nie wiem czemu.
-Bo jest dla mnie ważna, a w ogóle co cię to obchodzi, wyjdź stąd, nie chce cię widzieć. –zdenerwowała mnie.
Po tych słowach wyszła bez słowa, a ja usiadłem koło Beili, położyłem jej głowę na moich kolanach i czekałem aż się obudzi.
 *Beili*
Zaczęłam odzyskiwać przytomność i poczułam, że ktoś głaszczę mnie po głowie, więc lekko uniosłam powieki i zobaczyłam przyjemną twarz blondyna.
-Obudziłaś się już. –nie przestawał mnie głaskać po głowie.
-Tak tylko głowa mnie strasznie boli przez to uderzenie. –uśmiechnęłam się delikatnie do niego, ale nie podnosiłam głowy z jego kolan.
-Ważne, że ci nic nie jest. –uśmiechną się ciepło. –A i jeszcze chciałem cię przeprosić. –posmutniał.
-Ale za co przeprosić? - uniosłam się i usiadłam koło niego.
-Za Melanie, nie wiem co w nią wstąpiło, nigdy się tak nie zachowywała. –spojrzał na mnie smutnymi oczami.
-Wiesz może jest zazdrosna. –spojrzałam na niego tajemniczo.
-Zazdrosna? Przecież jej powiedziałem, że nie jest w moim typie. –schował twarz w rękach.
-Powiedziałeś jej tak? –co!?
-Tak, bo kiedyś zapytała się mnie czy bym z nią nie chodził, a ja jej odmówiłem i jej powiedziałem, że nie jest w moim typie i jak do tej pory całkiem normalnie się zachowywała. –uśmiechną się.
-Jak całkiem normalnie?–nie wiedziałam o co chodzi.
-Kiedyś też miała taki napad złości, ale to było chwilowe i to aż takich drastycznych efektów nie miało jak teraz. –patrzył tempo w ziemie.
-Chciała bym coś jeszcze wiedzieć? –nie wiedziałam jak to zacząć.
-A co byś jeszcze chciała wiedzieć? –po patrzał się na mnie zaciekawiony.
-Jak dziewczyna jest w twoim typie? –zrobiłam się czerwona.
-W moim… -on też zrobił się czerwony. –No jest tak pewna, ale nie chce teraz o tym mówić. –nie wiedział co zrobić był tak zakłopotany.
-Dobrze nie będę cię zmuszać byś mówił. –uśmiechnęła się.
-Miło że mnie rozumiesz. –odwzajemnił uśmiech.
-A właśnie miałam się pytać ile byłam nie przytomna? –mam nadzieje, że nie za długo.
-Z jakieś 45 minut, może trochę więcej. –uśmiechną się delikatnie.
-To ja będę się już zbierać, bo za nim dojdę do tego baru to trochę minie. –wstałam z kanapy.
-Czekaj wyjdę z tobą. –uśmiechną się.
Zabrał swoje rzeczy, wyszliśmy z pomieszczenia a on zamkną je na klucz i oboje wyszliśmy z terenu szkoły. Ta szkoła jest dla mnie jakaś pechowa pod koniec lekcji zawsze zostaje pozbawiona przytomności, Boże ale ze mnie kaleka.

Dziś znalazłam czas by dodać, rozdział który wyszedł mi średnio moim zdaniem ;P
Więc kolejny dodam w piątek
J
Zapraszam do komentowania <3


4 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział czekam na nastepny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rozdział
    Melania to pani lekkich obyczajów ładnie mówiąc
    nie mogę doczekać się nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział zaje!
    A tej Melani, to bym chętnie przywaliła (lekko mówiąc xD).
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tak dalej pójdzie to Nat zostanie prywatnym ochroniarzem Beili XD

    OdpowiedzUsuń