Skończyliśmy już sortować
te dokumenty i zwróciłam się do Nathaniela.
-Ja już będę szła. -uśmiechnęłam się do niego.
-Czekaj ja też już wychodzę, odprowadzę cię przy okazji. -lekko się zarumienił.
-Tylko wiesz ja do domu nie idę. –nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.
-A gdzie jeśli mogę wiedzieć? -czekał na moją odpowiedź.
-Wiesz ja mieszkam z kuzynem i ja mu w pracy pomaga. –opuściłam głowę.
-Nic nie szkodzi mogę cię tam odprowadzić jeśli chcesz, a gdzie dokładnie twój kuzyn pracuje? –był ciekawy.
-W barze, będzie mi miło jak mnie odprowadzisz. –lekko się uśmiechnęłam.
-Dobrze to chodź. –otworzył mi drzwi, bym wyszła jako pierwsza.
Wyszliśmy z terenu szkoły, przez drogę Nathaniel mnie się wszystkiego pytał i poszliśmy okrężną drogą, Chris zadowolony nie będzie, ale jakoś to powinien zrozumieć. Nat potem zaczął się pytać czemu z rodzicami nie mieszkam, a ja stanęłam.
-To długa historia może kiedyś ci powiem. –uniosłam głowę i się lekko do niego uśmiechnęłam.
-Dobrze, o której miałaś być w barze, bo ta rozmowa trochę nam ze trwała. –popatrzał na zegarek.
-Jakieś półtorej godziny temu. –też spojrzałam na zegarek.
-Przecież aż tyle nie rozmawialiśmy? –był zszokowany.
-Nie, rozmawialiśmy półgodziny, a godzinę sortowaliśmy dokumenty. – lekko się uśmiechnęłam.
-Czemu nie powiedziałaś, że nie możesz zostać gdybym wiedział to bym się nie pytał. –stał trochę zasmucony.
-Nie martw się wytłumaczę mu te powiedzmy małe spóźnienie. –położyłam ręce mu na ramionach by podniósł wzrok.
-Na pewno żebyś potem nie miała problemów przez mnie? –spojrzał na mnie kontem oka.
-Na pewno i o pomoc możesz mnie zawsze pytać bo zawsze znajdę czas. –zarumieniłam się delikatnie.
-Dobrze chodź już. –złapał mnie za rękę tak chodź byśmy byli parą.
Przez kolejne pół drogi śmialiśmy się i żartowaliśmy, a on nadal mnie trzymał za rękę nie przeszkadzało mi to. W końcu stanęliśmy przed wejściem do baru i się z nim pożegnałam puścił moją rękę. Weszłam do baru ludzi było nawet sporo, podeszłam do lady i oczywiście zobaczyłam czerwone włosy, a koło niego siedział białowłosy którego pierwszy raz na oczy widziałam.
-Cześć Chris sorry za spóźnienie, ale coś mi wypadło. –weszłam na ladę i przeskoczyłam na drugą stronę.
-Pogadamy o tym potem, a teraz idź się przebrać. –zadowolony nie był, ale wściekły też nie.
Poszłam się przebrać i wróciłam.
-Chris ja wiem czemu się spóźniła. –Kastiel się uśmiechną tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
-Czemu? –patrzył zszokowany na niego i na mnie, a ja zajęłam się klientem.
-Pewnie u tego blondaska siedziała. –upił łyk drinka.
-Ej nie nazywaj go tak, a jak siedziałam to co, będę sobie robiła co chciała, a tobie nic do tego. –stałam wkurzona.
-Kto to? –zwrócił się do mnie Chris.
-To ten gospodarz szkoły co ci o nim wspomniałam. –spojrzałam na niego kontem oka.
-Spoko, a wy się jeszcze nie znacie, Beili to jest Lysander, Lysander to jest Beili. –spojrzałam na białowłosego który siedział obok Kastiela.
-Hej miło mi, dużo o tobie mówili. –uśmiechnęłam się do niego podając mu rękę.
-Mi też. –uśmiechną się i pocałował mnie w rękę. Zaszokował mnie jak ktoś kto koleguje się z czerwonowłosym może być taki miły i potrafi zachować się jak gentelman. –A kto dokładnie o mnie mówił? –spojrzał mi w oczy.
-Ten wybryk natury co koło ciebie siedzi i mój kuzyn. –Lysander lekko się uśmiechną, a Chris zaczął się śmiać, a czerwonowłosy jak to on zrobił kwaśną minę i spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem.
Ja się do niego uśmiechnęłam zadziornie.
-Wiesz co Chris widać, że to twoja kuzynka. –uśmiechną się Kastiel.
-Wiem szybko się uczy. –nie wiedziałam o co im chodzi, ale prawdę mówiąc nie obchodziło mnie to.
Zaczęła się zajmować klientami, potem miałam krótka przerwę i Kastiel to wykorzystał.
-Czy mógł bym od ciebie dostać znowu drinka? –mrugną do mnie oczkiem.
-Dobrze ale jakiego? –chciałam żeby dał mi spokój.
-Tego co ostatnio mi zrobiłaś, wyjątkowo przypadł mi do gustu. –zaczął bazgrać coś na stole swoim palcem.
-Dobrze. –zawróciłam oczami i zaczęłam robić mu tego drinka.
On oparł łokcie o blat i przyglądał mi się.
-Proszę. –położyłam mu drinka.
-Dziękuje. –lekko się uśmiechną.
-Lysander tobie tez zrobić? –zapytałam z grzeczności.
-Jeśli chcesz to możesz zrobić. –uśmiechną się do mnie tajemniczo.
-A jakiego chcesz? –wzięłam duży kielich by przygotować napój.
-Takiego samego jak ma Kastiel. –pokazał kciukiem na czerwnowłosego.
Zrobiłam mu takiego samego i postawiłam przed nim.
-Lysander powiedz mi jak ty z nim wytrzymujesz? –byłam ciekawa jak taki miły człowiek może wytrzymywać z taki gburem.
-Po prostu jestem bardziej spokojny i opanowany jak Kastiel wybucha wściekłością to tylko czekam aż skończy na wszystkich wrzeszczeć. –przyglądałam mu się.
-Podziwiam cię ja bym przy nim do wariatkowa trafiła. –spojrzałam lekceważąco na Kastiela.
On tylko spojrzał na mnie i prychną z uśmiechem na twarzy.
W barze było jeszcze z 5 osób Chris przyszedł i powiedział, że mam się iść przebrać, więc poszłam. Gdy wyszłam na sali było już pusto tylko jeszcze czekali na mnie Lysander, Chris i Kastiel.
-Beili mam do ciebie prośbę, mogła byś pójść do sklepu kupić coś na kolację? –Chris się popatrzał na mnie tymi maślanymi oczkami.
-Dobrze. –zabrałam mu pieniądze i ruszyłam w odwrotnym kierunku.
-Będę czekać w domu. –usłyszałam w oddali.
Szłam do sklepu i rozmyślałam o Nathanielu on tyle o mnie wiem, a ja o nim prawie nic, postanowiłam jutro też z nim po lekcjach zostać i go wypytam. Byłam już naprzeciwko sklepu i szłam zamyślona przez to na kogoś wpadłam.
-Przepraszam zamyśliłam się. –zrobiłam się lekko czerwona.
-Nic nie szkodzi, Beili, a co ty tu robisz o tak późnej porze? –to był blondyn o którym myślałam.
-Nathaniel? Wiesz kuzyn skończył pracę i powiedział bym poszła coś kupić na kolację, a ten sklep jest tylko otwarty 24h, a ty co ty tu robisz? –ucieszyłam się, że go spotkałam.
-Amber zażyczyła sobie na kolacje kanapki z dżemem, a w domu nie było i musiałem iść, bo rodzice kazali. –położył rękę na czole.
-A ona sama sobie nie mogła pójść albo coś innego zjeść? –co za wredna żmija.
-Nie, jak ona powie, że coś chce to rodzice od razu jej dają, a jak tego w domu nie ma to mnie wysyłają bo to późno się zrobiło i jej samej nie puszczą. –biedny Nat.
-Nie komentuje tego, ale bynajmniej się spotkaliśmy po za szkołą. – uśmiechnęłam się lekko zaróżowiona.
-Tak, chodź już po te zakupy. –uśmiechną się promiennie i pociągną mnie ze sobą do sklepu.
Weszliśmy do środka i wzięliśmy czerwony koszyczek który stał przy wejściu. Na samym przodzie było pieczywo więc wzięłam duży chleb, zaraz koło tego stał dżem więc Nat zaraz wziął jeden truskawkowy, myślałam, że zaraz ze mną się pożegna i pójdzie do kasy, ale nie, chodził po sklepie razem ze mną. Podeszliśmy do owoców i warzyw i wzięłam główkę sałaty, potem poszliśmy w stronę chłodziarek, a tam wzięłam ser jakąś szynkę i dla siebie serek waniliowy.
-Też lubisz smak wanilii? –był zaskoczony moim wyborem.
-Tak, ty też lubisz? –zaskoczył mnie.
-Tak, myślałem, że weźmiesz czekoladowy. –uśmiechną się lekko.
-Nie, nie lubię wytworów z czekolady. –lubi to co ja jest po prostu idealny.
Szliśmy dalej koło napoi więc wzięłam jedną coca-cole i dwie fanty, poszłam jeszcze po herbaty wzięłam z Dilmach brzoskwiniową moją ulubioną i poszłam wraz z Nathanielem do kasy, zapłaciliśmy i wyszliśmy na zewnątrz.
-Ty pewnie będziesz już szedł do domu bo Amber dopiero będzie ci robić problemy. –uśmiechnęłam się trochę smutna bo chciałabym by zemną poszedł.
-Nie koniecznie, zrobiło się strasznie ciemno więc cię odprowadzę. –uśmiechną się cały czerwony.
-A nie będziesz mieć przez to problemów? –bałam się o niego.
-Nie, chodź, prowadź gdzie twój dom. –zaczął pchać mnie do przodu.
Szliśmy przez ciemny chodnik gdzie, nie gdzie paliły się latarnie, a ja zaczęłam się go o wszystko wypytywać. Dowiedziałam się, że jego rodzice Amber strasznie rozpieszczają, to sama mogłam się domyśleć, że nie lubi słodyczy, to podobnie do mnie chodź niektóre słodycze jem. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało tylko, że już byliśmy pod moim domem i musiałam się z nim żegnać.
-Proszę to dla ciebie. –dał mi małą kartkę.
-Co to? –byłam ciekawa.
-To mój numer telefonu jak byś czegoś potrzebowała to pisz. –lekko się zarumienił.
-Jasne, czekaj. –zaczął odchodzić, ale go zatrzymałam.
Wyciągnęłam komórkę wbiłam podany numer i puściłam mu sygnał.
-A to mój numer w razie potrzeby też dzwoń, lub pisz. –zaróżowiłam się delikatnie, a on trzymał swoją komórkę i patrzył się na wyświetlacz.
-Jasne dzięki to na razie. -pomachałam mu i weszłam do domu.
-Już jestem. –weszłam do salonu.
-Widzę. –podszedł do mnie i wziął od mnie reklamówki.
-Czemu mnie się nie zapytałeś czemu tak długo mnie nie było? –stałam z zszokowana.
-Bo wyjrzałem przez okno jak stałaś przed domem z jakimś blondynem a po opisie tego całego Nathaniela to musiał być on. –lekko się uśmiechną i zaczął robić kolacje. –A ty specjalnie do niego zadzwoniłaś by przyszedł pod sklep czy się przypadkowo spotkaliście? –był ciekawski.
-Przypadkowo, bo w tedy jeszcze jego numeru nie miałam. –usiadłam w kuchni.
-A co teraz już masz? –spojrzał kontem oka na mnie.
-Tak. –spojrzałam na niego ukradkiem. –A gdzie Lysander i to coś w czerwonych włosach?
-Poszli, nie chciało im się czekać aż przyjdziesz, co ty tak nie lubisz Kastiela? –położył przed mną talerz z 3 kanapkami.
-Nie wiem uraz do niego mam i tyle. –wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść, a Christopher usiadł koło mnie i mi się przyglądał.
-Czemu się tak na mnie patrzysz? –nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Podoba ci się ten cały Nathaniel co?? –nie wiedziałam co mu powiedzieć.
-Nie wiem chyba tak, jak jestem z nim to czuje takie dziwne ciepło niczego takiego jeszcze nigdy nie czułam. –napiłam się herbaty.
-Po prostu się zakochałaś. –uśmiechną się i poszedł do salonu.
Chwile jeszcze posiedziałam w kuchni i poszłam do pokoju przebrałam się w piżamę i położyłam się i rozmyślałam o Nathanielu nie umiałam sobie go z głowy wybić cały czas mi chodził po myślach, chyba się naprawdę zakochałam, a może to tylko zauroczenie.
Obiecałam w czwartek rozdział i jest ;3
Mam nadzieje, że się podobał, następny nie wiem kiedy dodam, ale postaram się jak najszybciej <3
-Ja już będę szła. -uśmiechnęłam się do niego.
-Czekaj ja też już wychodzę, odprowadzę cię przy okazji. -lekko się zarumienił.
-Tylko wiesz ja do domu nie idę. –nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.
-A gdzie jeśli mogę wiedzieć? -czekał na moją odpowiedź.
-Wiesz ja mieszkam z kuzynem i ja mu w pracy pomaga. –opuściłam głowę.
-Nic nie szkodzi mogę cię tam odprowadzić jeśli chcesz, a gdzie dokładnie twój kuzyn pracuje? –był ciekawy.
-W barze, będzie mi miło jak mnie odprowadzisz. –lekko się uśmiechnęłam.
-Dobrze to chodź. –otworzył mi drzwi, bym wyszła jako pierwsza.
Wyszliśmy z terenu szkoły, przez drogę Nathaniel mnie się wszystkiego pytał i poszliśmy okrężną drogą, Chris zadowolony nie będzie, ale jakoś to powinien zrozumieć. Nat potem zaczął się pytać czemu z rodzicami nie mieszkam, a ja stanęłam.
-To długa historia może kiedyś ci powiem. –uniosłam głowę i się lekko do niego uśmiechnęłam.
-Dobrze, o której miałaś być w barze, bo ta rozmowa trochę nam ze trwała. –popatrzał na zegarek.
-Jakieś półtorej godziny temu. –też spojrzałam na zegarek.
-Przecież aż tyle nie rozmawialiśmy? –był zszokowany.
-Nie, rozmawialiśmy półgodziny, a godzinę sortowaliśmy dokumenty. – lekko się uśmiechnęłam.
-Czemu nie powiedziałaś, że nie możesz zostać gdybym wiedział to bym się nie pytał. –stał trochę zasmucony.
-Nie martw się wytłumaczę mu te powiedzmy małe spóźnienie. –położyłam ręce mu na ramionach by podniósł wzrok.
-Na pewno żebyś potem nie miała problemów przez mnie? –spojrzał na mnie kontem oka.
-Na pewno i o pomoc możesz mnie zawsze pytać bo zawsze znajdę czas. –zarumieniłam się delikatnie.
-Dobrze chodź już. –złapał mnie za rękę tak chodź byśmy byli parą.
Przez kolejne pół drogi śmialiśmy się i żartowaliśmy, a on nadal mnie trzymał za rękę nie przeszkadzało mi to. W końcu stanęliśmy przed wejściem do baru i się z nim pożegnałam puścił moją rękę. Weszłam do baru ludzi było nawet sporo, podeszłam do lady i oczywiście zobaczyłam czerwone włosy, a koło niego siedział białowłosy którego pierwszy raz na oczy widziałam.
-Cześć Chris sorry za spóźnienie, ale coś mi wypadło. –weszłam na ladę i przeskoczyłam na drugą stronę.
-Pogadamy o tym potem, a teraz idź się przebrać. –zadowolony nie był, ale wściekły też nie.
Poszłam się przebrać i wróciłam.
-Chris ja wiem czemu się spóźniła. –Kastiel się uśmiechną tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
-Czemu? –patrzył zszokowany na niego i na mnie, a ja zajęłam się klientem.
-Pewnie u tego blondaska siedziała. –upił łyk drinka.
-Ej nie nazywaj go tak, a jak siedziałam to co, będę sobie robiła co chciała, a tobie nic do tego. –stałam wkurzona.
-Kto to? –zwrócił się do mnie Chris.
-To ten gospodarz szkoły co ci o nim wspomniałam. –spojrzałam na niego kontem oka.
-Spoko, a wy się jeszcze nie znacie, Beili to jest Lysander, Lysander to jest Beili. –spojrzałam na białowłosego który siedział obok Kastiela.
-Hej miło mi, dużo o tobie mówili. –uśmiechnęłam się do niego podając mu rękę.
-Mi też. –uśmiechną się i pocałował mnie w rękę. Zaszokował mnie jak ktoś kto koleguje się z czerwonowłosym może być taki miły i potrafi zachować się jak gentelman. –A kto dokładnie o mnie mówił? –spojrzał mi w oczy.
-Ten wybryk natury co koło ciebie siedzi i mój kuzyn. –Lysander lekko się uśmiechną, a Chris zaczął się śmiać, a czerwonowłosy jak to on zrobił kwaśną minę i spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem.
Ja się do niego uśmiechnęłam zadziornie.
-Wiesz co Chris widać, że to twoja kuzynka. –uśmiechną się Kastiel.
-Wiem szybko się uczy. –nie wiedziałam o co im chodzi, ale prawdę mówiąc nie obchodziło mnie to.
Zaczęła się zajmować klientami, potem miałam krótka przerwę i Kastiel to wykorzystał.
-Czy mógł bym od ciebie dostać znowu drinka? –mrugną do mnie oczkiem.
-Dobrze ale jakiego? –chciałam żeby dał mi spokój.
-Tego co ostatnio mi zrobiłaś, wyjątkowo przypadł mi do gustu. –zaczął bazgrać coś na stole swoim palcem.
-Dobrze. –zawróciłam oczami i zaczęłam robić mu tego drinka.
On oparł łokcie o blat i przyglądał mi się.
-Proszę. –położyłam mu drinka.
-Dziękuje. –lekko się uśmiechną.
-Lysander tobie tez zrobić? –zapytałam z grzeczności.
-Jeśli chcesz to możesz zrobić. –uśmiechną się do mnie tajemniczo.
-A jakiego chcesz? –wzięłam duży kielich by przygotować napój.
-Takiego samego jak ma Kastiel. –pokazał kciukiem na czerwnowłosego.
Zrobiłam mu takiego samego i postawiłam przed nim.
-Lysander powiedz mi jak ty z nim wytrzymujesz? –byłam ciekawa jak taki miły człowiek może wytrzymywać z taki gburem.
-Po prostu jestem bardziej spokojny i opanowany jak Kastiel wybucha wściekłością to tylko czekam aż skończy na wszystkich wrzeszczeć. –przyglądałam mu się.
-Podziwiam cię ja bym przy nim do wariatkowa trafiła. –spojrzałam lekceważąco na Kastiela.
On tylko spojrzał na mnie i prychną z uśmiechem na twarzy.
W barze było jeszcze z 5 osób Chris przyszedł i powiedział, że mam się iść przebrać, więc poszłam. Gdy wyszłam na sali było już pusto tylko jeszcze czekali na mnie Lysander, Chris i Kastiel.
-Beili mam do ciebie prośbę, mogła byś pójść do sklepu kupić coś na kolację? –Chris się popatrzał na mnie tymi maślanymi oczkami.
-Dobrze. –zabrałam mu pieniądze i ruszyłam w odwrotnym kierunku.
-Będę czekać w domu. –usłyszałam w oddali.
Szłam do sklepu i rozmyślałam o Nathanielu on tyle o mnie wiem, a ja o nim prawie nic, postanowiłam jutro też z nim po lekcjach zostać i go wypytam. Byłam już naprzeciwko sklepu i szłam zamyślona przez to na kogoś wpadłam.
-Przepraszam zamyśliłam się. –zrobiłam się lekko czerwona.
-Nic nie szkodzi, Beili, a co ty tu robisz o tak późnej porze? –to był blondyn o którym myślałam.
-Nathaniel? Wiesz kuzyn skończył pracę i powiedział bym poszła coś kupić na kolację, a ten sklep jest tylko otwarty 24h, a ty co ty tu robisz? –ucieszyłam się, że go spotkałam.
-Amber zażyczyła sobie na kolacje kanapki z dżemem, a w domu nie było i musiałem iść, bo rodzice kazali. –położył rękę na czole.
-A ona sama sobie nie mogła pójść albo coś innego zjeść? –co za wredna żmija.
-Nie, jak ona powie, że coś chce to rodzice od razu jej dają, a jak tego w domu nie ma to mnie wysyłają bo to późno się zrobiło i jej samej nie puszczą. –biedny Nat.
-Nie komentuje tego, ale bynajmniej się spotkaliśmy po za szkołą. – uśmiechnęłam się lekko zaróżowiona.
-Tak, chodź już po te zakupy. –uśmiechną się promiennie i pociągną mnie ze sobą do sklepu.
Weszliśmy do środka i wzięliśmy czerwony koszyczek który stał przy wejściu. Na samym przodzie było pieczywo więc wzięłam duży chleb, zaraz koło tego stał dżem więc Nat zaraz wziął jeden truskawkowy, myślałam, że zaraz ze mną się pożegna i pójdzie do kasy, ale nie, chodził po sklepie razem ze mną. Podeszliśmy do owoców i warzyw i wzięłam główkę sałaty, potem poszliśmy w stronę chłodziarek, a tam wzięłam ser jakąś szynkę i dla siebie serek waniliowy.
-Też lubisz smak wanilii? –był zaskoczony moim wyborem.
-Tak, ty też lubisz? –zaskoczył mnie.
-Tak, myślałem, że weźmiesz czekoladowy. –uśmiechną się lekko.
-Nie, nie lubię wytworów z czekolady. –lubi to co ja jest po prostu idealny.
Szliśmy dalej koło napoi więc wzięłam jedną coca-cole i dwie fanty, poszłam jeszcze po herbaty wzięłam z Dilmach brzoskwiniową moją ulubioną i poszłam wraz z Nathanielem do kasy, zapłaciliśmy i wyszliśmy na zewnątrz.
-Ty pewnie będziesz już szedł do domu bo Amber dopiero będzie ci robić problemy. –uśmiechnęłam się trochę smutna bo chciałabym by zemną poszedł.
-Nie koniecznie, zrobiło się strasznie ciemno więc cię odprowadzę. –uśmiechną się cały czerwony.
-A nie będziesz mieć przez to problemów? –bałam się o niego.
-Nie, chodź, prowadź gdzie twój dom. –zaczął pchać mnie do przodu.
Szliśmy przez ciemny chodnik gdzie, nie gdzie paliły się latarnie, a ja zaczęłam się go o wszystko wypytywać. Dowiedziałam się, że jego rodzice Amber strasznie rozpieszczają, to sama mogłam się domyśleć, że nie lubi słodyczy, to podobnie do mnie chodź niektóre słodycze jem. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało tylko, że już byliśmy pod moim domem i musiałam się z nim żegnać.
-Proszę to dla ciebie. –dał mi małą kartkę.
-Co to? –byłam ciekawa.
-To mój numer telefonu jak byś czegoś potrzebowała to pisz. –lekko się zarumienił.
-Jasne, czekaj. –zaczął odchodzić, ale go zatrzymałam.
Wyciągnęłam komórkę wbiłam podany numer i puściłam mu sygnał.
-A to mój numer w razie potrzeby też dzwoń, lub pisz. –zaróżowiłam się delikatnie, a on trzymał swoją komórkę i patrzył się na wyświetlacz.
-Jasne dzięki to na razie. -pomachałam mu i weszłam do domu.
-Już jestem. –weszłam do salonu.
-Widzę. –podszedł do mnie i wziął od mnie reklamówki.
-Czemu mnie się nie zapytałeś czemu tak długo mnie nie było? –stałam z zszokowana.
-Bo wyjrzałem przez okno jak stałaś przed domem z jakimś blondynem a po opisie tego całego Nathaniela to musiał być on. –lekko się uśmiechną i zaczął robić kolacje. –A ty specjalnie do niego zadzwoniłaś by przyszedł pod sklep czy się przypadkowo spotkaliście? –był ciekawski.
-Przypadkowo, bo w tedy jeszcze jego numeru nie miałam. –usiadłam w kuchni.
-A co teraz już masz? –spojrzał kontem oka na mnie.
-Tak. –spojrzałam na niego ukradkiem. –A gdzie Lysander i to coś w czerwonych włosach?
-Poszli, nie chciało im się czekać aż przyjdziesz, co ty tak nie lubisz Kastiela? –położył przed mną talerz z 3 kanapkami.
-Nie wiem uraz do niego mam i tyle. –wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść, a Christopher usiadł koło mnie i mi się przyglądał.
-Czemu się tak na mnie patrzysz? –nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Podoba ci się ten cały Nathaniel co?? –nie wiedziałam co mu powiedzieć.
-Nie wiem chyba tak, jak jestem z nim to czuje takie dziwne ciepło niczego takiego jeszcze nigdy nie czułam. –napiłam się herbaty.
-Po prostu się zakochałaś. –uśmiechną się i poszedł do salonu.
Chwile jeszcze posiedziałam w kuchni i poszłam do pokoju przebrałam się w piżamę i położyłam się i rozmyślałam o Nathanielu nie umiałam sobie go z głowy wybić cały czas mi chodził po myślach, chyba się naprawdę zakochałam, a może to tylko zauroczenie.
Obiecałam w czwartek rozdział i jest ;3
Mam nadzieje, że się podobał, następny nie wiem kiedy dodam, ale postaram się jak najszybciej <3
cudaśny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNauś taki słodki <3
cud, miód i kokaina :***
czekam na nexta :D
Świetny rozdział XD czekam na next. Życze weny :)
OdpowiedzUsuńNie żeby mi się poprzedni twój blog nie podobał ale ten jest o niebo lepszy :D Myślałam że tylko ja wolę wanilię niż czekoladę :P
OdpowiedzUsuń