Jadę autem do nowego
świata, pięknego świata gdzie zacznę wszystko od nowa, bez żadnych kłótni,
awantur i bijatyk.
Jestem na trasie już kilka godzin za niedługo powinnam dojeżdżać do miast gdzie mieszka Christopher mój kuzyn, który jest wysokim, przystojnym szatynem o czarnych oczach i delikatnych rysach twarzy, mówił mi przez telefon jak wyjeżdżałam, że szkołę mi załatwi jestem ciekawa jak tam będzie mam nadzieje, że dobrze, nawet mówił mi nazwę tej szkoły tylko nie umiem sobie jej przypomnieć…a tak jak mogłam zapomnieć Słodki Amoris trochę dziwna nazwa jak dla liceum, ale nie jest tak źle.
W końcu dojechałam do miasta więc postanowiłam stanąć na boku i zadzwonić do Christophera.
-Tak słucham? –usłyszałam głos kuzyna.
-Cześć Chris jestem już w mieście tylko nie wiem gdzie mieszkasz, wyszedł byś po mnie? –powiedziałam na jednym tchu.
-Podjedź pod dworzec tam będę czekał, dobrze? –powiedział to bardzo wolno.
-Dobrze. –ucieszyłam się na samą myśl, że znowu go zobaczę.
-A i jeszcze jedno…miło cię znowu słyszeć. –usłyszałam radość w jego słowach.
Do dworca nie miałam z byt daleko, więc jak dojechałam od razu ujrzałam brązowe włosy mojego kuzyna, nic się nie zmienił. Zatrzymałam auto i wsiadłam z niego by uściskać Chrisa.
-Boże jak ja się za tobą stęskniłam. –wpadłam mu w ramiona.
-Ja też, a rodzice ci tak pozwolili się wyprowadzić by u mnie zamieszkać? –uściskał mnie.
-Nie za bardzo, znowu się kłócili na mnie się wydarli, że jestem nie wdzięczną córką, ja im powiedziałam, że nigdy ich nie obchodziłam, a teraz tacy z nich wielcy rodzice i w tedy mama mnie uderzyła, ale zaraz zrozumiała co zrobiła i przepraszała przytuliła mnie, a ja odepchnęłam i powiedziałam, że już jutro rano wyjeżdżam i będą mieli spokój. –gdy to mówiłam zaczęłam płakać.
-Nie martw się teraz zaczniesz wszystko od nowa i już cię nikt nie skrzywdzi. –przytulił mnie do siebie.
-Dziękuje. –podeszliśmy do auta i powiedział, że będzie prowadził.
Pojechaliśmy pod jego dom dobra tego nie można nazwać domem tylko jakąś willą, jego dom był ogromny.
-Jesteś kłamcą. –powiedziałam to z uśmiechem.
-Jak kłamcą? – był zszokowany.
-Powiedziałeś, że mieszkasz skromnie, a ja co widzę jakąś wille. –wyszłam z auta.
-A tam tylko ci się wydaje. –uśmiechną się zadziornie.
Weszliśmy do tego domu był przepiękny w środku korytarz miał jasne panele i do tego ściana była zrobiona z małych brązowych kamyczków, wszystko było takie nowoczesne. Kuchnia miała odcień jasnej zieleni z czarnymi wzorkami kwiatów i pnączy, kafelki były białe, z lekkimi odcieniami szarości, a szafki miały podobny odcień zieleni co ściany, zaś w salonie była duża plazma, sofa z biało-czerwonej skóry, fotele takie same i czarny stół na środku, panele na podłodze miał ciemno brązowe a ściany miał bordowe.
-Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju. –wziął moje bagaże i wszedł po drewnianych schodkach na górę. –Proszę oto twój pokój mam nadzieję, że ci się podoba. –otworzył drzwi i ukazał mi się przepiękny pokój z łazienką.
Pokój miał piękny morski odcień z czarnymi kwiatkami gdzie nie gdzie, wielka szafa z lustrem była podobnego koloru. Moje duże łózko było błękitno białe i dywanik na środku pokoju miał kolor biały. Pokój był cudny więc chciałam jeszcze sprawdzić łazienkę. Łazienka miała odcień limonki kafelki były biało-limonkowe, i duże lustro nad umywalką, naprzeciwko tego była wanna, a obok prysznic z przyciemnianą szybą.
-Ty żartujesz ten pokój jest przepiękny, lepszego nigdy w życiu nie miałam. –rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam w policzek.
-Miło słyszeć takie słowa. –uśmiechną się do mnie. – A i jeszcze jedno jutro zaczynasz szkołę przyjdzie po ciebie siostra mojej dziewczyny będzie chodzić z tobą do szkoły. –puścił mnie.
-A można wiedzieć jak się nazywają oby dwie? –czekałam na jego odpowiedź.
-Moja dziewczyna nazywa się Jasmin, a jej siostra Rozalia więc jutro na 9:00 bądź gotowa.
-Dobrze. –uśmiechnęłam się i on wyszedł.
Usiadłam na moim nowym, miękkim łóżku i stwierdziłam, że moje prawdziwe życie zaczyna się teraz. Po kilku minutach zaczęłam się rozpakowywać, wyciągnęłam z torby zdjęcie na którym byłam ja z moim kuzynem, postawiłam je na szafce nocnej która stała obok mojego łóżka. Włożyłam do szafy wszystkie moje ubrania i postanowiłam się na chwile położyć.
-Beili wstawaj. –poczułam jak ktoś mnie szturcha.
-Co się stało? Ile spałam? –przetarłam zaspane oczy.
-Kolacje zrobiłem, a spać to nie wiem kiedy usnęłaś, ale jak ostatni raz tu byłem to tak gdzieś z półtorej godziny. –uśmiechną się do mnie.
-Mogłeś mnie obudzić. –wstałam z łóżka.
-A postanowiłem, że cię nie obudzę bo, pewnie byłaś zmęczona po podróży. –wyszedł z pokoju, a ja za nim.
Zeszłam na dół do salonu, na stole leżał talerz z kanapkami, więc usiadłam razem z Chrisem i zaczęliśmy jeść.
Po kolacji poszłam na górę położyć się spać bo naprawdę byłam zmęczona.
***
Rano obudził mnie przeraźliwy dziwię budzika, tak strasznie nie chciało mi się wstawać, ale musiałam, bo nie mogę pozwolić by osoba której prawie nie znam na mnie czekała. Zeszłam ociężale z tego wygodnego łóżka i skierowałam się do łazienki by wziąć zimny prysznic, żeby mnie obudził. Weszłam do kabiny prysznicowej i gdy puściłam zimną wodę po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze i od razu mnie rozbudziło. Gdy skończyłam orzeźwiający prysznic zajęłam się moimi włosami i twarzą, gdy skończyłam poranną toaletę, wyszłam z łazienki wzięłam torbę i wyszłam z pokoju do kuchni i wziąć coś w końcu zjeść.
-Dzień dobry Chris. –usiadłam na jednym z krzeseł w kuchni.
-Dzień dobry Beili wyspałaś się? –zapytał kładąc omleta mi na talerz.
-Nie, najchętniej teraz bym wróciła do tego wygodnego łóżka. –uśmiechnęłam się.
-Oj nie marudź, zaraz powinna Rozalia przyjść. –usiadł i zaczął jeść omleta.
-A ty na którą do pracy idziesz? –zapytałam zaczynając moje śniadanie.
-Ja, na 10:30 dopiero. –uśmiechną się.
-A to szczęściarz. –powiedziałam pod nosem.
-Po szkole przyjdź do mnie do baru. –powiedział kończąc śniadanie.
-Dobrze, a gdzie to jest? –zapytałam kładąc talerz do zlewu.
-Rozalia cię zaprowadzi bo będzie miała po drodze do sklepu Leo to jest jej chłopak.
-Achmy. –usłyszałam dzwonek do drzwi.
Chris podszedł do drzwi by otworzyć. Do domu weszła ładna dziewczyna o srebnych włosach i fioletowych oczach, ubrana była w dość krótką, biało fioletową sukienkę, z czarnym krawatem.
-Hej Roza. –uśmiechną się do niej.
-Hej ty pewnie jesteś Beili jego kuzynka, ja jestem Rozalia jak pewnie już słyszałaś od Chrisa. –dziewczyna szybkim krokiem podeszła do mnie.
-Tak miło mi. –uśmiechnęłam się do niej najpiękniej jak potrafiłam.
-To idziemy. –złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia zdążyłam jeszcze wziąć torbę.
***
Doszliśmy do dużego szarego budynku, weszłyśmy na dziedziniec, wszyscy co byli na nim gapili się w naszą stronę i trochę nie zręcznie mi się zrobiło. Weszliśmy do budynku i Rozalia zaprowadziła mnie do dyrektorki i poszła powiedziała, że spotkamy się po lekcjach.
Weszłam do pokoju i się przywitałam.
-Dzień dobry jestem nowa uczennicą mój kuzyn mnie tu wczoraj zapisał. – obróciła się w moją stronę starsza pani.
-Dzień dobry, to pewnie jesteś Beili Gilder musisz iść do pokoju gospodarza jest tu zaraz obok. –uśmiechnęła się do mnie promiennie.
-Dobrze, dziękuję i do widzenia. –wyszłam z pomieszczenia.
Zaraz z boku były drzwi i pisało na nich pokój gospodarza więc zapukałam i weszłam.
Ujrzałam blond włosego chłopaka, który na mnie spojrzał pięknymi szaro-czarnymi oczami na sam wygląd oczarował mnie.
-Dzień dobry, jestem nowa i pani dyrektor kazała mi przyjść do pokoju gospodarza. –spojrzał mi w oczy poczułam jak na moich policzkach pojawia się rumieniec.
-Dzień dobry, tak akurat mam twoją teczkę w ręce, ty jesteś Beili Gilder?-uśmiechną się lekko do mnie.
-Tak. –odwzajemniłam uśmiech.
-Wszystko jest, a to jest dla ciebie plan lekcji. –podał mi kartkę.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się i chciałam się obrócić, ale usłyszałam głos.
-A tak przy okazji, jestem Nathaniel. –uśmiechną się do mnie jeszcze piękniej niż wcześniej.
Wyszłam z pokoju uśmiechnięta i skierowałam się w stronę dziedzińca by usiąść na świeżym powietrzu lecz na kogoś wpadłam.
-Ej ty patrz jak chodzisz! –stała przed mną w blond lokach dziewczyna dość skąpo ubrana.
-Och… nie zauważyłam cię. –po patrzałam na nią jak na dziwaczkę.
-Co?! Nie zauważyłaś mnie jak śmiesz, a w ogóle to ty jesteś ta nowa, to pewnie dlatego mnie nie zauważyłaś, ale nauczysz się… -zarzuciła blond lokami do tyłu. –jestem Amber i jedno małe ostrzeżenie, odczep się mojego brata Nathaniela i Kastiela bo on jest mój jeszcze o tym nie wie, ale jest mój więc, nie próbuj żadnych głupich sztuczek. –poszła z głowa do góry.
W życiu bym nie pomyślała, że Nathaniel ma taką wredna siostrę, ale trudno rodziny się nie wybiera. Szłam dalej w stronę dziedzińca aż w końcu się na nim znalazłam, poczułam aż ktoś ciągnie mnie na bok. Stal przed mną wysoki czerwono-włosy chłopak o czarnych oczach.
-Ty jesteś ta nowa tak? –przyparł mnie do ściany.
-Tak jestem Beili, mogę już iść. –nie miałam ochoty z nim przebywać.
-A ja Kastiel może miała byś ochotę ze mną gdzieś iść? –przybliżył niebezpiecznie usta to mojej twarzy.
-Nie i się odczep. –nie lubiłam tego typu chłopaków.
-Och daj spokój. –zaczął całować mnie po szyi.
Zaczęłam się mu wyrywać, ale on mnie przytrzymywał, więc zaczęłam krzyczeć by mnie puścił, ale złapał mnie za nadgarstki, poczułam jak po policzku spływa mi łza byłam przerażona, dopiero co poznany chłopak próbuje, mnie przelecieć i to w dodatku w szkole, prosiłam go by mnie puścił i krzyczałam by mnie zostawił nagle pojawił się mój wybawca, Nathaniel przyłożył mu z pięści w twarz aż upadł i mnie puścił i troskliwy blondyn do mnie podszedł i zemdlałam jeszcze tylko w oddali słyszałam ja Nathaniel kogoś prosi by mu drzwi otworzył i poczułam, że mnie podnosi.
Obudziłam się w pokoju gospodarzy poznałam po tych niebieskich ścianach.
-O już się ocknęłaś wszystko w porządku? –leżałam głową na kolanach Nathaniela.
-Tak, nic mi nie jest. –podniosłam się szybko i zrobiłam się różowawa na twarzy.
-Ale na pewno nic ci nie zrobił? – strasznie się martwił.
-Na pewno, nie musisz się martwić. –uśmiechnęłam się do niego.
-To dobrze. –chyba mu ulżyło.
Nathaniel wstał i podał mi kubek z ciepłą herbatą i z powrotem usiadł koło mnie.
-Przepraszam cię za tego debila, on chce przelecieć każdą dziewczynę w szkole, a jak któraś mu się stawia tak jak ty, to jej nie puszcza dopóki jemu nie ulegnie. –złapał się rękami za głowę dosyć wkurzony.
-Spokojnie nic się niestało bo w porę mnie uratowałeś dziękuję. –po tym zrobiłam się bardziej czerwona niż wcześniej więc wolałam upić łyk herbaty by nie zauważył.
-Nie pozwolił bym by tobie stała się jakaś krzy…yyy…to znaczy…chciałem powiedzieć, że nie pozwolił bym żeby komuś stała się krzywda. –nagle się strasznie zakłopotał zrobił się nagle cały czerwony.
-Miło, że się o mnie troszczysz, bo nikt oprócz mojego kuzyna tak się o mnie nie troszczył. –uśmiechnęłam się do niego.
-A rodzice przecież powinni się troszczyć o własne dziecko. –zszokowała go trochę moja odpowiedź.
-Moi rodzice się tylko kłócili i mnie za to obwiniali więc ich nie obchodziło co się ze mną dzieje dlatego przeprowadziłam się tutaj do mojego kuzyna. –uśmiechnęłam się ponownie do niego.
-Przykro mi. –poczułam jak mnie przytula.
W jego ramionach było mi tak dobrze, tak pięknie męsko pachniał, mogła bym zostać tak na zawsze.
-Czy w czymś przeszkodziłam? –stała nad nami Rozalia ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma.
-Nie. –powiedziałam puszczając Nata.
-To dobrze, wstawaj musimy iść bo twój kuzyn czeka na ciebie w barze. –uśmiechnęła się.
-No tak musze mu pomóc, na razie Nathaniel. –pomachałam mu ręką na do widzenia i pobiegłam za Rozalią.
Tak wiem za bardzo końcówka mi nie wyszła i że w pierwszym dniu chce ją ktoś zgwałcić tak wiem to jest beznadziejne, ale nie wiedziałam jak to zmienić więc tak zostawiłam ;P
Mama nadzieje, że rozdział choć trochę się podobał :D
Więc czekajcie na nexta i komentujcie XD
Jestem na trasie już kilka godzin za niedługo powinnam dojeżdżać do miast gdzie mieszka Christopher mój kuzyn, który jest wysokim, przystojnym szatynem o czarnych oczach i delikatnych rysach twarzy, mówił mi przez telefon jak wyjeżdżałam, że szkołę mi załatwi jestem ciekawa jak tam będzie mam nadzieje, że dobrze, nawet mówił mi nazwę tej szkoły tylko nie umiem sobie jej przypomnieć…a tak jak mogłam zapomnieć Słodki Amoris trochę dziwna nazwa jak dla liceum, ale nie jest tak źle.
W końcu dojechałam do miasta więc postanowiłam stanąć na boku i zadzwonić do Christophera.
-Tak słucham? –usłyszałam głos kuzyna.
-Cześć Chris jestem już w mieście tylko nie wiem gdzie mieszkasz, wyszedł byś po mnie? –powiedziałam na jednym tchu.
-Podjedź pod dworzec tam będę czekał, dobrze? –powiedział to bardzo wolno.
-Dobrze. –ucieszyłam się na samą myśl, że znowu go zobaczę.
-A i jeszcze jedno…miło cię znowu słyszeć. –usłyszałam radość w jego słowach.
Do dworca nie miałam z byt daleko, więc jak dojechałam od razu ujrzałam brązowe włosy mojego kuzyna, nic się nie zmienił. Zatrzymałam auto i wsiadłam z niego by uściskać Chrisa.
-Boże jak ja się za tobą stęskniłam. –wpadłam mu w ramiona.
-Ja też, a rodzice ci tak pozwolili się wyprowadzić by u mnie zamieszkać? –uściskał mnie.
-Nie za bardzo, znowu się kłócili na mnie się wydarli, że jestem nie wdzięczną córką, ja im powiedziałam, że nigdy ich nie obchodziłam, a teraz tacy z nich wielcy rodzice i w tedy mama mnie uderzyła, ale zaraz zrozumiała co zrobiła i przepraszała przytuliła mnie, a ja odepchnęłam i powiedziałam, że już jutro rano wyjeżdżam i będą mieli spokój. –gdy to mówiłam zaczęłam płakać.
-Nie martw się teraz zaczniesz wszystko od nowa i już cię nikt nie skrzywdzi. –przytulił mnie do siebie.
-Dziękuje. –podeszliśmy do auta i powiedział, że będzie prowadził.
Pojechaliśmy pod jego dom dobra tego nie można nazwać domem tylko jakąś willą, jego dom był ogromny.
-Jesteś kłamcą. –powiedziałam to z uśmiechem.
-Jak kłamcą? – był zszokowany.
-Powiedziałeś, że mieszkasz skromnie, a ja co widzę jakąś wille. –wyszłam z auta.
-A tam tylko ci się wydaje. –uśmiechną się zadziornie.
Weszliśmy do tego domu był przepiękny w środku korytarz miał jasne panele i do tego ściana była zrobiona z małych brązowych kamyczków, wszystko było takie nowoczesne. Kuchnia miała odcień jasnej zieleni z czarnymi wzorkami kwiatów i pnączy, kafelki były białe, z lekkimi odcieniami szarości, a szafki miały podobny odcień zieleni co ściany, zaś w salonie była duża plazma, sofa z biało-czerwonej skóry, fotele takie same i czarny stół na środku, panele na podłodze miał ciemno brązowe a ściany miał bordowe.
-Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju. –wziął moje bagaże i wszedł po drewnianych schodkach na górę. –Proszę oto twój pokój mam nadzieję, że ci się podoba. –otworzył drzwi i ukazał mi się przepiękny pokój z łazienką.
Pokój miał piękny morski odcień z czarnymi kwiatkami gdzie nie gdzie, wielka szafa z lustrem była podobnego koloru. Moje duże łózko było błękitno białe i dywanik na środku pokoju miał kolor biały. Pokój był cudny więc chciałam jeszcze sprawdzić łazienkę. Łazienka miała odcień limonki kafelki były biało-limonkowe, i duże lustro nad umywalką, naprzeciwko tego była wanna, a obok prysznic z przyciemnianą szybą.
-Ty żartujesz ten pokój jest przepiękny, lepszego nigdy w życiu nie miałam. –rzuciłam mu się na szyje i pocałowałam w policzek.
-Miło słyszeć takie słowa. –uśmiechną się do mnie. – A i jeszcze jedno jutro zaczynasz szkołę przyjdzie po ciebie siostra mojej dziewczyny będzie chodzić z tobą do szkoły. –puścił mnie.
-A można wiedzieć jak się nazywają oby dwie? –czekałam na jego odpowiedź.
-Moja dziewczyna nazywa się Jasmin, a jej siostra Rozalia więc jutro na 9:00 bądź gotowa.
-Dobrze. –uśmiechnęłam się i on wyszedł.
Usiadłam na moim nowym, miękkim łóżku i stwierdziłam, że moje prawdziwe życie zaczyna się teraz. Po kilku minutach zaczęłam się rozpakowywać, wyciągnęłam z torby zdjęcie na którym byłam ja z moim kuzynem, postawiłam je na szafce nocnej która stała obok mojego łóżka. Włożyłam do szafy wszystkie moje ubrania i postanowiłam się na chwile położyć.
-Beili wstawaj. –poczułam jak ktoś mnie szturcha.
-Co się stało? Ile spałam? –przetarłam zaspane oczy.
-Kolacje zrobiłem, a spać to nie wiem kiedy usnęłaś, ale jak ostatni raz tu byłem to tak gdzieś z półtorej godziny. –uśmiechną się do mnie.
-Mogłeś mnie obudzić. –wstałam z łóżka.
-A postanowiłem, że cię nie obudzę bo, pewnie byłaś zmęczona po podróży. –wyszedł z pokoju, a ja za nim.
Zeszłam na dół do salonu, na stole leżał talerz z kanapkami, więc usiadłam razem z Chrisem i zaczęliśmy jeść.
Po kolacji poszłam na górę położyć się spać bo naprawdę byłam zmęczona.
***
Rano obudził mnie przeraźliwy dziwię budzika, tak strasznie nie chciało mi się wstawać, ale musiałam, bo nie mogę pozwolić by osoba której prawie nie znam na mnie czekała. Zeszłam ociężale z tego wygodnego łóżka i skierowałam się do łazienki by wziąć zimny prysznic, żeby mnie obudził. Weszłam do kabiny prysznicowej i gdy puściłam zimną wodę po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze i od razu mnie rozbudziło. Gdy skończyłam orzeźwiający prysznic zajęłam się moimi włosami i twarzą, gdy skończyłam poranną toaletę, wyszłam z łazienki wzięłam torbę i wyszłam z pokoju do kuchni i wziąć coś w końcu zjeść.
-Dzień dobry Chris. –usiadłam na jednym z krzeseł w kuchni.
-Dzień dobry Beili wyspałaś się? –zapytał kładąc omleta mi na talerz.
-Nie, najchętniej teraz bym wróciła do tego wygodnego łóżka. –uśmiechnęłam się.
-Oj nie marudź, zaraz powinna Rozalia przyjść. –usiadł i zaczął jeść omleta.
-A ty na którą do pracy idziesz? –zapytałam zaczynając moje śniadanie.
-Ja, na 10:30 dopiero. –uśmiechną się.
-A to szczęściarz. –powiedziałam pod nosem.
-Po szkole przyjdź do mnie do baru. –powiedział kończąc śniadanie.
-Dobrze, a gdzie to jest? –zapytałam kładąc talerz do zlewu.
-Rozalia cię zaprowadzi bo będzie miała po drodze do sklepu Leo to jest jej chłopak.
-Achmy. –usłyszałam dzwonek do drzwi.
Chris podszedł do drzwi by otworzyć. Do domu weszła ładna dziewczyna o srebnych włosach i fioletowych oczach, ubrana była w dość krótką, biało fioletową sukienkę, z czarnym krawatem.
-Hej Roza. –uśmiechną się do niej.
-Hej ty pewnie jesteś Beili jego kuzynka, ja jestem Rozalia jak pewnie już słyszałaś od Chrisa. –dziewczyna szybkim krokiem podeszła do mnie.
-Tak miło mi. –uśmiechnęłam się do niej najpiękniej jak potrafiłam.
-To idziemy. –złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia zdążyłam jeszcze wziąć torbę.
***
Doszliśmy do dużego szarego budynku, weszłyśmy na dziedziniec, wszyscy co byli na nim gapili się w naszą stronę i trochę nie zręcznie mi się zrobiło. Weszliśmy do budynku i Rozalia zaprowadziła mnie do dyrektorki i poszła powiedziała, że spotkamy się po lekcjach.
Weszłam do pokoju i się przywitałam.
-Dzień dobry jestem nowa uczennicą mój kuzyn mnie tu wczoraj zapisał. – obróciła się w moją stronę starsza pani.
-Dzień dobry, to pewnie jesteś Beili Gilder musisz iść do pokoju gospodarza jest tu zaraz obok. –uśmiechnęła się do mnie promiennie.
-Dobrze, dziękuję i do widzenia. –wyszłam z pomieszczenia.
Zaraz z boku były drzwi i pisało na nich pokój gospodarza więc zapukałam i weszłam.
Ujrzałam blond włosego chłopaka, który na mnie spojrzał pięknymi szaro-czarnymi oczami na sam wygląd oczarował mnie.
-Dzień dobry, jestem nowa i pani dyrektor kazała mi przyjść do pokoju gospodarza. –spojrzał mi w oczy poczułam jak na moich policzkach pojawia się rumieniec.
-Dzień dobry, tak akurat mam twoją teczkę w ręce, ty jesteś Beili Gilder?-uśmiechną się lekko do mnie.
-Tak. –odwzajemniłam uśmiech.
-Wszystko jest, a to jest dla ciebie plan lekcji. –podał mi kartkę.
-Dziękuję. –uśmiechnęłam się i chciałam się obrócić, ale usłyszałam głos.
-A tak przy okazji, jestem Nathaniel. –uśmiechną się do mnie jeszcze piękniej niż wcześniej.
Wyszłam z pokoju uśmiechnięta i skierowałam się w stronę dziedzińca by usiąść na świeżym powietrzu lecz na kogoś wpadłam.
-Ej ty patrz jak chodzisz! –stała przed mną w blond lokach dziewczyna dość skąpo ubrana.
-Och… nie zauważyłam cię. –po patrzałam na nią jak na dziwaczkę.
-Co?! Nie zauważyłaś mnie jak śmiesz, a w ogóle to ty jesteś ta nowa, to pewnie dlatego mnie nie zauważyłaś, ale nauczysz się… -zarzuciła blond lokami do tyłu. –jestem Amber i jedno małe ostrzeżenie, odczep się mojego brata Nathaniela i Kastiela bo on jest mój jeszcze o tym nie wie, ale jest mój więc, nie próbuj żadnych głupich sztuczek. –poszła z głowa do góry.
W życiu bym nie pomyślała, że Nathaniel ma taką wredna siostrę, ale trudno rodziny się nie wybiera. Szłam dalej w stronę dziedzińca aż w końcu się na nim znalazłam, poczułam aż ktoś ciągnie mnie na bok. Stal przed mną wysoki czerwono-włosy chłopak o czarnych oczach.
-Ty jesteś ta nowa tak? –przyparł mnie do ściany.
-Tak jestem Beili, mogę już iść. –nie miałam ochoty z nim przebywać.
-A ja Kastiel może miała byś ochotę ze mną gdzieś iść? –przybliżył niebezpiecznie usta to mojej twarzy.
-Nie i się odczep. –nie lubiłam tego typu chłopaków.
-Och daj spokój. –zaczął całować mnie po szyi.
Zaczęłam się mu wyrywać, ale on mnie przytrzymywał, więc zaczęłam krzyczeć by mnie puścił, ale złapał mnie za nadgarstki, poczułam jak po policzku spływa mi łza byłam przerażona, dopiero co poznany chłopak próbuje, mnie przelecieć i to w dodatku w szkole, prosiłam go by mnie puścił i krzyczałam by mnie zostawił nagle pojawił się mój wybawca, Nathaniel przyłożył mu z pięści w twarz aż upadł i mnie puścił i troskliwy blondyn do mnie podszedł i zemdlałam jeszcze tylko w oddali słyszałam ja Nathaniel kogoś prosi by mu drzwi otworzył i poczułam, że mnie podnosi.
Obudziłam się w pokoju gospodarzy poznałam po tych niebieskich ścianach.
-O już się ocknęłaś wszystko w porządku? –leżałam głową na kolanach Nathaniela.
-Tak, nic mi nie jest. –podniosłam się szybko i zrobiłam się różowawa na twarzy.
-Ale na pewno nic ci nie zrobił? – strasznie się martwił.
-Na pewno, nie musisz się martwić. –uśmiechnęłam się do niego.
-To dobrze. –chyba mu ulżyło.
Nathaniel wstał i podał mi kubek z ciepłą herbatą i z powrotem usiadł koło mnie.
-Przepraszam cię za tego debila, on chce przelecieć każdą dziewczynę w szkole, a jak któraś mu się stawia tak jak ty, to jej nie puszcza dopóki jemu nie ulegnie. –złapał się rękami za głowę dosyć wkurzony.
-Spokojnie nic się niestało bo w porę mnie uratowałeś dziękuję. –po tym zrobiłam się bardziej czerwona niż wcześniej więc wolałam upić łyk herbaty by nie zauważył.
-Nie pozwolił bym by tobie stała się jakaś krzy…yyy…to znaczy…chciałem powiedzieć, że nie pozwolił bym żeby komuś stała się krzywda. –nagle się strasznie zakłopotał zrobił się nagle cały czerwony.
-Miło, że się o mnie troszczysz, bo nikt oprócz mojego kuzyna tak się o mnie nie troszczył. –uśmiechnęłam się do niego.
-A rodzice przecież powinni się troszczyć o własne dziecko. –zszokowała go trochę moja odpowiedź.
-Moi rodzice się tylko kłócili i mnie za to obwiniali więc ich nie obchodziło co się ze mną dzieje dlatego przeprowadziłam się tutaj do mojego kuzyna. –uśmiechnęłam się ponownie do niego.
-Przykro mi. –poczułam jak mnie przytula.
W jego ramionach było mi tak dobrze, tak pięknie męsko pachniał, mogła bym zostać tak na zawsze.
-Czy w czymś przeszkodziłam? –stała nad nami Rozalia ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma.
-Nie. –powiedziałam puszczając Nata.
-To dobrze, wstawaj musimy iść bo twój kuzyn czeka na ciebie w barze. –uśmiechnęła się.
-No tak musze mu pomóc, na razie Nathaniel. –pomachałam mu ręką na do widzenia i pobiegłam za Rozalią.
Tak wiem za bardzo końcówka mi nie wyszła i że w pierwszym dniu chce ją ktoś zgwałcić tak wiem to jest beznadziejne, ale nie wiedziałam jak to zmienić więc tak zostawiłam ;P
Mama nadzieje, że rozdział choć trochę się podobał :D
Więc czekajcie na nexta i komentujcie XD
Tak to jest typowe zachowanie Kastiela
OdpowiedzUsuńa Nataniel... jak zwykle cudowny :**
bardzo mi się podobało >3<
E tam, Kastiel to norma. Rozdział ciekawy, przyczepić się mogę do interpunkcji tylko i kilka literówek. Zwykłe niedopatrzenie. Ogólnie mi się podobał. Czekam nn
OdpowiedzUsuńKIedy nowy rozdział? Życze weny :D
OdpowiedzUsuńDziś wieczorem się postaram XD
UsuńFajny rozdział . ;p
OdpowiedzUsuńLedwo skończyłam czytać twój poprzedni blog, a teraz zabieram się za kolejny :D i "Mama nadzieje, że " będzie równie ciekawy jak ten z Kasem w roli głównej :D
OdpowiedzUsuńDopiero skończyłam czytać twojego poprzedniego bloga i już wzięłam się za ten;) wspaniale piszesz, masz dobrze rozwiniętą wyobraźnię, tylko czasami można się doczepić do interpunkcji. Ja na razie piszę takie opowiadania w zeszytach, już mam 3 zapisane, pewnie też je kiedyś przeniosła do internetu. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dobrą opinie i mam nadzieje, że kiedyś zobacze twoje opowiadania XD
Usuń