Schodziłam z Kastielem na
dół sprawdzić czy Chris już wrócił. Weszliśmy do salonu, a Chris najspokojniej
na świecie siedział na kanapie jadł kolacje i coś oglądał w telewizji.
Nagle nas zauważył.
-Właśnie miałem iść po was do góry i co Beili znowu chciał cię zgwałcić...hahaha... -zaczął się śmiać.
-Ha Ha Ha...bardzo śmieszne wiesz. -skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Przecież żartowałem, Beili jak tym razem mu się nie dałaś to inną sztuczkę wymyśli, więc możesz być spokojna. -ugryzł kawałek kanapki.
-A co ty taki pewien jesteś, że znowu nie spróbuje? -zadrwił Kastiel.
-Wiesz już dosyć cię znam, więc takiego kitu mi nie wciśniesz. -podał nam talerz z jedzeniem byśmy też coś zjedli.
-Dobra wygrałeś, ale to nie oznacza, że zostawię twoją kuzynkę w spokoju. -uśmiechną się szyderczo.
-Tylko nie rób jej krzywdy. –uśmiechną się głupkowato.
-Ej tak po prostu byś mnie oddam w jego ręce? –zaskoczył mnie.
-Tak przecież powiedziałem żeby krzywdy ci nie robił. –pokazał mi język.
-Ale z ciebie kuzyn, wiesz ty co. –po prostu by mu mnie oddał jak tak można.
-Więc jak bym ją sobie wziął do siebie to byś nie miał pretensji? –zaczął się uśmiechać.
-Nie. –nie ruszyło go nic.
-Że co?! –zdenerwował mnie.
-Uspokój się przecież i tak cię nigdzie nie zabierze i on sam też nigdzie nie pójdzie. –mówił to ze spokojem.
-Jak, on też nigdzie sobie nie pójdzie? –nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Nie słyszysz jest burza na dworze, a ja Kastiela w taka pogodę nie puszczę. –nawet nie zauważyłam.
-Nie ma więcej pytań? –popatrzał w naszą stronę.
-Nie. –odparłam i poszłam do swojego pokoju.
Weszłam z powrotem do swojego pokoju zgasiłam światło i położyłam się do łóżka, by w końcu udać się do krainy snu, ale nie potrafiłam myślałam o Nathanielu chyba naprawdę go polubiłam, ale nie tylko polubiłam tylko tak bardziej polubiłam chciała bym żeby Rozalia miała rację z tym, że ja się mu podobam, z taka myślą usnęłam.
***
Rano poczułam przyjemne ciepło, więc przysunęłam się do tego ciepła bardzo blisko i poczułam, że to ktoś ze mną leży otworzyłam szeroko oczy i ukazał mi się uśmiech Kastiela.
-Co ty tu robisz?! –Wydarłam się na niego.
-A nic tylko leże. –powiedział to z takim spokojem.
-TYLKO LEŻYSZ?! Wynocha z mojego łóżka ale już! –zaczęłam się na niego drzeć.
-Uspokój się przed chwilą ci się podobało przytulałaś się do mnie, a teraz się drzesz po mnie, że mam sobie iść. –wstał i popatrzał się na mnie z tym głupim uśmieszkiem.
-Kobieta zmienną jest więc nie marudź. –usiadł koło mnie. –A gdzie Chris? –byłam ciekawa bo na pewno by mu nie pozwolił do mnie wejść a w ogóle kogo ja chce oszukać oczywiście ze by mu pozwolił.
-Musiał wyjść wcześniej do pracy, ale się tym nie przejmuj tylko śpij bo jest dopiero 6:00 rano. –patrzał mi się prosto w oczy.
-Nie chce spać idę teraz do łazienki jak z niej wyjdę to ma cię tu nie być. –weszłam w pośpiechu do łazienki.
Wzięłam przyjemny prysznic i gdy poczesałam moje włosy kapnęłam się że ubrań nie wzięłam, mam nadzieje że tego debila już tam nie ma.
Dyskretnie otworzyłam drzwi i w połowie weszłam do pokoju by sprawdzić czy jest czerwono włosy, jednak był wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
-Możesz wyjść? –stałam w samym ręczniku.
-A po co? –położył się na moje łóżko.
-Bo zapomniałam ciuchów. – czekałam aż pójdzie.
-A mi to nie przeszkadza możesz się przebierać już ci to mówiłem. –uważnie mi się przyglądał.
-Ale mi to przeszkadza.- niech już sobie pójdzie.
-No to już twój problem. –uśmiechną się zadziornie.
Wkurzona w samym ręczniku podeszłam do szafy zabrałam pierwsze lepsze ubranie i weszłam do łazienki, Boże ale on mnie wkurza. Ubrałam się i wyszłam z łazienki, a on nadal siedział na łóżku i mi się przyglądał.
-Co ty się tak cały czas na mnie gapisz? –stanęłam przed nim.
-Bo podobasz mi się. –uśmiechną się tylko tak inaczej niż zwykle.
-A ja ci już mówiłam, że ty mnie nie interesujesz. –podeszłam do mojej szafki by wyciągnąć z niej książki.
-No to jeszcze zobaczymy. –znowu ten głupi uśmiech powrócił.
-Nic nie zobaczymy bo zdania nie zmienię. –uśmiechnęłam się do niego na odczepnego.
Wyszłam z pokoju na dół naszykować sobie coś do jedzenia, a on za mną. Zaczęłam robić naleśniki, zrobiłam dla siebie i dla niego, pewnie sam gotować nie umie.
***
Weszłam do szkoły i zaczęłam szukać Rozalii, by jej powiedzieć by wszystkiego nie mówiła Chrisowi co dokładnie się działo pierwszego dnia w tej szkole.
-Rozalia musimy pogadać. –powiedziałam gdy ją znalazłam.
-Dobra o czym? –stała zaciekawiona.
-Nie mów o wszystkim Chrisowi jak się zapyta co się dokładnie stało jak pierwszy raz poszłam do tej szkoły bo mu cos tam wspomniałam i chciał wiedzieć więcej ale ty mu nie mów to co się działo w pokoju gospodarza ok? –trzymałam ją z a ramiona.
-Dobrze będę siedziała cicho. –uśmiechnęła się.
-Dziękuję Roza ale ty jesteś kochana. –uścisnęłam ją.
-Dobrze, dobrze nie ma za co a teraz idź się przywitaj z Nathanielem. –uśmiechnęła się podstępnie.
-O co ci chodzi? –nie wiedziałam o co jej chodzi.
-No przecież ci się podoba, więc idź spędzać z nim więcej czasu. –popchnęła mnie w stronę pokoju gospodarza.
Więc podeszłam do drzwi nie pewna i zapukałam lekko, usłyszałam przyjemny głos blondyna który powiedział, że mogę wejść.
-Hej Nathaniel przeszkadzam ci? –w pokoju stała jeszcze brązowo włosa dziewczyna.
-Hej nie i nie musisz pukać jak tu wchodzi, możesz tu przychodzić kiedy chcesz. –uśmiechną się do mnie ciepło, a brązowo włosa mierzyła mnie wzrokiem.
-Dziękuje – odwzajemniła uśmiech.
-Beili pewnie jeszcze nie znasz Melani więc ci ją przedstawiam ona tu też dosyć często przebywa i mi pomaga. –wskazał ręką na brązowo włosom.
-Miło mi. –uśmiechnęłam się do niej, a ona chyba za bardzo mnie nie polubiła, chyba Roza miała rację.
-Nathaniel to ja później jeszcze przyjdę. –powiedziała odchodząc.
-Co cię sprowadza do mnie? –oparł się o stolik.
-A nic szczególnego chciałam ci podziękować za wczoraj. –zaczerwieniły mi się policzki.
-Nie ma za co, jakby ktoś coś chciał ci zrobić do przyjdź do mnie, to na pewno ci się nic nie stanie. –zaróżowiły mu się policzki, słodko tak wyglądał.
-Na pewno przyjdę do ciebie jakby co. –uśmiechnęłam się.
-A chciałem zapytać, a co ty tak wcześnie w szkole jesteś? – patrzał na mnie ze zdziwieniem.
-A wcześnie wstałam i nie chciało mi się w domu siedzieć wolałam przyjść do szkoły. –podeszłam do drzwi by wyjść.
-A spoko, jak chcesz to możesz ze mną zostać jak nie masz co robić oczywiście? –zrobił się czerwony.
-Bardzo chętnie, a będę mogła ci też trochę pomóc, jak nie to po prostu powiedz? –stałam zawstydzona trochę.
-Jasne czemu niby miał bym się nie zgodzić? –uśmiechną się z czerwonymi policzkami.
-Na prawdę to fanie. –uśmiechnęłam się.
Podeszłam do niego a on mi wytłumaczył co i gdzie mam położyć, więc zaczęłam sortować dokumenty. Minęło 45 min i musiałam za niedługo wychodzić bo mi się lekcje zaczynały.
-Beili bardzo ci dziękuje, że chciałaś mi pomóc. –uśmiechną się do mnie.
-A cała przyjemność po mojej stronie, jak byś potrzebował pomocy to możesz do mnie przyjść. –odwzajemniłam uśmiech.
-To jak tak mówisz to nie chciała byś zostać ze mną godzinę po lekcjach, by mi pomóc bo to co teraz zrobiliśmy to jest połowa tego co muszę zrobić, a Melania mówiła, że coś ma do załatwienia więc nie będę się jej pytał? –nie wiedział co odpowiem.
-Tak z miłą chęcią. –wiem ze po lekcjach mam iść do baru, ale jakoś wytłumaczę Chrisowi moje godzinne spóźnienie.
Wyszłam z pokoju gospodarza i na kogoś wpadłam.
-Kim dla niego jesteś? –zapytała mnie dopiero co poznana dziewczyna.
-Nikim tylko znajomą ze szkoły. –popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
-Jak tak to się od niego odczep podsłuchałam waszą rozmowę i tylko ci powiem to, że to zawsze mnie prosił o pomoc, a ty się pojawiłaś i już mnie nie potrzebuje, więc jak następnym razem o coś cię poprosi to mu odmów zrozumiałyśmy się? –popatrzała na mnie gniewnymi oczami.
-Tak zrozumiałam każde twoje słowo ale jak poprosi mnie o pomoc to mu nie odmówię nawet na to nie licz. –odeszłam nie czekając na jej odpowiedź.
Ona weszła z powrotem do pokoju gdzie przebywał Nathaniel, a ja w stronę sali w której miałam lekcje.
***
Lekcje mijały dość spokojnie tylko na przerwach bacznie mi się przyglądała Melania, śledziła każdy mój krok. Po lekcjach szłam stronę pokoju gospodarza, gdy nagle zaczepiła mnie blondynka.
-Mówiłam ci żebyś odwaliła się od Nathaniela a szczególności Kastiela, a co ja się dowiaduje, że wczoraj się za szkołą z nim całowałaś i cały czas przesiadujesz u mojego brata, zamiast pilnować siebie.-stała wkurzona blondyna.
-Po pierwsze to nie chciałam się z nim całować on mnie zmusił i mu się wyrywałam kiedy twój brat mnie przed nim uratował, nie wiem co ty w nim widzisz, ale on mnie nie interesuje wiec sobie go bież i się odwal od mnie, a z Nathanielem będę tyle czasu spędzała ile będzie mi się chciało, a ciebie to nie powinno obchodzić. –patrzyłam jej prosto w oczy gdy to mówiłam.
-Co ty powiedziałaś dam ci małą nauczkę byś w końcu zrozumiało, że to co powiem jest święte. - podniosła rękę by mnie uderzyć.
Nagle z pokoju gospodarza wychodzi Nathaniel i na nas spojrzał a ona mi w tej samej chwili przywaliła w twarz, aż upadłam.
-Amber ty oszalałaś czy co!? –zaczął krzyczeć na Amber
-Ale, ale nie chciałam. – nagle z pokoju wychodzi Melania i patrzała na mnie ze złością i jednocześnie zadowolona.
-Tak na pewno nie chciałaś, w takie kity może ojciec uwierzy ale nie ja. – Amber wkurzona poszła, a Nathaniel uklękną nad mną. –Wszystko w porządku, nic ci się nie stało? –zapytał z troską, dotykając policzek w który przed chwilą uderzyła mnie Amber.
-Nie tylko głowa mnie boli bo walnęłam głową w szafkę, jak mnie uderzyła. –podniósł mnie delikatnie bym stanęła na nogi.
-Ale na pewno ci nic nie jest? –troszczył się tak samo jak wczoraj.
-Na pewno. –uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam w stronę Melani jej wyraz twarzy sugerowało że nie podoba jej się to że mi pomógł gdyby mogła to zamiast mi pomóc by mnie dobiła.
-To ja już pójdę na razie Nathaniel. –poszła naburmuszona.
Weszliśmy do pokoju i Nat kazał mi usiąść na fotelu.
-Hahaha… już drugi raz mnie ratujesz, a dopiero drugi dzień spędziłam w tej szkole. –zaśmiałam się.
-Faktycznie hahaha… -zaśmiał się razem ze mną.
Jeszcze trochę posiedzieliśmy, a potem zajęliśmy się tymi wszystkie, pozostałymi papierami.
No i jest, kolejny dodam w czwartek XD
Moim zdaniem ten rozdział za bardzo mi nie wyszedł, więc mam nadzieje, że kolejny wam się będzie bardziej podobał J
Pozdrawiam i do czwartku <3
Nagle nas zauważył.
-Właśnie miałem iść po was do góry i co Beili znowu chciał cię zgwałcić...hahaha... -zaczął się śmiać.
-Ha Ha Ha...bardzo śmieszne wiesz. -skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Przecież żartowałem, Beili jak tym razem mu się nie dałaś to inną sztuczkę wymyśli, więc możesz być spokojna. -ugryzł kawałek kanapki.
-A co ty taki pewien jesteś, że znowu nie spróbuje? -zadrwił Kastiel.
-Wiesz już dosyć cię znam, więc takiego kitu mi nie wciśniesz. -podał nam talerz z jedzeniem byśmy też coś zjedli.
-Dobra wygrałeś, ale to nie oznacza, że zostawię twoją kuzynkę w spokoju. -uśmiechną się szyderczo.
-Tylko nie rób jej krzywdy. –uśmiechną się głupkowato.
-Ej tak po prostu byś mnie oddam w jego ręce? –zaskoczył mnie.
-Tak przecież powiedziałem żeby krzywdy ci nie robił. –pokazał mi język.
-Ale z ciebie kuzyn, wiesz ty co. –po prostu by mu mnie oddał jak tak można.
-Więc jak bym ją sobie wziął do siebie to byś nie miał pretensji? –zaczął się uśmiechać.
-Nie. –nie ruszyło go nic.
-Że co?! –zdenerwował mnie.
-Uspokój się przecież i tak cię nigdzie nie zabierze i on sam też nigdzie nie pójdzie. –mówił to ze spokojem.
-Jak, on też nigdzie sobie nie pójdzie? –nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Nie słyszysz jest burza na dworze, a ja Kastiela w taka pogodę nie puszczę. –nawet nie zauważyłam.
-Nie ma więcej pytań? –popatrzał w naszą stronę.
-Nie. –odparłam i poszłam do swojego pokoju.
Weszłam z powrotem do swojego pokoju zgasiłam światło i położyłam się do łóżka, by w końcu udać się do krainy snu, ale nie potrafiłam myślałam o Nathanielu chyba naprawdę go polubiłam, ale nie tylko polubiłam tylko tak bardziej polubiłam chciała bym żeby Rozalia miała rację z tym, że ja się mu podobam, z taka myślą usnęłam.
***
Rano poczułam przyjemne ciepło, więc przysunęłam się do tego ciepła bardzo blisko i poczułam, że to ktoś ze mną leży otworzyłam szeroko oczy i ukazał mi się uśmiech Kastiela.
-Co ty tu robisz?! –Wydarłam się na niego.
-A nic tylko leże. –powiedział to z takim spokojem.
-TYLKO LEŻYSZ?! Wynocha z mojego łóżka ale już! –zaczęłam się na niego drzeć.
-Uspokój się przed chwilą ci się podobało przytulałaś się do mnie, a teraz się drzesz po mnie, że mam sobie iść. –wstał i popatrzał się na mnie z tym głupim uśmieszkiem.
-Kobieta zmienną jest więc nie marudź. –usiadł koło mnie. –A gdzie Chris? –byłam ciekawa bo na pewno by mu nie pozwolił do mnie wejść a w ogóle kogo ja chce oszukać oczywiście ze by mu pozwolił.
-Musiał wyjść wcześniej do pracy, ale się tym nie przejmuj tylko śpij bo jest dopiero 6:00 rano. –patrzał mi się prosto w oczy.
-Nie chce spać idę teraz do łazienki jak z niej wyjdę to ma cię tu nie być. –weszłam w pośpiechu do łazienki.
Wzięłam przyjemny prysznic i gdy poczesałam moje włosy kapnęłam się że ubrań nie wzięłam, mam nadzieje że tego debila już tam nie ma.
Dyskretnie otworzyłam drzwi i w połowie weszłam do pokoju by sprawdzić czy jest czerwono włosy, jednak był wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
-Możesz wyjść? –stałam w samym ręczniku.
-A po co? –położył się na moje łóżko.
-Bo zapomniałam ciuchów. – czekałam aż pójdzie.
-A mi to nie przeszkadza możesz się przebierać już ci to mówiłem. –uważnie mi się przyglądał.
-Ale mi to przeszkadza.- niech już sobie pójdzie.
-No to już twój problem. –uśmiechną się zadziornie.
Wkurzona w samym ręczniku podeszłam do szafy zabrałam pierwsze lepsze ubranie i weszłam do łazienki, Boże ale on mnie wkurza. Ubrałam się i wyszłam z łazienki, a on nadal siedział na łóżku i mi się przyglądał.
-Co ty się tak cały czas na mnie gapisz? –stanęłam przed nim.
-Bo podobasz mi się. –uśmiechną się tylko tak inaczej niż zwykle.
-A ja ci już mówiłam, że ty mnie nie interesujesz. –podeszłam do mojej szafki by wyciągnąć z niej książki.
-No to jeszcze zobaczymy. –znowu ten głupi uśmiech powrócił.
-Nic nie zobaczymy bo zdania nie zmienię. –uśmiechnęłam się do niego na odczepnego.
Wyszłam z pokoju na dół naszykować sobie coś do jedzenia, a on za mną. Zaczęłam robić naleśniki, zrobiłam dla siebie i dla niego, pewnie sam gotować nie umie.
***
Weszłam do szkoły i zaczęłam szukać Rozalii, by jej powiedzieć by wszystkiego nie mówiła Chrisowi co dokładnie się działo pierwszego dnia w tej szkole.
-Rozalia musimy pogadać. –powiedziałam gdy ją znalazłam.
-Dobra o czym? –stała zaciekawiona.
-Nie mów o wszystkim Chrisowi jak się zapyta co się dokładnie stało jak pierwszy raz poszłam do tej szkoły bo mu cos tam wspomniałam i chciał wiedzieć więcej ale ty mu nie mów to co się działo w pokoju gospodarza ok? –trzymałam ją z a ramiona.
-Dobrze będę siedziała cicho. –uśmiechnęła się.
-Dziękuję Roza ale ty jesteś kochana. –uścisnęłam ją.
-Dobrze, dobrze nie ma za co a teraz idź się przywitaj z Nathanielem. –uśmiechnęła się podstępnie.
-O co ci chodzi? –nie wiedziałam o co jej chodzi.
-No przecież ci się podoba, więc idź spędzać z nim więcej czasu. –popchnęła mnie w stronę pokoju gospodarza.
Więc podeszłam do drzwi nie pewna i zapukałam lekko, usłyszałam przyjemny głos blondyna który powiedział, że mogę wejść.
-Hej Nathaniel przeszkadzam ci? –w pokoju stała jeszcze brązowo włosa dziewczyna.
-Hej nie i nie musisz pukać jak tu wchodzi, możesz tu przychodzić kiedy chcesz. –uśmiechną się do mnie ciepło, a brązowo włosa mierzyła mnie wzrokiem.
-Dziękuje – odwzajemniła uśmiech.
-Beili pewnie jeszcze nie znasz Melani więc ci ją przedstawiam ona tu też dosyć często przebywa i mi pomaga. –wskazał ręką na brązowo włosom.
-Miło mi. –uśmiechnęłam się do niej, a ona chyba za bardzo mnie nie polubiła, chyba Roza miała rację.
-Nathaniel to ja później jeszcze przyjdę. –powiedziała odchodząc.
-Co cię sprowadza do mnie? –oparł się o stolik.
-A nic szczególnego chciałam ci podziękować za wczoraj. –zaczerwieniły mi się policzki.
-Nie ma za co, jakby ktoś coś chciał ci zrobić do przyjdź do mnie, to na pewno ci się nic nie stanie. –zaróżowiły mu się policzki, słodko tak wyglądał.
-Na pewno przyjdę do ciebie jakby co. –uśmiechnęłam się.
-A chciałem zapytać, a co ty tak wcześnie w szkole jesteś? – patrzał na mnie ze zdziwieniem.
-A wcześnie wstałam i nie chciało mi się w domu siedzieć wolałam przyjść do szkoły. –podeszłam do drzwi by wyjść.
-A spoko, jak chcesz to możesz ze mną zostać jak nie masz co robić oczywiście? –zrobił się czerwony.
-Bardzo chętnie, a będę mogła ci też trochę pomóc, jak nie to po prostu powiedz? –stałam zawstydzona trochę.
-Jasne czemu niby miał bym się nie zgodzić? –uśmiechną się z czerwonymi policzkami.
-Na prawdę to fanie. –uśmiechnęłam się.
Podeszłam do niego a on mi wytłumaczył co i gdzie mam położyć, więc zaczęłam sortować dokumenty. Minęło 45 min i musiałam za niedługo wychodzić bo mi się lekcje zaczynały.
-Beili bardzo ci dziękuje, że chciałaś mi pomóc. –uśmiechną się do mnie.
-A cała przyjemność po mojej stronie, jak byś potrzebował pomocy to możesz do mnie przyjść. –odwzajemniłam uśmiech.
-To jak tak mówisz to nie chciała byś zostać ze mną godzinę po lekcjach, by mi pomóc bo to co teraz zrobiliśmy to jest połowa tego co muszę zrobić, a Melania mówiła, że coś ma do załatwienia więc nie będę się jej pytał? –nie wiedział co odpowiem.
-Tak z miłą chęcią. –wiem ze po lekcjach mam iść do baru, ale jakoś wytłumaczę Chrisowi moje godzinne spóźnienie.
Wyszłam z pokoju gospodarza i na kogoś wpadłam.
-Kim dla niego jesteś? –zapytała mnie dopiero co poznana dziewczyna.
-Nikim tylko znajomą ze szkoły. –popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
-Jak tak to się od niego odczep podsłuchałam waszą rozmowę i tylko ci powiem to, że to zawsze mnie prosił o pomoc, a ty się pojawiłaś i już mnie nie potrzebuje, więc jak następnym razem o coś cię poprosi to mu odmów zrozumiałyśmy się? –popatrzała na mnie gniewnymi oczami.
-Tak zrozumiałam każde twoje słowo ale jak poprosi mnie o pomoc to mu nie odmówię nawet na to nie licz. –odeszłam nie czekając na jej odpowiedź.
Ona weszła z powrotem do pokoju gdzie przebywał Nathaniel, a ja w stronę sali w której miałam lekcje.
***
Lekcje mijały dość spokojnie tylko na przerwach bacznie mi się przyglądała Melania, śledziła każdy mój krok. Po lekcjach szłam stronę pokoju gospodarza, gdy nagle zaczepiła mnie blondynka.
-Mówiłam ci żebyś odwaliła się od Nathaniela a szczególności Kastiela, a co ja się dowiaduje, że wczoraj się za szkołą z nim całowałaś i cały czas przesiadujesz u mojego brata, zamiast pilnować siebie.-stała wkurzona blondyna.
-Po pierwsze to nie chciałam się z nim całować on mnie zmusił i mu się wyrywałam kiedy twój brat mnie przed nim uratował, nie wiem co ty w nim widzisz, ale on mnie nie interesuje wiec sobie go bież i się odwal od mnie, a z Nathanielem będę tyle czasu spędzała ile będzie mi się chciało, a ciebie to nie powinno obchodzić. –patrzyłam jej prosto w oczy gdy to mówiłam.
-Co ty powiedziałaś dam ci małą nauczkę byś w końcu zrozumiało, że to co powiem jest święte. - podniosła rękę by mnie uderzyć.
Nagle z pokoju gospodarza wychodzi Nathaniel i na nas spojrzał a ona mi w tej samej chwili przywaliła w twarz, aż upadłam.
-Amber ty oszalałaś czy co!? –zaczął krzyczeć na Amber
-Ale, ale nie chciałam. – nagle z pokoju wychodzi Melania i patrzała na mnie ze złością i jednocześnie zadowolona.
-Tak na pewno nie chciałaś, w takie kity może ojciec uwierzy ale nie ja. – Amber wkurzona poszła, a Nathaniel uklękną nad mną. –Wszystko w porządku, nic ci się nie stało? –zapytał z troską, dotykając policzek w który przed chwilą uderzyła mnie Amber.
-Nie tylko głowa mnie boli bo walnęłam głową w szafkę, jak mnie uderzyła. –podniósł mnie delikatnie bym stanęła na nogi.
-Ale na pewno ci nic nie jest? –troszczył się tak samo jak wczoraj.
-Na pewno. –uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam w stronę Melani jej wyraz twarzy sugerowało że nie podoba jej się to że mi pomógł gdyby mogła to zamiast mi pomóc by mnie dobiła.
-To ja już pójdę na razie Nathaniel. –poszła naburmuszona.
Weszliśmy do pokoju i Nat kazał mi usiąść na fotelu.
-Hahaha… już drugi raz mnie ratujesz, a dopiero drugi dzień spędziłam w tej szkole. –zaśmiałam się.
-Faktycznie hahaha… -zaśmiał się razem ze mną.
Jeszcze trochę posiedzieliśmy, a potem zajęliśmy się tymi wszystkie, pozostałymi papierami.
No i jest, kolejny dodam w czwartek XD
Moim zdaniem ten rozdział za bardzo mi nie wyszedł, więc mam nadzieje, że kolejny wam się będzie bardziej podobał J
Pozdrawiam i do czwartku <3
normalnie miód malina kokaina ;3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
już nie mogę się doczekać czwartku >3<
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
Również pozdrawiam i do czwartku xD
Piszesz naprawdę rewelacyjnie :3
OdpowiedzUsuńI nie mów, że Ci nie wyszedł jak Ci wyszedł i to REWELACYJNIE :3