Szliśmy do baru w ciszy,
Nataniel o czymś myślał, a ja się mu przyglądałam, na prawdę się w nim zakochałam,
ale boje się mu wyznać uczucia po tym co powiedział Melani, boje się, że tak
samo mi powie, a ja nie chce być przez niego odrzucona więc wole moje uczucia
wobec niego trzymać w sobie i się nimi z nikim nie dzielić no dobra oprócz
Rozalii i Chrisa. Doszliśmy pod bar i stanęliśmy naprzeciwko siebie.
-To na razie Nataniel. – zrobiłam się trochę różowa na policzkach.
-Do zobaczenia jutro. –nawet nie wiedziałam kiedy Nat mnie przytulił.
Staliśmy tak przez chwile ja zrobiłam się czerwona na twarzy i odwzajemniłam uścisk, cieszyłam się, że mogę być tak blisko niego, nagle ktoś nam przerwał tą piękną chwile.
-Dobra koniec gołąbeczki tych czułości. –stał lekko zdenerwowany Kastiel. –Beili Chris na ciebie czeka. –oparł się o ścianę i odpalił papierosa.
-Dobra zaraz idę nigdzie się nie pali. –oderwałam się od Nata. –Chris mój kuzyn zadaje się z Kastielem, dla tego on tu jest i mnie wołał. –wytłumaczyłam to Natanielowi, bo widziałam po jego minie, że nie wie o co chodzi.
-Spoko do zobaczenia. –uśmiechną się i odszedł.
-Wiesz co Kastiel ty wszystko umiesz zepsuć. –obrażona weszłam do środka.
-Co się stało, że jesteś taka zła? –spytał Chris gdy przeszłam przez ladę.
-Przez tego debila. –wskazałam na siadającego Kastiela.
-Kastiel co zrobiłeś, że jest taka zdenerwowana? –spytał Chris.
-Obściskiwała się przed barem z Natanielem i im przerwałem. –zaczął mieszać mała parasolką w swoim drinku.
-To prawda? –spojrzał na mnie ze zdziwieniem Chris.
-Nie, my tylko się przytuliliśmy, a nie obściskiwaliśmy się więc widzę Kastiel, że mylisz pojęcia. –wykurzona skierowałam się na zaplecze.
Odłożyłam plecak przebrałam się i wyszłam.
-Nie denerwuj się przecież wiesz jaki jest Kastiel? –uśmiechną się do mnie Lysander.
-Wiem, wiem. –odwzajemniłam uśmiech.
-On po prostu jest o ciebie zazdrosny. –upił łyk drinka.
-Ale ja już mu mówiłam, że nie jest w moim typie. –oparłam łokcie o blat.
-Możesz mu to mówić setki razy i nic ci to nie da jest zbyt uparty. –spojrzał na mnie.
-Zauważyłam. –odparłam arogancko.
Po kilku minutach przyszedł Kastiel, a mojego Kuzyna jak nie było tak niema. Obsługiwałam klientów, a Kastiel cały czas się na mnie gapił jak zawsze już mi to tak nie przeszkadzało, przyzwyczaiłam się. Zaczęło się robić bardzo późno i zaczęło się zmniejszać liczba ludzi. Zaczęłam sobie uświadamiać, że postąpiłam w sytuacji z Kastielem tak jak Nataniel z Melania on ją odrzucił, a ja Kastiela. Postanowiłam że jak nadal będzie próbował mnie poderwać to już mu nie powiem, że nie jest w moim typie, po prostu oleje to co do mnie będzie mówił. Po kilku minutach zjawił się Christopher.
-Beili idź się przebierz weź rzeczy i wróć tu z powrotem. –staną na moim miejscu za barem.
Poszłam grzecznie i zrobiłam to co kazał.
-Już jestem i co dalej? –co on chciał.
-Idziesz do domu Kastiel cię odprowadzi, bo mnie dziś i jutro w domu nie będzie przyjdę dopiero pojutrze. –przeszłam w tej samej chwili przez ladę.
-A gdzie będziesz??- chciałam wiedzieć gdzie będzie mieszkał przez te kilka dni.
-Będę u Jasmin jutro do ciebie na noc przyjdzie Rozalia. –mrugną do mnie oczkiem.
-Spoko. –kierowałam się do drzwi, a Kastiel za mną.
Szliśmy w ciszy tak kilka minut, a mi nie wiadomo czemu słabo się robiło. Zatrzymałam się w jednej chwili i złapałam się za głowę i czułam jak spadam, ale ktoś mnie złapał, to był Kastiel.
-Dziękuje. –uśmiechnęłam się do niego.
-Masz gorączkę. –powiedział trzymając mnie za czoło.
Nagle wziął mnie na ręce i niósł całą drogę do domu, a ja się patrzałam na niego ze zdziwieniem.
Podeszliśmy pod mój dom i Kastiel spojrzał mi się w oczy przeszło przeze mnie dziwne uczucie.
-Gdzie masz klucze? –zapytał się nadal patrząc w moje oczy.
-W prawej kieszeni spodni, ale sama je wyciągnę. –zrobiłam się lekko różowa.
-Nie. –położył nogę na murek.
Moje biodra umieścił na swojej nodze i zaczął mnie macać po kieszeni.
-Kastiel możesz mnie nie macać, sama bym wyciągnęła te klucze bez twojej pomocy. –byłam trochę poirytowana.
-Tak samo jakbyś sama doszła do domu bez mojej pomocy, weź nie rób ze mnie debila, przecież ty ledwo stoisz. –wyciągną klucze i otworzył dom.
Nie odezwałam się ani słowem, bo po nie kąt miał racje. Nogą zatrzasną drzwi i wniósł mnie do góry i delikatnie położył na łóżko. Kierował się w stronę drzwi.
-Zostawisz mnie teraz samą?? –nie wiem dlaczego, ale chciałam żeby został.
-A chcesz żebym został? –spojrzał na mnie z tym swoim perfidnym uśmieszkiem.
-Tak. –lekko się zarumieniłam.
-Dobrze zaraz przyjdę. –wyszedł zadowolony z pokoju.
A ja wtuliłam się w poduszkę i nie wiem kiedy zatraciłam się w krainie snów.
***
Rano się obudziła, a koło mnie leżał Kastiel chciałam go zepchną, ale sobie przypomniałam, że miałam być dla niego miła. Więc wstałam podeszłam do szafy po ubrania i kierowałam się do łazienki by wziąć prysznic i się ubrać. Po pół godziny wyszłam z łazienki, a Kastiel siedział na łóżku.
-Gdzie się wybierasz? –zapytał nie patrząc nawet na mnie.
-Do szkoły? –byłam poirytowana.
-Ty się nigdzie nie wybierasz dziś sobie robisz wolne. –wstał i skierował się do drzwi by wyjść.
-A ty co moja matka, że będziesz mi mówił co ja mam robić? –zdenerwował mnie.
-Nie, ale Chris kazała mi ciebie pilnować więc pilnuje, ja wychodzę wpadnę wieczorem z Rozalią. –wyszedł i mnie zostawił.
Chwile posiedziałam na łóżku, potem się położyłam po godzinie leżenia postanowiłam wstać i zdecydowałam sobie zrobić coś do jedzenia. Wzięłam komórkę w razie czego. Zeszłam na dół wyciągnęłam z lodówki sałatę, maso, ser, szynkę i zaczęłam robić sobie kanapkę.
Zaczęłam ją jeść i dostałam SMS od Rozalii.
R: Gdzie ty jesteś? Coś ci się stało?
J: Nic mi nie jest, po prostu źle się czułam wczoraj i postanowiłam nie iść do szkoły, a coś się dzieje?
R: I to dużo, Nataniel się zamartwia, a Mela ma nadzieje, że nie żyjesz.
J: Naprawdę Nataniel się o mnie martwi? Ty mówisz serio że Melania tak mówi?
R: Z Natanielem mówię prawdę bo się mnie już o ciebie pytał, a z Melą to ja tak myślę bo jest dziś w pełni szczęśliwa i znowu się łasi do Nataniela.
J: To zrób wszystko żeby przestała się do niego kleić i żeby się od niego odczepiła.
R: Hehe…spoko da się załatwić na razie bo lekcja się zaczyna.
J: Spoko na razie.
Usiadłam na krześle w kuchni i kończyłam moja kanapkę. Siedziałam zadowolona bo chyba Natanielowi na mnie zależy, ale to mi się tak pewnie wydaje, martwi się o mnie tak po przyjacielsku i to tylko po przyjacielsku. Westchnęłam i poszłam do góry by położyć się na moje łóżko. Czas się wlekł i wlekł strasznie mi się nudziło. Po czterech godzinach nudy ktoś zadzwonił do drzwi, a ja zeszłam w dresowych brązowych spodniach i te spodnie były w komplecie z takiego samego koloru bluzą i pod ta bluzą miałam białą koszulkę. Otworzyłam drzwi a przed moimi oczami ukazał się wysoki blondyn w którym się zakochałam.
-Cześć Beili, mogę wejść? –byłam zaskoczona jego wizytą.
-Tak, tak a skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? – byłam zaskoczona.
-Pamiętasz jak się kiedyś spotkaliśmy w sklepie i jak cię z tego sklepu odprowadzałem pod dom. –tak teraz mi się przypomniało.
-Faktycznie, zapomniałam, a co cię tu sprowadza? –uśmiechnęłam się.
-Eee…no bo się dowiedziałem, że źle się czujesz i…i się…no…martwiłem. –zrobił się czerwony.
-To miło z twojej strony. –uśmiechnęłam się różowawa na twarzy. –Może chcesz coś do picia? –prowadziłam go do kuchni.
-Możesz zrobić jeśli ci to nie sprawi problemu. –uśmiechną się uroczo.
-Spoko, a działo się coś ciekawego w szkole? –byłam ciekawa.
-Nie wiem dla czego, ale Melania mi się poskarżyła, że Rozalia zrobiła się dla niej nie mila.
-Naprawdę? –dzięki ci Rozalio.
-A żeby tylko tyle po tym jak tak mi powiedziała to co przerwę do mnie przychodziła Rozalia i mnie się różne rzeczy wypytywała, które jej nie dotyczą, a Melania chciała mi coś powiedzieć, a nie mogła bo byłem zajęty rozmawianiem z Rozalią o…eee…o…niczym ważnym. –zarumienił się.
-A co to było takie nie ważne, a jak takie nie ważne to możesz mi powiedzieć. –dzięki ci Rozalio, nie wiem jak jej mam się odpłacić.
-Eee…no…mówiłem to nie jest ważne. –zrobił się czerwony.
-Dobrze skoro nie chcesz mi powiedzieć i czy odpowiadałeś na jej pytania? –usiadłam koło niego z dwoma kubkami herbaty.
-Na nie które tak. –upił łyk herbaty.
-Spoko. –uśmiechnęłam się do niego.
Posiedzieliśmy tak jeszcze trochę i Nataniel powiedział, że musi już iść.
Podeszliśmy do drzwi, a on mnie znowu przytulił wcale nie zaprzeczałam temu, po krótkiej chwili mnie puścił i wyszedł. Weszłam do kuchni położyłam oby dwa kubki w zmywarce. Szlam na górę do siebie, gdy znowu ktoś zadzwonił do drzwi. Gdy otworzyłam do środka wepchała się Rozalia, a za nią Kastiel.
-Cześć Beili mam nadzieje, że się już dobrze czujesz? –Rozalia przytuliła mnie.
-Tak dobrze i dziękuje ci. –uścisnęłam ją też.
-Nie ma za co i wiesz pachniesz męskimi perfumami, czy przypadkiem Nataniel cię odwiedził? –szepnęłam i to do ucha by Kastiel nie usłyszał.
-Tak, tak i porozmawiamy o tym później. –puściłam ja.
-Dobra przecież mamy cała noc, bo jutro sobota i możemy spać popołudniu. –puściła mi oczko.
-Eh…te wasze sprawy trudno was zrozumieć. –prychną Kastiel.
-I o to chodzi byś nie rozumiał. –uśmiechnęłam się do niego.
-Dobra ja już idę na razie dziewczyny. –otworzył drzwi.
-To na razie. –powiedziałyśmy równocześnie z Rozalią.
Zaciągnęłyśmy we dwie na górę torbę Rozalii która była beżowa i miała gdzie nie gdzie cekinki. Ona poszła się przebrać do łazienki, a ja na nią zniecierpliwiona czekałam, chciałam wiedzieć wszystko co Nataniel jej mówił. Ona wyszła w koszuli nocnej która była fioletowa i miała czarne koronki gdzie nie gdzie, jest śliczna.
-Dobra siadaj i opowiadaj o czym z nim rozmawiałaś. –poklepałam na miejsce przed sobą.
-Nie, najpierw ty opowiadaj. –usiadła.
-Ale ja nie mam co opowiadać. –wzruszyłam ramionami.
-Nie mów że nie, męskimi perfumami było od ciebie czuć intensywnie więc coś musiało się wydarzyć. –chytrze się uśmiechnęła.
-No na serio nic tylko mnie przytulił jak wychodziła i to dlatego tak ode mnie pachnie jego perfumami. –zawstydziłam się trochę.
-No to się działo, od kiedy jesteście w bliższym kontakcie? –naprawdę musze jej to wszystko mówić?
-No od wczoraj, jak odprowadził mnie do baru to pierwszy raz mnie w tedy przytulił, teraz ty mów co tobie powiedział. –zarumieniona czekałam na jej opowiadanie.
-A w ogóle skąd wiesz, że z nim rozmawiałam. –spojrzała się intrygująco.
-No bo mówił jak był, że zadawałaś mu pytania które ciebie nie dotyczyły. –pokazałam jej język.
-A skąd wiesz, że on w ogóle mi odpowiedział na te pytania. –na dal się tak na mnie patrzała.
-No bo się go pytałam czy ci odpowiadał i powiedział, że na niektóre tak, więc słucham co on ci mówił. –niech już mówi bo zaraz umrę z ciekawości.
O tym czego dowiedziała się Rozalia w następnym rozdziale, więc będziecie musieli być cierpliwi, bo po niedzieli czekają mnie katusze w szkole T.T
Tak więc nawet, nawet mi się podoba ten rozdział ;*
Następny dodam za tydzień no postaram się wcześniej, ale nic nie obiecuje ;3
Do następnego <3
-To na razie Nataniel. – zrobiłam się trochę różowa na policzkach.
-Do zobaczenia jutro. –nawet nie wiedziałam kiedy Nat mnie przytulił.
Staliśmy tak przez chwile ja zrobiłam się czerwona na twarzy i odwzajemniłam uścisk, cieszyłam się, że mogę być tak blisko niego, nagle ktoś nam przerwał tą piękną chwile.
-Dobra koniec gołąbeczki tych czułości. –stał lekko zdenerwowany Kastiel. –Beili Chris na ciebie czeka. –oparł się o ścianę i odpalił papierosa.
-Dobra zaraz idę nigdzie się nie pali. –oderwałam się od Nata. –Chris mój kuzyn zadaje się z Kastielem, dla tego on tu jest i mnie wołał. –wytłumaczyłam to Natanielowi, bo widziałam po jego minie, że nie wie o co chodzi.
-Spoko do zobaczenia. –uśmiechną się i odszedł.
-Wiesz co Kastiel ty wszystko umiesz zepsuć. –obrażona weszłam do środka.
-Co się stało, że jesteś taka zła? –spytał Chris gdy przeszłam przez ladę.
-Przez tego debila. –wskazałam na siadającego Kastiela.
-Kastiel co zrobiłeś, że jest taka zdenerwowana? –spytał Chris.
-Obściskiwała się przed barem z Natanielem i im przerwałem. –zaczął mieszać mała parasolką w swoim drinku.
-To prawda? –spojrzał na mnie ze zdziwieniem Chris.
-Nie, my tylko się przytuliliśmy, a nie obściskiwaliśmy się więc widzę Kastiel, że mylisz pojęcia. –wykurzona skierowałam się na zaplecze.
Odłożyłam plecak przebrałam się i wyszłam.
-Nie denerwuj się przecież wiesz jaki jest Kastiel? –uśmiechną się do mnie Lysander.
-Wiem, wiem. –odwzajemniłam uśmiech.
-On po prostu jest o ciebie zazdrosny. –upił łyk drinka.
-Ale ja już mu mówiłam, że nie jest w moim typie. –oparłam łokcie o blat.
-Możesz mu to mówić setki razy i nic ci to nie da jest zbyt uparty. –spojrzał na mnie.
-Zauważyłam. –odparłam arogancko.
Po kilku minutach przyszedł Kastiel, a mojego Kuzyna jak nie było tak niema. Obsługiwałam klientów, a Kastiel cały czas się na mnie gapił jak zawsze już mi to tak nie przeszkadzało, przyzwyczaiłam się. Zaczęło się robić bardzo późno i zaczęło się zmniejszać liczba ludzi. Zaczęłam sobie uświadamiać, że postąpiłam w sytuacji z Kastielem tak jak Nataniel z Melania on ją odrzucił, a ja Kastiela. Postanowiłam że jak nadal będzie próbował mnie poderwać to już mu nie powiem, że nie jest w moim typie, po prostu oleje to co do mnie będzie mówił. Po kilku minutach zjawił się Christopher.
-Beili idź się przebierz weź rzeczy i wróć tu z powrotem. –staną na moim miejscu za barem.
Poszłam grzecznie i zrobiłam to co kazał.
-Już jestem i co dalej? –co on chciał.
-Idziesz do domu Kastiel cię odprowadzi, bo mnie dziś i jutro w domu nie będzie przyjdę dopiero pojutrze. –przeszłam w tej samej chwili przez ladę.
-A gdzie będziesz??- chciałam wiedzieć gdzie będzie mieszkał przez te kilka dni.
-Będę u Jasmin jutro do ciebie na noc przyjdzie Rozalia. –mrugną do mnie oczkiem.
-Spoko. –kierowałam się do drzwi, a Kastiel za mną.
Szliśmy w ciszy tak kilka minut, a mi nie wiadomo czemu słabo się robiło. Zatrzymałam się w jednej chwili i złapałam się za głowę i czułam jak spadam, ale ktoś mnie złapał, to był Kastiel.
-Dziękuje. –uśmiechnęłam się do niego.
-Masz gorączkę. –powiedział trzymając mnie za czoło.
Nagle wziął mnie na ręce i niósł całą drogę do domu, a ja się patrzałam na niego ze zdziwieniem.
Podeszliśmy pod mój dom i Kastiel spojrzał mi się w oczy przeszło przeze mnie dziwne uczucie.
-Gdzie masz klucze? –zapytał się nadal patrząc w moje oczy.
-W prawej kieszeni spodni, ale sama je wyciągnę. –zrobiłam się lekko różowa.
-Nie. –położył nogę na murek.
Moje biodra umieścił na swojej nodze i zaczął mnie macać po kieszeni.
-Kastiel możesz mnie nie macać, sama bym wyciągnęła te klucze bez twojej pomocy. –byłam trochę poirytowana.
-Tak samo jakbyś sama doszła do domu bez mojej pomocy, weź nie rób ze mnie debila, przecież ty ledwo stoisz. –wyciągną klucze i otworzył dom.
Nie odezwałam się ani słowem, bo po nie kąt miał racje. Nogą zatrzasną drzwi i wniósł mnie do góry i delikatnie położył na łóżko. Kierował się w stronę drzwi.
-Zostawisz mnie teraz samą?? –nie wiem dlaczego, ale chciałam żeby został.
-A chcesz żebym został? –spojrzał na mnie z tym swoim perfidnym uśmieszkiem.
-Tak. –lekko się zarumieniłam.
-Dobrze zaraz przyjdę. –wyszedł zadowolony z pokoju.
A ja wtuliłam się w poduszkę i nie wiem kiedy zatraciłam się w krainie snów.
***
Rano się obudziła, a koło mnie leżał Kastiel chciałam go zepchną, ale sobie przypomniałam, że miałam być dla niego miła. Więc wstałam podeszłam do szafy po ubrania i kierowałam się do łazienki by wziąć prysznic i się ubrać. Po pół godziny wyszłam z łazienki, a Kastiel siedział na łóżku.
-Gdzie się wybierasz? –zapytał nie patrząc nawet na mnie.
-Do szkoły? –byłam poirytowana.
-Ty się nigdzie nie wybierasz dziś sobie robisz wolne. –wstał i skierował się do drzwi by wyjść.
-A ty co moja matka, że będziesz mi mówił co ja mam robić? –zdenerwował mnie.
-Nie, ale Chris kazała mi ciebie pilnować więc pilnuje, ja wychodzę wpadnę wieczorem z Rozalią. –wyszedł i mnie zostawił.
Chwile posiedziałam na łóżku, potem się położyłam po godzinie leżenia postanowiłam wstać i zdecydowałam sobie zrobić coś do jedzenia. Wzięłam komórkę w razie czego. Zeszłam na dół wyciągnęłam z lodówki sałatę, maso, ser, szynkę i zaczęłam robić sobie kanapkę.
Zaczęłam ją jeść i dostałam SMS od Rozalii.
R: Gdzie ty jesteś? Coś ci się stało?
J: Nic mi nie jest, po prostu źle się czułam wczoraj i postanowiłam nie iść do szkoły, a coś się dzieje?
R: I to dużo, Nataniel się zamartwia, a Mela ma nadzieje, że nie żyjesz.
J: Naprawdę Nataniel się o mnie martwi? Ty mówisz serio że Melania tak mówi?
R: Z Natanielem mówię prawdę bo się mnie już o ciebie pytał, a z Melą to ja tak myślę bo jest dziś w pełni szczęśliwa i znowu się łasi do Nataniela.
J: To zrób wszystko żeby przestała się do niego kleić i żeby się od niego odczepiła.
R: Hehe…spoko da się załatwić na razie bo lekcja się zaczyna.
J: Spoko na razie.
Usiadłam na krześle w kuchni i kończyłam moja kanapkę. Siedziałam zadowolona bo chyba Natanielowi na mnie zależy, ale to mi się tak pewnie wydaje, martwi się o mnie tak po przyjacielsku i to tylko po przyjacielsku. Westchnęłam i poszłam do góry by położyć się na moje łóżko. Czas się wlekł i wlekł strasznie mi się nudziło. Po czterech godzinach nudy ktoś zadzwonił do drzwi, a ja zeszłam w dresowych brązowych spodniach i te spodnie były w komplecie z takiego samego koloru bluzą i pod ta bluzą miałam białą koszulkę. Otworzyłam drzwi a przed moimi oczami ukazał się wysoki blondyn w którym się zakochałam.
-Cześć Beili, mogę wejść? –byłam zaskoczona jego wizytą.
-Tak, tak a skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? – byłam zaskoczona.
-Pamiętasz jak się kiedyś spotkaliśmy w sklepie i jak cię z tego sklepu odprowadzałem pod dom. –tak teraz mi się przypomniało.
-Faktycznie, zapomniałam, a co cię tu sprowadza? –uśmiechnęłam się.
-Eee…no bo się dowiedziałem, że źle się czujesz i…i się…no…martwiłem. –zrobił się czerwony.
-To miło z twojej strony. –uśmiechnęłam się różowawa na twarzy. –Może chcesz coś do picia? –prowadziłam go do kuchni.
-Możesz zrobić jeśli ci to nie sprawi problemu. –uśmiechną się uroczo.
-Spoko, a działo się coś ciekawego w szkole? –byłam ciekawa.
-Nie wiem dla czego, ale Melania mi się poskarżyła, że Rozalia zrobiła się dla niej nie mila.
-Naprawdę? –dzięki ci Rozalio.
-A żeby tylko tyle po tym jak tak mi powiedziała to co przerwę do mnie przychodziła Rozalia i mnie się różne rzeczy wypytywała, które jej nie dotyczą, a Melania chciała mi coś powiedzieć, a nie mogła bo byłem zajęty rozmawianiem z Rozalią o…eee…o…niczym ważnym. –zarumienił się.
-A co to było takie nie ważne, a jak takie nie ważne to możesz mi powiedzieć. –dzięki ci Rozalio, nie wiem jak jej mam się odpłacić.
-Eee…no…mówiłem to nie jest ważne. –zrobił się czerwony.
-Dobrze skoro nie chcesz mi powiedzieć i czy odpowiadałeś na jej pytania? –usiadłam koło niego z dwoma kubkami herbaty.
-Na nie które tak. –upił łyk herbaty.
-Spoko. –uśmiechnęłam się do niego.
Posiedzieliśmy tak jeszcze trochę i Nataniel powiedział, że musi już iść.
Podeszliśmy do drzwi, a on mnie znowu przytulił wcale nie zaprzeczałam temu, po krótkiej chwili mnie puścił i wyszedł. Weszłam do kuchni położyłam oby dwa kubki w zmywarce. Szlam na górę do siebie, gdy znowu ktoś zadzwonił do drzwi. Gdy otworzyłam do środka wepchała się Rozalia, a za nią Kastiel.
-Cześć Beili mam nadzieje, że się już dobrze czujesz? –Rozalia przytuliła mnie.
-Tak dobrze i dziękuje ci. –uścisnęłam ją też.
-Nie ma za co i wiesz pachniesz męskimi perfumami, czy przypadkiem Nataniel cię odwiedził? –szepnęłam i to do ucha by Kastiel nie usłyszał.
-Tak, tak i porozmawiamy o tym później. –puściłam ja.
-Dobra przecież mamy cała noc, bo jutro sobota i możemy spać popołudniu. –puściła mi oczko.
-Eh…te wasze sprawy trudno was zrozumieć. –prychną Kastiel.
-I o to chodzi byś nie rozumiał. –uśmiechnęłam się do niego.
-Dobra ja już idę na razie dziewczyny. –otworzył drzwi.
-To na razie. –powiedziałyśmy równocześnie z Rozalią.
Zaciągnęłyśmy we dwie na górę torbę Rozalii która była beżowa i miała gdzie nie gdzie cekinki. Ona poszła się przebrać do łazienki, a ja na nią zniecierpliwiona czekałam, chciałam wiedzieć wszystko co Nataniel jej mówił. Ona wyszła w koszuli nocnej która była fioletowa i miała czarne koronki gdzie nie gdzie, jest śliczna.
-Dobra siadaj i opowiadaj o czym z nim rozmawiałaś. –poklepałam na miejsce przed sobą.
-Nie, najpierw ty opowiadaj. –usiadła.
-Ale ja nie mam co opowiadać. –wzruszyłam ramionami.
-Nie mów że nie, męskimi perfumami było od ciebie czuć intensywnie więc coś musiało się wydarzyć. –chytrze się uśmiechnęła.
-No na serio nic tylko mnie przytulił jak wychodziła i to dlatego tak ode mnie pachnie jego perfumami. –zawstydziłam się trochę.
-No to się działo, od kiedy jesteście w bliższym kontakcie? –naprawdę musze jej to wszystko mówić?
-No od wczoraj, jak odprowadził mnie do baru to pierwszy raz mnie w tedy przytulił, teraz ty mów co tobie powiedział. –zarumieniona czekałam na jej opowiadanie.
-A w ogóle skąd wiesz, że z nim rozmawiałam. –spojrzała się intrygująco.
-No bo mówił jak był, że zadawałaś mu pytania które ciebie nie dotyczyły. –pokazałam jej język.
-A skąd wiesz, że on w ogóle mi odpowiedział na te pytania. –na dal się tak na mnie patrzała.
-No bo się go pytałam czy ci odpowiadał i powiedział, że na niektóre tak, więc słucham co on ci mówił. –niech już mówi bo zaraz umrę z ciekawości.
O tym czego dowiedziała się Rozalia w następnym rozdziale, więc będziecie musieli być cierpliwi, bo po niedzieli czekają mnie katusze w szkole T.T
Tak więc nawet, nawet mi się podoba ten rozdział ;*
Następny dodam za tydzień no postaram się wcześniej, ale nic nie obiecuje ;3
Do następnego <3