środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 28 -Nie zostawiaj mnie nigdy

Chris nie był do końca pewny czy chce zostawić Beili, wszyscy czekali na odpowiedź bruneta, aż odpowiedział.
-Dobra zgoda, ale będę dziennie do was dzwonił i macie mi wszystko mówić, dobra? –Christopher wstał i wskazał palcem na Kastiela i Beili.
-Spokojnie nic mi nie będzie, a ty masz się dobrze bawić. –usiadł koło kuzyna i się do niego przytuliła.
-Dobrze będę. –pocałował ja we włosy.
-Skoro wszystko ustalone, to może coś zjemy? –Uśmiechną się Kastiel.
-Miałeś gotować słyszałam? –Odparła Beili, przypominając sobie słowa które, wypowiedział wychodząc od niej spokoju.
-To może zamiast się kłócić kto gotuje, to zapraszam wszystkich do restauracji, co wy na to? –Chris odparł entuzjastycznie, a wszyscy przyjęli zaproszenie i wyszli na zewnątrz by wsiąść do samochodów. Chris pojechał z Jasmin, a Kastiel zabrał Beili ze sobą do swojej fury.
Blondynka wsiadła spokojnie, zapięła się pasami, czekała aż czerwono włosy wsiądzie.
Beili lubiła jeździć samochodem Kastiela, bo w nim zawsze pachniało męskimi perfumami, a blondynka bardzo lubiła męskie zapachy. Nagle wsiadł Kass, dziewczyna oparła głowę o oparcie i przyglądała się czerwono włosemu. Zaczęła się zastanawiać, czy jak by to go pokochała na początku, a nie Nata to by teraz było lepiej, czy teraz była by szczęśliwa? Patrząc na to jak jest to była by szczęśliwa, lecz można wszystko zmienić, ale czy kocha Kastiela, czy chce z nim być nie wiedziała już sama, z jednej strony chciała go mieć teraz cały czas przy sobie czuła coś tam, ale cały czas pamięta o Nathanielu o tym jaki jest jak mówił, jeszcze ten łańcuszek, który od niego dostała schowała go do szafki bo, za bardzo bolało patrzenie na niego. Zacisnęła rękę w pięść i postanowiła, że zacznie od nowa, nie może myśleć o przeszłości bo zniszczy sobie przyszłość. Usłyszała jakiś glos wołający.
-Beili jesteśmy, coś się stało? –Beili otworzyła oczy i zobaczyła piękne brązowe oczy, czerwono włosego który, opierał czoło o jej czoło.
-Nie, nic tylko się zamyśliłam. –uśmiechnęła się do niego.
-Gorączka ci zeszła, nie strasz mnie tak więcej. –uśmiechną się do niej.
-Mówiłam, że mi nic nie jest, tą gorączkę sobie wymyśliłeś i ja cię niczym niestraszne, po prostu zamknęłam oczy i się zamyśliłam. –otworzyła drzwi od auta.
-Tak akurat. –uśmiechną się tym swoim uśmieszkiem i wyszedł z auta.
Zobaczyli dość duży budynek w kolorze brzoskwini z dużym szyldem z nazwą restauracji, a drzwi miały piękny brązowy kolor, ze złotą klamką.
Weszli do restauracji, zajęli stolik czteroosobowy, dostali karty z daniami i każdy wybrał co innego. Po pewnym czasie dostali swoje dania i zaczęli jeść. W czasie jedzenia namiętnie rozmawiali, aż po  chwili Jasmin powiedziała coś na ucho Chrisowi, a ten się zaśmiał.
-O co chodzi? –Beili zapytała się Chrisa i spojrzała na Kasa, który wzruszył tylko ramionami.
-Nic, nic tylko nie przypominam sobie, bym kiedy kolwiek był na podwójnej randce? –zaśmiał się jeszcze raz, a Jasmin zakryła usta by nie było widać jak się uśmiecha.
-Co??!! –Beili uniosła głos i spojrzała na Kastiel który, się chytrze uśmiechał gdyż, mu się to podobało co powiedział Chris.
-Widzisz Beili wiedziałem, że pewnego dnia się ze mną umówisz. –Kastiel dorzucił jeszcze swoje trzy grosze, a Beili zarumieniła się lekko i usiadła z powrotem na miejsce.
-Zmuszono mnie do tego. –kończyła swoje zamówione danie.
-Wcale nie Beili, nie kłam, ja powiedziałem, że zapraszam wszystkich do restauracji, a ty się zgodziłaś nikt cię nie zmuszał. –Wskazał na blondynkę widelcem, z uśmieszkiem podobnym do Kastiel.
-I ty Brutusie przeciwko mnie? –spojrzała na niego z udawanym żalem w oczach.
-Czasami trzeba, sytuacja tego wymaga. –pokazał jej język, a Jasmin i Kass mieli z nich ubaw.
-Już wiem czemu się przyjaźnisz z Kastielem. –włożyła ostatni kęs swojego dania do buzi.
-Długo ci zajęło rozkminianie czemu się ze mną przyjaźni. –Kastiel napił się łyka zielonego soku.
-Ach bądź już cicho. –szturnęła go łokciem, a gdy się do niej obrócił uśmiechnęła się do niego i wypiła resztówkę swojego soku ze szklanki.
-Wy kiedy wyjeżdżacie? – Kastiel zmienił temat.
-Pojutrze, zaopiekujecie się barem? –zapytał spoglądając to na Beili to na Kastiela.
-Jasne. –odpowiedziała z uśmiechem Beili.
-A Kastiel, nie dobieraj się do Beili bym potem nie słuchał jej żalów, no chyba, że ci sama pozwoli to sobie rób z nią co chcesz, tylko sprzątajcie po sobie. –Chris tylko to powiedział Jasmin wybuchała śmiechem, Kastiel poczuł, że ma wolną rękę i mrugną oczkiem do Beili, a ona zarumieniła się i miała ochotę uciec, gdyż czuła się bardzo skrępowana.
-Tak czego jeszcze. –skrzyżowała ręce na piersi z oburzeniem na twarzy.
-No nie bądź taka, niedostępna. –odparł jej Chris z uśmiechem na twarzy.
-Lepiej jedz, bo tylko na ciebie czekamy. –zarumieniła się bardziej i obróciła się plecami do Kastiela, bo widziała kontem oka jak się uśmiecha do niej zadziornie.
 Gdy Chris zjadł poszedł zapłacić i wszyscy razem wyszli z restauracji do samochodów.
Chris i Jasmin pojechali wcześniej, bo jechali do sklepu, a Kas wsiadł do Auta i zerkną na zarumienioną dziewczynę, która już siedziała w samochodzie.
-Masz znowu gorączkę, czy po prostu jesteś zarumieniona? –Spytał czerwono włosy Beili, gdyż go zmartwiło, że może być chora.
-Nie, tylko… -Nie wiedziała jak go zapytać, gdyż było to dla niej krępujące. –Jak byś miał okazje to byś się ze mną przespał. –cały czas patrzała na szybę auta cała czerwona, a Kastiel zaczął się śmiać.
-Ale ty jesteś zabawna. –złapał jej twarz w dłonie i powiedział jej prosto w oczy.- Jeżeli byś mi na to nie pozwoliła, to bym tego nie zrobił, nie zmuszał bym cię do tego. –Gdy tylko to powiedział pocałował niebiesko okom delikatnie. –Rozumiesz. –spojrzał na jej zaczerwienioną twarz.
Beili tylko przytaknęła głową i obróciła się z powrotem do szyby. Nie przypuszczała, że kiedy kolwiek da się pocałować Kastielowi, a przy tym poczuć ciepło na sercu i ulgę. Wie, że coś poczuła do niego, ale nadal nie chce dopuścić tego do świadomości. Chce rozpocząć wszystko od nowa, więc czemu nie przyjąć tej miłości nowy początek z nowa osobą, lecz tym razem  ta osoba by jej nie zostawił, ale czy na pewno. Po pewnych przemyśleniach zaczęła dotykać swoich ust które, przed chwilą miały na sobie usta Kastiela, postanowiła, że chce z nim właśnie zacząć wszystko od nowa i nie będzie się wahać, już więcej. Tylko jak ma mu to powiedzieć, teraz czuje się skrępowana przy nim mówiąc takie rzeczy, kiedyś tak nie było, traktowała go jak brata, a teraz kogoś więcej i jest trudniej.
Gdy przyjechali do domu, Chrisa jeszcze nie było, Beili minęła w drzwiach Kastiela i pobiegła do góry się przebrać w swój ulubiony komplet dresowy, gdy się przebrała zeszła na dół, a Kass coś oglądał, usiadła obok niego, popatrzała się na niego przez chwile i się przytuliła do jego klatki piersiowej. Kastiel siedział zaskoczony, patrzał się na nią uważnie bo, morze mu się to śni, ale nie, więc przytulił ja też.
-Co się stało księżniczko? –pogłaskał ja po głowie, a dziewczyna wyszła z jego ramion by, usiąść mu na kolana, tak by ją całą przytulił i zrobił to czego właśnie chciała. –Mała no co się stało? –poczochrał ją lekko po włosach.
-Obiecasz mi coś? –zapytała się go wtulając się w niego bardziej.
-Tak, ale co? –nie wierzył w to co się właśnie dzieje, ale był szczęśliwy jak nigdy, tego pragną odkąd zrozumiała, że ją kocha i chce ją na zawsze, a nie na chwile.
-Nie zostawiaj mnie nigdy, bądź zawsze przymnie dobrze? – czuła jak robi się czerwona więc wtuliła się jeszcze bardzie w klatkę piersiową chłopaka.
-Wiesz co mała jesteś nieprzewidywalna, ale został bym z tobą nawet jeśli byś tego nie chciała, ty mnie zmieniłaś, nikt inny tego nie potrafił i chce tylko ciebie, ale ty mnie nie chcesz, więc chce się tobą nacieszyć dopóki mogę. –Przytulił ją do siebie, a dziewczyna też go mocniej przytuliła. Teraz Beili miała mętlik w głowie, bo nie to, że nie chce go czy coś, ale boi się, że go też straci jak Nathaniela, a kochać czy kocha Kastiela? Zdecydowanie tak czuje się jak z Nathem, nawet lepiej, czuje coś takiego, ale się boi tak cholernie się boi.
***
Chris właśnie wychodzi z domu do auta, gdzie czeka na niego Jasmin.
-Wziąłeś wszystko? –zapytała zatroskana Beili, patrząc na torby kuzyna.
-Tak, tak, a wy się tu pilnujcie, a i jedna rada jak by co do czegoś to się zabezpieczać, bo na razie nie chce być wujkiem. –zaśmiał się pod nosem i spojrzał na zaczerwienioną dziewczynę.
-Daj już spokój no. –walnęła go w ramię, a potem rzuciła mu się na szyje. –Będę tęskniła. –chłopak odwzajemnił uścisk i pocałował ją w policzek.
-Ja też będę. –puścili się i Chris wszedł do auta, a Kastiel i Beili do domu.
To teraz rozpoczyna się nowy etap w życiu Beili i co się wydarzy, będzie nowe i lepsze lecz, może i też nie, to wszystko się okaże.

Więc jest kolejny, nic takiego się nie dzieje, ale dopiero się zacznie ^^
Mam nadzieje, że się podobał przepraszam za błędy i interpunkcje ;c
Dziękuję też za komentarze ;3


sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 27 - Oparcie u bliskiej osoby

Po dwóch dniach Beili dostała wypis od lekarki więc, Kastiel pojechał do jej domu by przywieźć jej ubrania. Wszedł do domu który, był pusty, ponieważ Chris musiał siedzieć w barze i nadrobić dni które, spędził w szpitalu martwiąc się o blondynkę. Gdy Kastiel zabrał z pokoju dziewczyny najpotrzebniejsze rzeczy wyszedł z domu zamykając za sobą drzwi. Wszedł do auta i pojechał do szpitala. Wszedł do pomieszczenia, gdzie siedziała niebieskooka.
-Proszę. –podał jej białą reklamówkę z ubraniami.
-Dziękuje Kastiel. –uśmiechnęła się do niego ciepło, cieszyła się z jego obecności czuła, że ma oparcie w nim.
Dziewczyna bez krępacji przebrała się przy czerwono włosym, troszkę się zdziwił, ale spodobało mu się to.
-Co, już się mnie nie wstydzisz? –zapytał ze cwanym uśmieszkiem i iskierkami w oczach.
-Nie, w końcu jesteś moim bratem. –pokazała mu język ubierając spodnie.
-Tak, tak wiem… -rozejrzał się dookoła Sali, czy przypadkiem czegoś nie zapomniał wziąć. –Wzięłaś wszystko? –chciał się upewnić.
-Chwila. –popatrzała do swojej torebki, czy wszystko spakowała, ale okazało się, że zapomniała najważniejszej i najcenniejszej rzeczy, jedynej pamiątki po Nathanielu. –Nie . –otworzyła mała szufladkę w szpitalnej szafeczce, która stała koło jej łózka i wyciągnęła zeszycik wraz z listem. –Teraz wszystko możemy iść. –uśmiechnęła się do brązowookiego sztucznie, gdyż cały czas myślała o blondynie, z którym nie mogła się osobiście pożegnać.
Gdy przyjechali do domu, Beili od razu pobiegła do swojego pokoju, rzuciła się na łóżko przytulając poduszkę.
-Stęskniłaś się za swoim pokojem? –spytał czerwono włosy stojąc w progu pokoju.
-Tak i to bardzo. –zaciągnęła się powietrzem pachnącym świeżością.
-Dobra, idę zrobić coś do jedzenia, a ty się rozpakuj, chociaż z byt dużo rzeczy nie masz. –mówił to kierując się na schody, by zejść na dół.
Dziewczyna wyciągnęła pierwsze co z torby to zeszyt i lis, odłożyła list na półkę przy swoim łóżku, a zeszyt wzięła do ręki wahała się, czy go otworzyć, czy nie bo wiedziała, że jak go otworzy i zacznie czytać to będzie w myśli słyszała jego głos jego ciepły i przyjemny głos, który sprawi, że zacznie płakać. Po pewnej chwili zaczęła czytać i czuła po pierwszej linijce napisanej przez blondyna, że lecą jej łzy po policzkach, a potem na zeszyt, starała się je zatrzymać, ale nie mogła, tak bardzo go kochała, tak bardzo chciała go teraz zobaczyć, przytulić, co kolwiek, by go zobaczyć, dotknąć. Po krótkiej chwili do pokoju wszedł Kastiel, by zawołać ją na obiad. Kiedy zobaczył co się dzieje podszedł do niej, zabrał delikatnie zeszyt zamykając go i odkładając na stoli. Usiadł koło niej, chciał ją przytulic, lecz ona się na niego rzuciła przytulając z całej siły. Położył się z nią na łóżku i czekając aż skończy, bo nic więcej nie mógł zrobić. Głaskał ja po głowie szeptał jej, że będzie lepiej i przytulał by zapewnić jej wsparcie i bezpieczeństwo. Dziewczyna po pewnym czasie się uspokoiła, lecz nadal leżała na klatce Kastiela rysując coś na niej palcem. Kastiel nadal głaskał ją po głowie, gdy w końcu odparła.
-Kastiel zostaniesz dziś ze mną? –spojrzała na niego, z czerwonymi oczami od płaczu.
-Jeżeli to sprawi, że przestaniesz płakać, to chodzi by całą wieczność miał zostać to zostanę. –pocałował ją w czoło, a ona się wtuliła bardziej w niego. –Beili wiesz, że od kilku minut na stole stoi obiad i stygnie? –uśmiechną się do niej, gdy na niego się spojrzała.
-Na prawdę? –podniosła się z łóżka zszokowana.
-Tak. –też się podniósł –To może chodź najwyżej odgrzejemy z powrotem. –spojrzał na nią z uśmiechem, idąc w stronę drzwi.
-Tak chodź coś zjeść. –podeszła do niego i się przytuliła, brązowooki lekko był zaskoczony, ale i szczęśliwy odwzajemnił ten uścisk.
Zeszli na dół i spokojnie zasiedli do jedzenia.
***
Gdy Beili się obudziła zobaczyła, że obok niej nie ma czerwono włosego, ale zobaczyła na stoliku małą kartkę z napisem.
„Poszedłem do szkoły, musze usprawiedliwić te dni które, opuściłem, bo byłem przy tobie w szpitalu.
Śniadanie na stole w kuchni leży.”
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, gdy przeczytała kartkę. Po chwili wstała z łóżka i poszła do łazienki by wziąć prysznic. Rozebrał się i weszła do kabiny, puściła wodę, zimne krople sprawiły na jej ciele gęsią skórkę. Stała tak bez ruchu pod zimną wodą, aż w końcu oparła się o ścianę i zjechała po niej na dół. Siedziała skulona w prysznicu, a na nią padały zimne krople wody. Po chwili wyszeptała do siebie.
-Błagam wróć, kocham Cię. –po jej policzku leciały ciepłe krople łez. Dlaczego? Myślała i pragnęła bliskości Nathaniela, przed czerwono włosym udaje, że jest wszystko dobrze, bo nie chce go martwić. Po jakimś czasie wstał wyłączyła wodę wyszła z kabiny, wytarła się ubrała bieliznę i na siebie szlafrok, zapomniała, że ma szynę na palcu miała całą zmokniętą, ale nie przejęła się tym za bardzo. Weszła do pokoju i położyła się na łóżku, nawet nie chciała jeść tego co jej zostawił Kass, wyciągnęła z szafki zdjęcie swoje i Nathaniela, które zostało zrobione w czasie balu w szkole, wspominała wszystko w płaczu, w bólu, w cierpieniu, aż usnęła.
***
Czerwono włosy wychodził ze szkoły wkurzony na dyrektorkę bo, kazała mu zostać godzinę dłużej po lekcjach. Szedł spokojnie rozmyślając co teraz będzie, czy w końcu go pokocha, czy nie. Gdy doszedł do domu spokojnie otworzył drzwi i poszedł do góry zobaczyć co z Beili. Gdy wszedł do pokoju, ujrzał leżącą, zmarzniętą blondynkę w szlafroku. Podszedł do niej i przykrył ją kocem, lecz zauważył, że coś trzyma w ręce wyciągną zdjęci z  jej małej rączki i odłożył na szafkę, lekko wkurzony. Zaciągną koc wyżej, by ją całą przykryć i pocałował w czoło które, było całe rozpalone. Lekko się przejął, lecz zszedł na dół by znaleźć jakieś lekarstwa, w szafce znalazł to co było potrzebne i wrócił do góry po drewnianych schodkach. Wszedł do pokoju i odłożył wszystkie lekarstwa na półkę i usiadł koło niej, zaczął ją głaskać po włosach, a ona się obudziła.
-Kass? –zaczęła przecierać oczy.
-Ciii…leż masz gorączkę. – położył ją z powrotem.
-Nic mi nie jest, gdzie jest zdjęcie? –zaczęła się rozglądać przerażona.
-Spokojnie położyłem je na szafkę. –uśmiechną się do niej.
-A wrócił już Chris? –złapała go za rękę zmartwiona.
-Nie jeszcze nie spokojnie, a jak już nie chcesz spać to masz. –podał jej lekarstwa.
-Po co nic, mi nie jest. –spojrzała się na niego, ze zdziwieniem.
-Jesteś rozpalona, masz gorączkę i nic ci nie jest?! –pogłaskał ją po policzku.
-Ech to przez ten prysznic, ale na prawdę dobrze się czuje. –zacisnęła jego rękę i się uśmiechnęła.
-Czekaj, czy ty brałaś zimny prysznic i nie zamknęłaś okna?! –staną wkurzony, za tak nie umyślne zachowanie z jej strony.
-Tak, zapomniałam przepraszam. –spojrzała na niego z mina zbitego psa.
-Ech co ja z tobą mam, ubierz się, a potem weź te lekarstwa, a ja zrobię obiad. –otworzył drzwi i wyszedł z pokoju blondynki.
Beili zaczęła szukać w garderobie jakiś ciuchów usłyszała, jak ktoś wchodzi do domu, to pewnie Chris pomyślała, więc znalazła ubrania ubrał się i zażyła lekarstwa jak obiecała, w tym samym czasie słyszała zażytą dyskusje, więc uchyliła drzwi by posłuchać.
***
Kastiel wyszedł z pokoju dziewczyny by zrobić obiad, ale gdy tylko wszedł do kuchni to przyszedł do domu Chris z Jasmin lekko zmartwieni.
-Chris coś się stało? –zapytał zaniepokojony Kastiel.
-Chris nie chce jechać ze mną w góry bo, martwi się o Beili i nie mam co teraz zrobić z biletami i rezerwacją bym musiała komuś oddać, ale nie mam komu. –Jasmin odpowiedziała i usiadła przytulając się do Chrisa.
-Chris pojedź, nie musisz się martwic o Beili. –czerwono włosy zachęcał do wakacji Chrisa.
-Nie chce zostawiać Beili, rozumiesz, boje się, że znowu coś jej się stanie. –schował głowę w ręce.
-Chris nic jej się nie stanie. –zaczął zapewniać swojego przyjaciela.
-Chris posłuchaj Kastiela, nie możesz odmawiać sobie przyjemności, ze względu na mnie, nie martw się nie zostanę sama, Kastiel ze mną zostanie przecież, pojedź i odpręż się. –dziewczyna zdecydowała się wyjść z pokoju  i dołączyć do rozmowy.
-Jesteś tego pewna Beili? –zapytał brunet nie będąc pewny tego wyjazdu.
-Tak jedź. –uśmiechnęła się do niego promiennie.

Więc, jest kolejny rozdział ^^
Mam nadziej, że się podobał XD
Zapraszam do komentowania, bo to sprawia, że chce się pisać ;3
Dziękuję <3





wtorek, 21 lipca 2015

Przprosiny i LBA :)

Przepraszam, że nie dodawałam rozdziałów, ale pojechałam ze znajomymi w góry na 10 dni wyjeżdżałam 12, a dziś przyjechałam tam nie ma dobrego zasięgu więc, nic nie mogłam zrobić. Przepraszam, że was wcześniej nie poinformowałam po prostu zapomniałam za bardzo byłam zajęta pakowaniem i przygotowaniem. Dziękuje za nominacje do LBA – Wathewa :)
W życiu bym nie przypuszczała, że dostane drugi raz  nominacje jest mi bardzo miło że tak wam się podoba co pisze :)
HAPPY !!!!
To czas na odpowiedzi XD


1. Czy przeszło Ci kiedyś przez głowę myśl, zamknięcia bloga?
Prawdę mówiąc nie, nigdy o tym nie myślałam :)
2. Jesteś pesymistą, realistą, czy optymistą?
Zdecydowanie pesymistką, gdyż, iż, ponieważ zawsze zakładam, że coś mi nie wyjdzie, że na pewno mi się nie uda i myślę negatywnie
3. Czy jest jakaś emotikona, która cię denerwuję, bądź irytuje?
Nie, nie mam takiej  XD
4. Uważasz, że na jakim wieku mogłabyś się zatrzymać i mieć go na zawsze?
Hymmm…nigdy się nie zastanawiałam, ale chyba w wieku 6 lat, to był najlepszy okres w moim życiu *.*
5. Czy masz w życiu zasady, których się trzymasz? Jeśli tak, to jakie - Jeśli chcesz się nimi podzielić oczywiście ;3
Nie, nie mam  robię wszystko na co mam ochotę, każdy dzień jest dla mnie spontaniczny, bo nigdy nie wiem co się wydarzy, czy będę siedzieć w domu przed komputerem, czy znajomi wezmą mnie na bailando czy jeszcze inne sprawy o których, nie będę głośno mówić…Tak, tak nie jestem grzeczną i potulną dziewczynką, tylko diablica z rogami która, potrafi udawać aniołka XD
6. Jaka według Ciebie postać z kreskówki/bajki jest wzorem do naśladowania? Dlaczego?
Według mnie każda coś w sobie ma, czego uczy innych i nie ma raczej takiej która, nic nie pokazuje :)
7. Jaką bajkę i piosenkę najbardziej wspominasz z dzieciństwa?
Te pytanie przypomniało mi o sytuacji w szkole, jak pani wyszła z klasy, a my całą klasą śpiewaliśmy piosenki znane z dzieciństwa :D
Bajkę hymm…dużo ich, ale taka którą lubię pamiętam i była chyba najlepsza to księżniczka Sisi  ;*
A piosenka kurczę dużo ich było, ale chyba Smerfy jeszcze była z Tabalugi i słynny tekst „Jakubie zrób mi loda”  w tedy nie wiedziałam, że będę mieć takie skojarzenia z tym tekstem XD
8. Jaka jest twoja ulubiona liczba?
Mam dwie 6 i 9, ale jak je złączyć to wyjdzie  69 XD
Ja i moje zbereźne myśli XD
9. Gdybyś mogła się przemieniać kiedy chcesz w jakiekolwiek zwierzę. Jakie by ono było?
To zależy od sytuacji, bo gdyby to było by lato i ktoś by mnie wkurzył, to chciała bym być komarem, by go pogryźć :P (dziwna jestem wiem XD)
Albo też ryba, bo jak gorąco to ja bym sobie w zimnej wodzie pływała :P
W zimę znowu bym chciała być niedźwiedziem polarnym, bo by było mi ciepło :)
Więc jak mówiłam to zależy od sytuacji D
10. Jak widzisz swoje życie za 10 lat?
Jaka ja stara będę, nie wiem, ale według moich znajomych będę występować w kabaretach, bo wszyscy twierdzą, że do tego się nadaje XD A wyglądać hymm…ja zawsze będę młoda XD
Nie no, żartuje nie wiem jakoś sobie tego nie wyobrażam :P
11. Masz ostatni tydzień życia. Jak go spędzasz?
W Japonii na koncertach The Gazette i An Cafe *.*
Na robieniu rzeczy których jeszcze nie robiłam, a chce je zrobić ;3

Moje odpowiedzi są dziwne może dlatego, że ja jestem dziwna, ale pomińmy to nominuje:

1. Yumiko Naoki
http://amoursucrette.blogspot.com/

2. Zu Za
http://slodkiflirt-inna-historia.blogspot.com/

3. Bogusława Zajączkowska
http://slodkiflirt-opowiadanie.blogspot.com/

Pytania:
1. Co lubisz robić w wolnym czasie?
2. Masz hobby?
3. Masz jakieś zwierzę, jak tak to jakie, a jak nie to jakie byś chciała mieć?
4. Jaką szaloną rzecz zrobiłaś w swoim życiu?
5. W jakim kraju chciała byś mieszkać?
6. Masz jakąś zabawkę z dzieciństwa której ni oddałaś, czy nie wyrzuciłaś, bo jest sentymentalna dla ciebie?
7. Jakie filmy lubisz oglądać?
8. Jakiej muzyki słuchasz?

Więcej pytań nie mam dziękuje za nominacje i życzę udanych wakacji ;3
A rozdział nie wiem kiedy będzie :c

piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 26- To koniec i początek

Nadszedł dzień wyjazdu Nat, wyszedł z domu by przejść się po parku, by zapamiętać to miejsce, poszedł także pod szkołę, by przypomnieć sobie jak pierwszy raz spotkał tam Beili, jak ja pokochał, jak ją mógł mieć i kochać z całego serca, tak jak ona go kochała. Czym bliżej był szpitala tym bardziej cierpiał bo wiedział, że to ostatni raz, gdy ją zobaczy poczuje, czy pocałuje, czuł jak łzy zbierają mu się pod powieką, jak serce łamie się na kilkanaście kawałków, ale musiał to wytrzymać nie miał wyjścia. Blondyn dochodził do niebieskiego budynku, otworzył szklane drzwi i podszedł się zapytać pielęgniarki która, miała błękitne oczy niczym bezchmurne niebo i długie do bioder lokowane włosy o kasztanowym kolorze, o Beili wskazała mu piętro i sale na której leży, po czym miło się uśmiechnęła. Wszedł po schodach na drugie piętro, przeszedł przez wejście do sal dla pacjentów i zobaczył tylko Chrisa ze zmartwioną miną i smutnymi oczami, poszedł powoli do niego.
-Hej Chris jak Beili? –spojrzał na niego ze smutnym wzrokiem.
-Hej, lekarze mówią, że dobrze, ale nadal się nie obudziła. –usiadł załamany Chris, miał już dość tego czekania, chciał by już była w domu, by było jak wcześniej.
-Obudzi się na pewno, a mogę teraz do niej wejść, chce ją zobaczyć ostatni raz. –odwrócił wzrok w stronę drzwi do miejsca gdzie leżała Beili.
-Ostatni? –Chris się zdziwił, bo wie jak bardzo się kochają.
-Tak, bo moi rodzice się wyprowadzają i ja też musze i proszę, jak się wybudzi daj jej to. –podał Chrisowi list i zeszyt czyli swój mini pamiętnik, chciał jej wszystko powiedzieć przekazać. Chciał pokazać swoje uczucia co czuł do niej odkąd ja zobaczył.
-Dobrze, wejdź po cichu jest tam Kastiel i postaraj się go nie drażnić, bo jest wystarczający wściekły od kilku dni. –uśmiechną się smutno i wziął od niego rzeczy które mu dawał.
Nat kiwną głowa i otworzył drzwi i w tym samym momencie Kastiel odwrócił się zaspany, z podkrążonymi oczami od braku snu, blady od braku odżywiania się.
-Patrzcie kto się pojawił, tak bardzo kocha, ale jak potrzeba to nie ma, pierdolony książę się znalazł, ty nazywasz się jej chłopakiem…hyyy…śmieszny jesteś i tyle. –wstał z krzesła przy łóżku Beili i podszedł do Nata z żądzą mordu.
-Kastiel proszę nie dziś, chce się z nią zobaczyć ostatni raz, czy mógł byś mnie zostawić nas samych? Chociaż raz mnie posłuchaj, ty będziesz ją widział dziennie, a ja już nie.- Kastiel po tych słowach stał zdezorientowany, nie rozumiał jak ostatni raz, o co chodzi? Ale po kilku sekundach wziął papierosa i poszedł zapalić. Schodząc na dół zastanawiał się o co chodzi pierwszy raz widział Nathaniela w takim stanie.
Nat podszedł do niej usiadł na miejscu Kastiela ujął jej drobna rękę i pocałował i przytulił do policzka, jedna łza spłynęła mu po policzku. Patrzył przez cały czas na nią, chciał ją zapamiętać taką jaka ją poznał pragną ją mieć przy sobie, ale nie mógł to były jego najgorsze chwile w życiu, rozstawać się z osoba którą, się kocha ponad wszystko. Czuł jak jego serce pęka i rozpada w drobny mak. Siedział tak kilka minut przy niej, nie chciał  stamtąd wychodzić chciał z nią zostać na wasze tak jak tego pragną, lecz po chwili dostał SMS od Amber.
A: Zaraz będziemy wychodzić z domu, tatuś  jest już lekko wkurzony, bo cię nie ma, więc przychodź jak najszybciej, bo nie będzie dla ciebie kolorowo braciszku :)
Nat schował wkurzony telefon do kieszeni nie wierząc, że ma tak wredną siostrę bez uczuć z zimnym sercem. Chciał czy nie musiał wstać i iść jeszcze na pożegnanie spojrzał na Beili i pocałował ją, chciał poczuć ostatni raz smak jej ust, które były delikatne, różowawe, smakowały jak maliny, nie chciał się odsunąć, ale musiał, wziął ze sobą swoje rzeczy i wyszedł. Na odchodne Kastiel posłał mu zimne spojrzenie i czerwono włosy wszedł do Beili, a Nat wyszedł i poszedł prosto do piekła zwane domem by opuścić te miasto, szkołę, przyjaciół, wrogów i przede wszystkim swoją miłość.
Kastiel znowu usiadł przy niej i trzymał jej drobną dłoń w swojej jak to robił do tych czas, aż wszedł do środka Chris.
-Kastiel nie chciał nic mówić, ale zjadł byś może coś w końcu, bo jak tak dalej pójdzie to ty też trafisz do szpitala przez niedożywienie. –brązowooki spojrzał na Chrisa, lecz od razu odwrócił się w stronę Beili.
-Może i tak, ale nie chce stąd wychodzić. –zacisną bardziej dłoń dziewczyny.
-Wiedziałem, że tak powiesz więc, przyniosłem ci coś drobnego do jedzenia. –podał mu reklamówkę z jedzeniem.
-Dziękuję. –spojrzał się na bruneta z lekkim uśmiechem i wziął od niego reklamówkę z jedzeniem.
***
Czerwono włosy po zjedzeniu nie których rzeczy z reklamówki, odłożył resztę na stolik ujął dłoń znowu dziewczyny i położył głowę na jej łóżku, nie wiadomo kiedy usną ze zmęczenia.
Dziewczyna po jakiejś godzinie zaczęła się budzić najpierw poruszyła palcami, nogą, a potem delikatnie  otwierała powieki. Gdy całkiem otworzyła oczy próbowała sobie uświadomić co się stało i gdzie prawdopodobnie może być. Jak sobie przypomniała całe zdarzenie, obróciła głowę i zobaczyła śpiącego czerwono włosego uśmiechnęła się pod nosem i chciała go po czochrać po głowie, ale zobaczyła, że ma gips  na palcach, więc zrezygnowała z tego pomysłu, tylko zacisnęła rękę bardziej na jego ręce. Ten zaczął się budzić, spojrzał w kierunku blondynki która na niego patrzała z uśmiechem.
-Beili ! Na całe szczęście już się obudziłaś. –chłopak wstał i ją przytulił delikatnie.
-Też się cieszę, że ciebie widzę. –uśmiechnęła się odwzajemniając uścisk. –Kass, mógł byś mi powiedzieć gdzie Nat, chciała bym go zobaczyć. –brązowooki  odsuną się od niej  ze złością w oczach i tak samo na nią spojrzał, dziewczyna lekko się przeraziła.
-Nie wierze, ja tu przy tobie siedzę przez ten cały czas, nie umiejąc zasnąć ani prawie nic nie móc zjeść z tych nerwów, a ten palant przyszedł tyko raz i zajmuje więcej twojej uwagi niż ja! –uniósł głos, ale zaraz po tym westchną ciężko. –Chcesz wiedzieć gdzie jest, to się pytaj Chrisa zawołam ci go. –Chłopak wyszedł po Chrisa, a Beili nie wiedziała za bardzo co się dzieje, więc tyko wzruszyła ramionami.
Po krótkiej chwili wszedł do środka brunet i usiadł na krześle przy jej łóżku.
-Powiem to najłagodniej jak potrafię. –spojrzał na nią ze współczuciem.
-Ale co o co chodzi. –blondynka była zbita z tropu nie wiedziała o co im wszystkim chodzi.
-Nathaniel kazał ci to przekazać wszystko co chcesz wiedzieć jest zawarte w tym liście. –Chris podał jej to i wstał by wyjść, nie chciał patrzeć jak jego kuzynka cierpi, lecz nagle się zatrzymał. –Zawołam Kastiel, by przyszedł, zanim zaczniesz czytać. –i wyszedł, a dziewczyna bała się najgorszego, bała się otworzyć listu i przeczytać.
Po kilku sekundach czerwono włosy wszedł i z powrotem usiadł koło Beili i złapał ją za rękę, tak  jak przez cały ten czas. Beili delikatnie otworzyła kopertę strasznie jej się ręce trzęsły i zaczęła czytać.

Nie zapomnij o mnie kochanie!
Zastanawiasz się czemu teraz mnie niema przy Tobie w szpitalu, ale musiałem wyjechać, przez Amber to ona spowodowała to, że jesteś w szpitalu to ona w Ciebie wjechała, wstyd mi za nią. Mój ojciec się o tym dowiedział i powiedział, że został zhańbiony i wyprowadzamy się z miasta. Tak, więc byłem u Ciebie przed wyjazdem by dać Ci ten list i pamiętnik, który trzymasz w ręce i także się z tobą pożegnać. Tak bardzo nie chciałem wyjeżdżać, ale musiałem wiedz, że Cię kocham i kochać będę wrócę do Ciebie kiedyś na pewno, ale chce żebyś do tego czasu była szczęśliwa, a najlepiej byś zapomniała, że mnie kochasz, gdyż nie chce byś przeze mnie cierpiała. Wiem, że teraz płaczesz proszę nie rób tego. Moje uczucie nigdy się do Ciebie nie zmieni, więc żegnaj na jakiś czas.

                                     Twój Nathaniel na zawsze, Kocham Cię ;*

Dziewczyna gdy to czytała zaczęła płakać, łzy same leciały po jej policzku, Kastiel zacisną mocniej jej dłoń by pamiętała, że jest lecz to nie pomagało, więc podniósł ją z łóżka posadził sobie na kolanach i ją przytuli dziewczyna przytuliła się do niego i zaczęła bardzie szlochać. Czerwono włosy nie mógł na to patrzeć jak cierpi, chciał coś zrobić by przestał, ale nie wiedział co, był bezsilny w tej kwestii.
Chłopak siedział z nią tak przez jakiś czas głaszcząc ją po głowie.
Po jakiś czasie dziewczyna się już uspokoiła lekko się odchyliła od chłopaka.
-Przepraszam za koszulkę i dziękuję, dziękuje, że przez ten cały czas ze mną byłeś. –przytuliła się do niego jeszcze raz. Chłopak chciał ją bardziej do siebie przycisnąć, ale nie mógł bo jej żebra nie były jeszcze w dobrym stanie.
-Mówiłem ci, że zawsze będę przy tobie. –cmokną ją we włosy.
-Wiem, dlatego się cieszę, że mam kogoś takiego jak ty. –pocałowała go w policzek chłopak siedział lekko zaskoczony, ale szczęśliwy. Teraz wiedział, że wszystko będzie inne, lepsze.
-Obiecaj, że już nie będziesz płakać przez tego debila. –spojrzał jej w oczy.
-Postaram się. –przytuliła się do niego bo, właśnie tego teraz potrzebowała najbardziej.
-O obudziła się już pani to bardzo dobrze będziemy musieli jeszcze przeprowadzić kilka badań i pojutrze dostanie pani wypis. –przyszła lekarka patrząc w swoich papierach, miała długie czarne kręcone włosy upięte w kucyk, czekoladowe oczy i biały fartuch jak przystało na lekarza.
-Dobrze. –odpowiedziała spokojnie dziewczyna siedząc na kolanach czerwono włosego.
-Beili muszę na chwile iść zaraz wrócę. –Kastiel posadził ją z powrotem na łóżko i wyszedł.
-Ma pani szczęście, mieć takiego chłopaka to skarb, niech pani sobie go pilnuje. –Lekarka uśmiechnęła się tajemniczo do blondynki.
-A co pani chce przez to powiedzieć. –spojrzała na nią zaskoczona, nie powiedziała prawdy, że to nie jej chłopak tylko przyjaciel, gdyż chciała się dowiedzieć o co chodzi.
-To, że od kąt pani tu leży, on przez dzień i noc siedział przy pani nic prawie nie jadł i nie spał czekając, aż pani się obudzi. –posłała ciepły uśmiech do Beili zmieniając kroplówkę.
-Nie wiedziałam. –Beili opuściła wzrok na ziemie, poczuła się głupio wobec Kastiela, chciała mu to wynagrodzić, że tyle dla niej robi.
-Więc jak powiedziałam, radze sobie go pilnować, bo każda by chciała mieć takiego chłopaka. –powiedziała to czarnowłosa z uśmiechem i wyszła.
Dziewczyna tak leżała na łóżku szpitalnym czekając, aż wróci brązowooki i rozmyślała nad nim. Pierwszy raz poczuła, że chce żeby był. Po tym co usłyszała od lekarki, faktycznie go nie docenia, zmienił się odkąd pierwszy raz go zobaczyła, ale to specjalnie dla niej? Poczuła dziwne uczucie w brzuchu podobne do tego jak była przy Nathanielu. Może się zakochała? Może coś w końcu poczuła? Ale dziewczyna odganiała od siebie te myśli, w końcu był dla niej jak brat, lecz nadal jej myśli zmieszały w innym kierunku. Może bardziej kocha go jak brata, w końcu to on zawsze przy niej jest, jeszcze nigdy jej nie zawiódł. Gdy tak rozmyślała usłyszała otwieranie drzwi i zobaczyła czerwono włosego, od razu się uśmiechnęła poczuła coś takiego ciepłego na sercu cos takiego jak Nat ją przytulał, ale to nie możliwe żeby go pokochała w końcu kocha Nata i tak zostanie. Może o przez to co usłyszała niedawno? Potrząsnęła głowa by odgonić te wszystkie myśli.
Chłopak tak siedział, aż robiło się późno.
-Kass może pójdziesz do domu słyszałam od lekarki, że cały czas przy mnie siedziałeś może w końcu byś odpoczął, już nic mi nie jest. –uśmiechnęła się do niego trzymając go za rękę.
-Nie, siedziałem tak długo, to jak jeszcze dwa dni posiedzę to nic mi się nie stanie. –ścisną delikatnie jej dłoń i uśmiechną się do niej ciepło.
-Ale…Ale… -nie umiała tego powiedzieć normalnie jak zawsze czuła, że zaczyna się czerwienić, nie wiedziała dla czego zawsze mówiła mu prosto z mostu bez żadnych cyrków, a teraz co? Po tym wszystkim w jego obecności jest zmieszana i nie pewna swoich opinii. I znów naszły ją myśli o miłości lecz odgoniła znowu te myśli i powiedziała. –Ale ja się o ciebie martwię i nie chce by ci się cos stało. –powiedziała  to bardzo szybko, cała czerwona. Chłopak siedział zdezorientowany, gdyż nie wiedział o co chodzi, nie spodziewał się, że kiedy kolwiek usłyszy takie słowa z jej ust. Zawsze tylko Nat, ah co z Natem itd. A on ją w ogóle nie interesował, a teraz się nim interesuje? Nie możliwe, pomyślał, że ona sobie żartuje, więc nie wziął tego do siebie. –Kas coś powiedziałam nie tak, powiedz coś, bo tak zamilkłeś. –pomachała mu przed twarzą ręką, gdyż nie wiedziała co się z nim dzieje.
-Nie, nic się nie stało. –uśmiechną się do niej, i zacisną delikatnie jej rękę gdyż, był szczęśliwy, że coś takiego do niego powiedziała. –Nie martw się nic mi nie będzie, od teraz nie spuszczę cię z oczu, bo znowu ci się coś stanie. – przybliżył się do niej i oparł swoje czoło o niej i spojrzał jej głęboko w oczy.


Witam !!!!
Po tak długim czasie znowu dodałam XD
Wiem, ten rozdział jest smutny no, ale wszystko nie może też być kolorowe, cud, miód, maliny :P
Mam nadzieje, że się podoba i zachęcam do komentowania ;*
Dziękuję <3

środa, 3 czerwca 2015

Dziękuję !!!!

15000
Wyświetleń !!!!!!!!!


Bardzo, ale to bardzo chciałam wam wszystkim podziękować z tej okazji. Wiem, że zbyt genialnie nie pisze, że czasami robię błędy czy coś źle napisze. Ale dzięki wam wszystkim mam motywacje i chęć pisania. Dziękuje też osobą, które czekały te pół roku, aż znowu zacznę pisać. Dziękuje wszystkim za wchodzenie na tego bloga czytanie tych wypocin, dziękuje za te wyświetlenia to wszystko dzięki wam, bez was mój blog był by niczym. <3

Dziękuję ;*

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 25 -Wszysko wyszło na jaw

Beili rano wstała jak nowo narodzona pełna uśmiechu i radości. Poszła do łazienki wziąć prysznic , po tym ubrała się najlepiej jak umiała i zeszła na dół. Chris patrzała na nią jak zaczarowany.
-Coś się stało kochany kuzyneczku? –wzięła tost ze stołu.
-Nie, nic, ale wczoraj to był wrak człowieka, a dziś promieniejesz jaśniej niż słońce. –uśmiechną się do niej.
-Wiesz, gorsze dni. –poszła się ubrać by wyjść do szkoły.
-Rozumiem. –dziewczyna wyszła w pośpiechu z domu.
Szła z uśmiechem na twarzy, przed szkołą spotkała Armina i Alexa, gdyż się dawno nie widzieli i się za nią stęsknili. Alex jak zawsze się na nią rzucił, a Armin jak to on zapatrzony w swoją konsole. Poszli razem na lekcje Amber przez wszystkie lekcje obserwowała Beili. Dziwiło Amber to, że nie spotykają się już na przerwach unikają siebie i zerwali ze sobą to powinna być załamana, a ona jest pełna radości Amber coś tu nie pasowało i stwierdziła, że będzie musiała się uważnie temu przyjrzeć.
Po lekcjach Beili dokładnie sprawdziła czy przypadkiem nikt jej nie widzi i czy nikogo nie ma w pobliżu. Nie było więc weszła do pokoju gospodarza i poczuła silne pociągnięcie ją za rękę i żelazny uścisk tak to były ramiona Nata, za którymi tak bardzo tęskniła, nie chciała już nigdy więcej z nich wyjść.
-Tęskniłam i to bardzo. –pocałowali się namiętnie pierwszy raz od dłuższego czasu, Beili poczuła się w pełni szczęśliwa tak bardzo chciała poczuć ten smak jego ust jak wcześniej i dostała to czego pragnęła.
-Ja także, przepraszam za tam tą akcje  nie chciałem tego mówić, ale musiałem przepraszam, tak bardzo cię kocham. –przytulił ją z powrotem i to mocno.
-Ja ciebie też. -wzięła jego twarz w ręce i pocałowała go delikatnie.
***
Miną tydzień Amber nic nie zauważyła więc stwierdziła, że poczeka aż Nat będzie wychodził ze szkoły, bo on ostatni zawsze wychodzi.
Po lekcjach Amber stanęła pomiędzy szafkami, naprzeciwko pokoju w którym znajdował się jej brat. Czekała na jakąś akcje czy coś i nic od dłuższego czasu zaczęła się irytować, więc chciała iść już, ale usłyszała śmiechy, więc postanowiła trochę tam jeszcze postać by dowiedzieć się co się dzieje w tej szkole po godzinach lekcyjnych. Śmiechy i kroki były coraz głośniejsze aż w końcu zobaczyła rozradowanego swojego brata i Beili, którą właśnie oparł o szafki i ją pocałował namiętnie, a potem weszli do pokoju gospodarza. Amber stała tam jak wryta, wiedziała, że coś jest nie tak i miała racje postanowiła iść do domu, ale nie żebym powiedzieć ojcu tylko chciała zadziałać samej gdyż ojciec nie zadziałał jak powinien, więc bierze sprawy w swoje ręce.
***
Przez dłuższy czas Nat i Beili  myśleli że Amber nic nie wie ona też udawała, że nic nie wie często mówiła bratu „Widzisz lepiej ci się bez niej żyje” itp. I nic nie dało do podejrzenia, że Amber coś wie.
Ale Amber wybrała idealny moment na zlikwidowanie Beili.
Blond loczek śledził poczynania Beili i Nata przez kilka dni i dokładnie wiedziała o której się rozchodzą, gdzie idą, jak spędzają czas, więc zastawiła pułapkę na nich dokładnie na Beili.
-Nat to ja będę już szła, bo się późno robi. –uśmiechnęła się wychodzą ze szkoły.
-A może cię odprowadzić? –złapał ją w tali i pocałował w czubek nosa.
-A jak chcesz. –pocałowała go i kontem oka zobaczyła kotka w pudełku, który jest prawie na ulicy.
Podeszła do niego wzięła na ręce i wyciągnęła z pudełka kotka i w tym momencie Beili zobaczyła ostre światło auta zmierzające w jej kierunku i nic więcej nie zobaczyła ani nie usłyszała.
Nat stał zszokowany nie wiedział co zrobić co powiedzieć jego ukochana leżała pół martwa na chodniku zadzwonił szybko po pogotowie uklękną przy niej nie mógł w to uwierzyć, że ona tu leży nie przytomna, że co najgorzej morze umrzeć nie mógł tego pojąc zrobił się cały blady i czekał z niecierpliwością na karetkę, nie chciał jej stracić nawet starał się nie dopuszczać do siebie myśli  o straceniu swojej ukochanej.  Po jakimś czasie karetka przyjechała Nat opowiedział co się stało i zabrali ją na sygnale, a Nat pragną pójść do szpitala by przy niej być i się dowiedzieć czy coś poważnego się stało, czy może jednak nie, ale nie mógł musiał iść do domu by nie być podejrzanym, że nadal się spotyka z Beili. Szedł do domu nie chętnie cały czas widział przed oczami Beili leżąca na ulicy we krwi, starał się odgonić nie przyjemne myśli, ale nie potrafi w końcu ją kochał. Gdy wchodził już na posesje swoich rodziców nagle się zatrzymał i zobaczył auto, te same, które potrąciło Beili jeszcze sprawdził czy ma lekkie wgniecenie przez uderzenie i miało, więc wparował do domu lekko zdenerwowany.
-Czyje to auto przed domem? –zapytał gwałtownie, stojąc w przedpokoju.
-A moje, tatuś mi kupił, bo będę się uczyła jeździć, a co? –powiedziała z uśmiechem na twarzy Amber.
-To może się pochwalisz czemu te auto ma lekkie wgniecenie po lewej stronie co? –Nat już nie mógł, jeszcze chwila i wybuchnie nie mógł uwierzyć, że jego siostra jest aż tak wredna, bezmyślna swoich czynów.
-Co powiedziałeś Nathanielu? –spojrzał na niego surowo ojciec.
-Tak jak słyszałeś. –nadal w nim buzowało.
-Czy to prawda Amber? –spojrzał łagodniej na córkę.
-No, bo jak jechałam z salonu z kierowcą to kot spadł z drzewa no i się zrobiło. –powiedziała to słodkim głosikiem z maślanymi oczkami pełne smutku i goryczy by wyglądało, że jej przykro.
-Widzisz i się wyjaśniło. –powiedział to ojciec zaglądając z powrotem w gazetę.
Nat od razu poszedł do pokoju, bo już nie mógł wytrzymać ze złości. Rzucił w kąt plecak i nie wiedział co zrobić przecież ojciec mu nie uwierzy, jeszcze by mogło się mu oberwać za to, że mówi takie rzeczy o swojej własnej siostrze, ale nie mógł tak bezczynnie siedzieć. Nagle do pokoju ktoś wszedł, gdy spojrzał na drzwi była to jego siostra, poczekał aż zamknie drzwi.
-Mój kochany braciszku w tym domu ze mną nie wygrasz ja zawsze znajdę odpowiedź na każdą twoje głupie i bezsensowne pytanie. –zaczęła rozmowę i poklepała go ze swoim chytrym uśmieszkiem po ramieniu
-Ty…jesteś…-zaciskał pięści w złości żeby jej nie zrobić krzywdy.
-Ty tam lepiej się martw o tą wieśniare, bo może już więcej jej nie zobaczysz, to pa braciszku. –uśmiechnęła się złośliwie i pomachała ręką zamykając drzwi.
***
W szpitalu byli już wszyscy Rozalia, Christopher i oczywiście Kastiel to były najważniejsze osoby, które tam powinny być jeszcze miał dojść Lysander bo był czymś zajęty. Kastiel co chwile wychodził ze szpitala by zapalić, bo już nie wytrzymywał z tych nerwów. Chciał by lekarz wyszedł w końcu i powiedział, że jest wszystko dobrze tylko śpi. Kastiel był zły, że nie poczekał na nią, że nie odwiózł jej do domu, teraz pewnie wszystko było by dobrze, aż z tego wszystkiego walną ręką o ścianę szpitala musiał na czymś się wyżyć chodź trochę.
Wszyscy przez kilka godzin siedzieli i czekali cali w nerwach nie wiedzieli co i jak powoli już wariowali, zaczęli wyobrażać sobie nie wiadomo co, aż w końcu lekarz wyszedł. Cała trójka do niego podbiegła.
-Proszę się już tak nie martwić ma złamane trzy żebra i złamane dwa palce i miała lekki wstrząs mózgu,  na całe szczęście nic poważnego się nie stało. –Lekarz zaczął ich uspokajać.
-Dzięki Bogu. –Chris sobie odetchną z ulgą siadając na krzesło, bardzo kochał swoją kuzynkę i nie mógł by się pogodzić z jej stratą.
Kastiel schował w dłoniach twarz, był tak szczęśliwy jak dziecko dostaje cukierka, że nic jej nie jest chciał ja teraz wziąć w ramiona i powiedzieć, że ją bardzo kocha, że już nigdy jej nie zostawi samej by krzywda jej się już nie stała.
Rozalia od razu wybrała numer do Nata, by go poinformować w końcu to jego dziewczyna.
-Nataniel słyszałeś Beili.. –nie pozwolił jej dokończyć.
-Jest w szpitalu wiem, to ja zadzwoniłem po pogotowie jak wychodziliśmy to Beili potrącił samochód i nawet wiem kto to zrobi. –mówił to cichym głosem, pełnym smutku i nienawiści do swojej rodziny, a szczególnie do Amber.
-Co, kto?! –stanęła zszokowana.
-Amber. –powiedział bezsilnie.
-A skąd to wiesz? –zapytała ciekawa.
-Bo jak przyjechała karetka po Beili poszedłem do domu i na podjeździe stało to auto które ją potrąciło i w tym miejscu gdzie ją uderzyło było wgniecenie. –Roza nie wiedziała co powiedzieć, była zszokowana tym co usłyszała.
-To trzeba coś zrobić. –naskoczyła na niego.
-Ale co nic nie poradzę, lepiej mi powiedz czy wszystko dobrze z nią bo się martwię.- Nat już nie wytrzymał tej presji z czego miał łzy pod powiekami bo bał się usłyszeć najgorszego.
-Ma tylko kilka żeber złamanych i chyba dwa palce i mała lekki wstrząs mózgu, ale nie jest szkodliwy, musisz do niej przyjść na razie śpi i nie wiadomo kiedy się obudzi. –Rozalia stała przed salą Beili szczęśliwa.
 -Przyjadę jak najszybciej będę mógł. –zaczął płakać ze szczęścia, że jednak nic jej takiego nie jest.
Kastiel siedział dzień w dzień przy łóżku Beili trzymał ją za rękę i czekał zniecierpliwiony aż się obudzi. Nie chciał iść do domu prawie nic nie jadł chciał tylko by się obudziła. A Nat nie mógł przyjść do szpitala, gdyż załatwiał sprawy związane z wypadkiem, by mieć jakie kolwiek dowody.
***
Po kilku dniach jak cała rodzinka Nata była w salonie oznajmił co się stało jak doszło do wgniecenia, nie patrzył na konsekwencje, że powiedział im, że znowu jest z Beili tylko żeby prawda wyszła na jaw. Ojciec nie uwierzył Nathowi i przywalił mu znowu w twarz, wiedział, że tak będzie, ale Nat pierwszy raz się postawił i kazał zapytać się jakiego kolwiek mechanika i każdy mu powie, że to nie jest od kota tylko od człowieka, więc ojciec Nata zadzwonił po swojego prywatnego mechanika by się upewnić, gdy ten przyjechał przyznał racje Natowi. I wszytko wyszło Amber musiała się przyznać ojciec poczuł zażenowany  i zhańbiony przez swoją córkę. Więc postanowił pociągnąć radykalne środki postanowił się wyprowadzić gdzieś, gdzie go nie znają, by ludzie o nim źle nie mówili przez czyny córki. Nat jak się o tym dowiedział nie wiedział co zrobić, kocha Beili i nie chce jej zostawić, ale nawet nie był u niej w szpitalu ani razu, więc napisał do niej list i postanowił ją zobaczyć ostatni raz w dniu wyjazdu do nieznanego, wiedział, że będzie to trudne, ale obiecał sobie, że kiedyś jeszcze do niej wróci.


Więc dodałam cieszycie się :D
Ten rozdział za bardzo mi się nie podoba no, ale jak już taki jest to jest, mam nadzieje, że wam się choć trochę spodoba XD
Za niedługo dodam kolejny rozdział ;*


niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 24 -Znowu razem

Rozalia wyszła z pokoju Beili skierowała się w stronę kuchni by powiedzieć Chrisowi żeby na razie nie chodził do pokoju Beili, bo ona musi odpocząć i wyszła z domu. W szybkim tępię szła do szkoły, by spotkać Nata i mu nagadać, chociaż nadal się zastanawiała co go skłoniło do takiego wyboru. Po dojściu do szkoły białowłosa skierowała się od razu do pokoju gospodarza, w którym znajdował się chłopak. Weszła do środka z wielkim hukiem, otworzyła buzie by zacząć na niego wrzeszczeć, ale zobaczyła w jakim jest stanie, więc się wycofała z pomysłu wrzeszczenia. Podeszła do niego i usiadła na krześle obok niego.
-Powiesz mi co się stało, że tak postąpiłeś wobec Beili? –odparła patrząc na niego zmartwiona.
-Nic się nie stało, nie wiem o czym mówisz, chce zostać sam i stąd lepiej. –położył głowę na swoich rękach.
-Wiem co jest, więc chce byś mi wytłumaczył czemu tak postąpiłeś? – Nat zacisną łańcuszek który, trzymał w ręce, ze łzami w oczach.
-Nie ma o czym mówić i tak nic nie zrobisz. –schował twarz w dłoniach.
-A żebyś wiedział, że zrobię tylko musisz mi powiedzieć. –szarpnęła go za rękę by na nią spojrzał.
-Nie, idź stąd natychmiast. –wrzasną na nią uderzając rękami w stół.
Rozalia z szokiem na twarzy spojrzała na Nata, jego wybuch agresji nie był do niego podobny, więc wyszła, postanowiła wrócić tu po lekcjach by spróbować z nim pogadać jeszcze raz o tym, tylko na spokojnie. Na lekcjach nie mogła się skupić ta cała sytuacja nie dawała jej spokoju, dlaczego tak dobrana para musi być osobno i to pewnie nie z ich winy bo się kochają.
Gdy usłyszała dzwonek oznaczający koniec zajęć wybiegła z klasy i skierowała się do pokoju gdzie znajdował się Nathaniel. Weszła do środka i zamknęła drzwi na klucz by Nat nie uciekł od rozmowy, więc schowała klucz do kieszeni.
-Rozalia co ty wyprawiasz, oddawaj klucz i idź sobie stąd natychmiast. –powiedział to poirytowany trzymając w ręku jakieś dokumenty.
-Chce wiedzieć dlaczego zerwałeś z Beili skoro cię to tak bardzo boli, tak samo jak ją? Wiesz jak ona przez ciebie cierpi palancie, chce sprawić by wszystko się ułożyło, ale ty nie chcesz mi nic powiedzieć, chce wam pomóc, a ty nie chcesz tego, nie chcesz być szczęśliwy? –powiedziała to z podniesionym głosem, nie mogła tego znieść, że Nat udaje, że wszystko jest dobrze skoro ona widzi, że nie jest.
-Chce być szczęśliwy, nie chce by przeze mnie cierpiała, nie chce na to patrzeć, nie chce sprawiać jej bólu, nie chce by płakała, nie chce żeby…przestała mnie kochać. –upadł na sofę załamany, rozrzucając po pokoju dokumenty które trzymał w swoich rękach. Sam już nie wiedział co o tym myśleć, bardzo ją kochał, ale nic nie może na to poradzić.
-To powiesz mi w końcu. –usiadła obok niego, omijając leżące papiery w okuł nich.
-Tak. - chłopak wstał i podszedł do biurka z którego wyciągną naszyjnik, który tak bardzo ją mu przypominał, jej uśmiech, jej zapach, jej dotyk, jej pocałunek, przypominał wszystko co w niej kochał i zaczym tęsknił czego tak bardzo pragną mieć przy sobie.
-Więc słucham. –spojrzała na niego białowłosa z troską w oczach, a Nat z powrotem usiadł koło niej patrząc na łańcuszek.
-Amber powiedziała to, że jestem z Beili ojcu oberwało mi się i musiałem z nią zerwać, gdyż ojciec kazał Amber minie przypilnować bym z nią skończył i więcej nie miał z nią nic wspólnego, bo inaczej by zemną było marnie i nie wiem czy kiedykolwiek potem bym ją zobaczył, zadowolona, nie zmienisz mi rodziny. –jeszcze mocniej zacisną łańcuszek w swojej ręce, zaciskając oczy by nie wyszła z nich ani jedna kropla łzy.
Przez chwile trwała cisza Roza nad tym wszystkim myślała, aż w końcu wpadła na pomysł.
-Wstawaj idziemy. –podniosła się z kanapy i podała mu rękę by też wstał.
-Po co? –spojrzał na nią lekko zdezorientowany, nie wiedział o co może jej chodzić.
-Do Beili wszystko jej wyjaśnimy. –uśmiechnęła się do niego ciepło i podała mu rękę by wstał za nią.
-Ty oszalałaś, jak Amber się dowie, że znowu ze sobą jesteśmy to powie ojcu, a jak dobrze wiesz on mnie w tedy żywcem zakopie. –lekko z niej zadrwił, uważał to za głupi pomysł, bo nawet jak powie wszystko Beili to i tak nie będzie jak dawniej.
-Nie, chodź, Amber nie musi o niczym wiedzieć i przesadzasz z tym ojcem. –otworzyła drzwi gdy Nat w końcu podniósł się z kanapy.
-Nie, ty go nie znasz, nie uznaje jakiej kolwiek rozrywki, jego zdaniem mam mieć najlepsze oceny, skończyć wyższe studia i w tedy ewentualnie mogę poszukać sobie jakiejś dziewczyny, ale to pod warunkiem, że będę mieć własną firmę. – spojrzał na Rozalie ze skrzywioną miną, a  Roza otworzyła szeroko oczy.
-No nie zmienisz go, ale w sekrecie możesz mieć dziewczynę, nie powiemy nic Amber, a w szkole po prostu siebie unikajcie dopiero po lekcjach się spotkajcie jak w szkole nikogo nie będzie. Dobra chodź, bo za dużo gadamy, a za mało robimy. –wyszła na korytarz, a Nat chwile się zastanowił, bo nie był za bardzo przekonany, ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje i wstał z sofy zabrał najpotrzebniejsze rzeczy oczywiście łańcuszek też i z uśmiechem wyszedł ze szkoły z Rozalią.
W tym samym czasie gdy Rozalia i Nat szli do domu Beili, przyszedł do Chrisa Kass.
-Hejka Chris, Beili już wróciła ze szkoły? –wszedł do kuchni, kochał ją i chciał wiedzieć czy jest bezpieczna czy przede wszystkim jest szczęśliwa.
-Nie, nawet nie poszła do szkoły, bo źle się czuła. –gdy Kastiel to usłyszał od razu skierował się na górę, wiedział, że jest coś nie tak wiedział, że to nie przeziębienie tylko to jest spowodowane przez blondasa.
Chris nawet go nie zatrzymywał, bo wiedział, że chce dobrze, dla niej tylko się uśmiechną pod nosem i wrócił do swojej poprzedniej czynności.
Kastiel lekko uchylił drzwi do pokoju blondynki i wszedł po cichu, ale dziewczyna nie spała.
-Idź stąd sobie, chce być sama. –blondynka nie wiedziała kto wchodzi myślała, że to Chris, więc tak powiedziała.
-Nie. –Kastiel już dobrze myślał co jest grane.
Dziewczyna nie zaprzeczyła, bo wiedziała, że i tak nie wyjdzie, gdyby wiedziała, że to on to pewnie by udawała, że śpi bo teraz  wiedziała, że kapną się o co chodzi.
Chłopak wszedł do środka zamykając drzwi, podszedł do łóżka i zastał ją całą zapłakaną. Ten widok go przeraził i jednocześnie zdenerwował gdyby teraz Nat stał obok niego to żywy by już nie był, gdyż obiecał sobie, że nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić, a szczególnie temu debilowi w blond czuprynie. Kastiel podniósł kołdrę i położył się koło Beili. Beili właśnie teraz potrzebowała czyjejś miłości, więc gdy Kastiel przykrył siebie kołdrą od razu blondyna przytuliła się do jego klatki piersiowej on tylko zamkną ją w swoich ramionach i pozwolił jej się wypłakać i pozwolił jej poczuć się przez niego kochana. Kastiel przytulał ją mocno chciał zabrać od niej to całe cierpienie by była szczęśliwa, ale nie mógł.
Po kilku minutach zauważył, że Beili usnęła w jego ramionach, więc pocałował ją w czoło i wyszeptał w jej włosy:
-Kocham cię mała. -chciał  powoli i delikatnie wyjść z łóżka, ale ona nie spała i słyszała wszystko i złapała go za koszulkę by nie wychodził i została z nią dłużej, kochała go tak kochała, ale tylko jak brata nie wie czy to się zmieni czy nie, ale chciała by teraz przy niej był jak najdłużej, więc Kastiel ułożył się koło niej dokładnie z nią w ramionach. Po jakimś czasie jej uścisk na jego koszulce się rozluźnił to oznaczało, że usnęła więc delikatnie  wyszedł z łóżka po cichu otworzył drzwi z jej pokoju i wyszedł po czym ukazał mu się na dole Nat i Rozalia z opanowaniem zszedł na dół.
-I jak Beili? –zapytał Chris, z lekkim uśmiechem.
-Usnęła. –zbliżał się powoli do Nathaniela i Rozalii.
Gdy staną naprzeciw niego zadał mu cios z pięści w twarz.
-To od Beili dla CIEBIE. –ostatnie słowo podkreślił, złapał go za koszule za nim upadł na ziemie i powiedział szeptem mu do ucha. –Nie pozwolę jej skrzywdzić nikomu, a zwłaszcza tobie. -Po czym puścił go i wyszedł z mieszkania musiał zapalić i odreagować.
Nat obejrzał się za nim ze zdziwieniem trzymając się za obolały policzek, a Rozalia i Chris stali trochę zmieszani, nie nadążyli nad tym co się stało przed chwilą. Rozalia pierwsza się ocknęła i pociągnęła Nata za sobą na górę, do pokoju blondynki, zostawiając bez wyjaśnień Chrisa.
Otworzyła po cichu drzwi, ale i tak obudziła blondynę, która pomyślała, że to Kastiel i się nie odezwała bo wiedziała, że bez niczego przyjdzie i ją przytuli. Ale gdy zobaczyła biały kosmyk od razu się podniosła do pozycji siedzącej.
-Roza co ty tu robisz? –Beili wolała by teraz Kastiela no, ale to przyjaciółka i też pewnie jej jakoś pomoże.
-Przyszłam z gościem, który się musi wytłumaczyć. –spojrzała za siebie, a tam stał Nat, akurat go nie chciała dziś widzieć, ani słyszeć.
-Co on tu robi niech sobie stąd pójdzie nie chce go widzieć w tej chwili. –syknęła w stronę Nata, kochała go i to bardzo, ale w tej chwili sprawiał jej za dużo bólu samą osobą.
-Nie bo musicie sobie coś wyjaśnić. –chwyciła blondynkę za ramiona, i spojrzała jej w oczy tak by zrozumiała jej przekaz o co dokładnie jej chodzi.
-Co? Ale nie ma co tu wyjaśniać wszystko jasne, chce to jakoś przetrwać i potem będzie dobrze, teraz sobie pójdźcie oboje i jak byś mogła to zawołaj Kassa. –Beili położyła się z powrotem. Gdyż czuła swoje łzy na policzkach jednocześnie chciała by został, ale z drugiej strony nie.
Nat ruszył załamany i zrezygnowany wiedział, że nie jest teraz tu mile widziany gdyż zauważył ile w tej jednej chwili jego osoba sprawiła jej bólu, więc ruszył w kierunku wyjścia, ale Rozalia go zatrzymała.
-Gdzie ty się wybierasz? –złapała go za rękę lekko zdenerwowana.
-Beili nie chce mnie widzieć, więc lepiej jak pójdę. – opuścił głowę, chciał już odejść bo także sam sobie sprawia ogromny ból którego się nie dało uspokoić.
-I co, że tak powiedziała, więc ty zamknij te drzwi z powrotem, a ty nas wysłuchasz czy tego chcesz czy nie. Posadziła go na krześle naprzeciwko łóżka Beili.
-Beili posłuchaj on nie zerwał z tobą bo tak mu się chciało, tylko miał powód. -Wskazała ręką na blondyna dając mu znak, że ma jej wszystko powiedzieć.
Nat wszystko opowiedział Beili, a ona nie mogła w to uwierzyć. Patrzała na niego ze zdziwieniem i nie dowierzeniem, a także ze szczęśliwym sercem, gdyż okazało się, że na prawdę ją kocha nadal, siedziała pena radości, ale także nie mogła tak od razu rzucić mu się w ramiona, musiała to sobie wszystko dokładnie przemyśleć.
-Ja musze to przemyśleć, możecie mnie zostawić samą. A Nat tobie napisze SMS co na ten temat myślę jeszcze dziś wieczorem. –Beili ukradkiem się uśmiechnęła.
-Dobrze.  -podszedł do jej stolika nocnego i położył łańcuszek ten sam co go oddała mu.
Wyszli, a Beili nie  wiedziała co myśleć, bo wiedziała, że już nie będzie tak jak dawniej, ale chciał, chciał znowu go poczuć, przytulić się do niego jak kiedyś. Warunek był jeden zero czułości w szkole, to kiedy? Nie miała na to odpowiedzi, ale wiedziała, że zawsze znajdą dla siebie czas. Beili wzięła do ręki łańcuszek i zapięła go naszyj i przycisnęła go do swojej klatki. Po jakimś czasie do pokoju wszedł czerwono włosy.
-Nie mów mi, że wróciłaś do tego palanta? –staną nad nią, nie pewny jej odpowiedzi.
-Jeszcze nie. –uśmiechnęła się lekko i spojrzała na łańcuszek.
-To znaczy, że wrócisz? –otworzył szeroko oczy, miał nadzieje, że odpowie przeciwnie, że nie chce, miał nadzieje, że może w końcu do niego się przekona gdyż on zawsze jest obok niej jest o wiele lepszy od niego, a i tak Beili uważa go za gorszego nie wiedział czemu tak jest.
-Chyba tak. –spojrzała na łańcuszek na szyi jeszcze raz i zaraz na bransoletkę od Kassa w której widziała całą jego miłość do niej, ale nie potrafiła jej odwzajemnić, gdyż w jej sercu jest miejsce na Nathaniela.
-Myślałem, że nie jesteś głupia, ale się myliłem popełniasz gorsze błędy życiowe niż ja. –wyszedł z jej pokoju trzaskając drzwiami. Był wściekły gdyż on dla niej robi tyle zawsze przy niej jest, nie rani jej, no stara się, a co i tak Nat  zajmuje pierwsze miejsce, osoba która ją już tyle razy zraniła jest Bogiem, a ten który tego nie robi jest śmieciem. Prychną pod nosem i poszedł do siebie do domu nic nie mówiąc.
Beili była lekko zmieszana po słowach Kassa, ale szybko się ogarnęła i wzięła telefon do ręki napisała do Nata:
„Kocham Cię i zawsze będę, pamiętaj ;*”
Gdy to napisała położyła się i miała nadzieje, że zrozumiał o co jej chodziło przez tego SMS.


Witam wszystkich i jak się podoba rozdział ? Dodałam trochę więcej opisów, a jak za mało to w następnym postaram się jeszcze więcej napisać XD
A jak nowa muzyka może być? Czy byście woleli coś innego jak tak to napiszcie mi w komentarzach XD
Czekam na komentarze na temat rozdziału :D
Za niedługo zacznę pisać kolejny rozdział :P
Czekajcie cierpliwie ;*

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 23 -Amber i Melania współpracują

W szkole Beili i Nat często okazują sobie uczucie i to jeszcze na oczach Melani, ona w końcu nie wytrzymuje i szuka pomysłu by ich rozdzielić. Przez wszystkie lekcje w szkole rozmyślała, ale nic nie wymyśliła, więc chce poprosić o pomoc Amber bo, ona też Beili nie lubi.
-Amber. –po długim szukaniu Melania nareszcie znalazła Amber.
-Czego chcesz, widzisz, że jestem zajęta. –zarzuciła włosami do tyłu.
-Chce byś pomogła mi rozdzielić Nata i Beili. –spojrzała szatynka na Amber.
-Bardzo kusząca propozycja, ale chyba na razie sobie odpuszczę. –obróciła się tyłem do Melani.
-Proszę, to też pójdzie na twoją korzyść. –chwyciła ją za rękę.
-Ech…cały czas mnie kusisz, no dobra jeszcze nad tym pomyśle jutro ci odpowiem czy tak czy nie. –nie czekając na odpowiedź Melani blondyna poszła.
***
Na drugi dzień Melania czekała przed szkołą na przyjście blondynki, by się dowiedzieć czy jej pomoże.
Czekała trochę, aż nagle zobaczyła z dala blond kręcone włosy, pierwszy raz ucieszyła się na widok Amber.
-I co zgadzasz się? –zapytała nie pewnie Melania.
-Dobra niech ci będzie, to dziś po szkole w ogródku szkolnym. –minęła szatynkę i poszła.
Przez wszystkie lekcje Melania patrzyła się na Beili z chytrym uśmieszkiem, Beili trochę się zlękła więc na przerwie poszła do Nata mu o tym powiedzieć.
-Nat? –weszła do środka.
-Coś się stało? –podszedł do niej i ją przytulił.
-Przeczuwał coś złego. –spojrzała w oczy blondynowi.
-Może ci się tylko wydaje? –chłopak lekko się uśmiechną.
-Nie, przez wszystkie lekcje Melania dziwnie się na mnie patrzy i czuje, że coś złego się stanie. –wtuliła się w klatkę piersiową chłopaka.
-Ech…nie przejmuj się jak by co to wiesz gdzie jestem, przy mnie nic ci się nie stanie, obiecuje. –pocałował ją i podszedł do biurka z papierami.
-Wiem- odpowiedziała lekko się uśmiechając.
-Teraz cię przepraszam, ale musze te papiery zanieść dyrektorce. –Beili otworzyła mu drzwi, gdyż miał zajęte ręce i wyszli razem na korytarz.
Po lekcjach Melania poszła do ogrodu, gdzie miała spotkać i obgadać plan z Amber.
-Mela chodź ile mam na ciebie czekać. –Amber pociągnęła dziewczynę na koniec ogrodu, za dużym drzewem sobie usiadły.
-To tak, słuchaj Mela, bo nie będę się powtarzać. –zagroziła jej palcem.
-Dobrze. –kiwnęła głową.
-Mam taki plan ty musisz zaciągną Nata do piwnicy powiedzieć mu, że tam jest Beili i płacze z jakiegoś powodu, w tedy na pewno pójdzie by jej pomóc i musisz go tam przytrzymać tak długo aż, ja tam nie przyjdę, tylko jeszcze jedno jak tam wejdziecie to nie zapalaj światła.
-Czemu? –spytała.
-Właśnie chce dokończyć mój plan, ty tam wejdziesz z Nathanielem po ciemku i jak usłyszysz, że wchodzę z Beili w tedy zacznij go całować czy co kolwiek, w tedy ja zapalam światło i Beili zobaczy co się dzieje i koniec związku. –powiedziała to z uśmiechem.
-Świetnie to działamy jutro? –Wstała z ziemi.
-No jasne, to do jutra. –poszła przed siebie.
***
Następnego dnia, po kilku lekcjach Melania i Amber spojrzały na siebie porozumiewawczo i zaczynały urzeczywistniać swój plan.
-Nataniel! –krzyknęła do niego Melania jak go znalazła.
-Co się stało? –zmartwił się trochę.
-Chodzi o Beili, weszła do piwnicy, a tam nie ma prądu i chyba coś jej się stało bo usłyszałam krzyk. –mówiła to ze sztuczną maską smutku.
-To nie możliwe, idę tam. –od razu skierował się w stronę piwnicy.
-To ja pójdę z tobą. –poszła za nim z zadowoleniem, że łykną tą bajeczkę.
Teraz czas na ruch Amber.
Beili! –zawołała ją Amber.
-Co chcesz ode mnie? –z niesmakiem spojrzała na blondynę.
-Nataniel jest z Melanią w piwnicy, nie wiem co się tam dzieje, musisz tam iść. –powiedziała to  z przerażeniem.
-Amber znowu próbujesz ze mnie głupią zrobić? –lekko się tym przejęła.
-Naprawdę, no chodź sama zobacz. –pociągnęła ją za rękę w stronę piwnicy.
Amber weszła do piwnicy z Beili.
Czekaj, tylko światło zapale. – usłyszała glos Amber i skoczyła Melania na Nataniela, szybkim ruchem rozerwała mu koszulkę i go pocałowała,  w tym samym czasie Amber zapaliła światło, a Beili stanęła jak słup.
-A nie mówiłam. –powiedziała Amber z chytrym uśmieszkiem.
-To…to… -Beili po policzku zaczęły spływać łzy.
Beili obróciła się i wybiegła z piwnicy, ale Nat pobiegł za nią i ją złapał.
-Puszczaj mnie. –krzyknęła na niego.
-Nie, dopóki nie porozmawiamy. –zaciągną ją z powrotem do piwnicy wyganiając z niej Melanie i Amber.
-Co ty chcesz mi wyjaśniać, nie ma czego. – nadal leciały jej łzy.
-To było zaplanowane przez nie wiesz, proszę nie płacz. –zamkną ja w  swoich ramionach. –Mi Melania powiedziała, że w piwnicy nie ma światła, że ty tam jesteś i że coś ci się stało bo usłyszała twój krzyk. –zacisną ją w swoich ramionach bardziej.
-Amber powiedziała, że tam poszedłeś z Melanią,  powiedziała mi prawdę bo tak było. –chciała się uwolnić z jego ramion, ale było jej tak dobrze.
-Nie wierzysz mi, kocham tylko ciebie. –wytarł jej łzy z policzków.
-Ja ciebie też. –przytuliła się do niego ponownie.
-Więc wierzysz mi? –zapytał nie pewny.
-Tak. –pocałowała go.
Amber stała i podsłuchiwała o czym rozmawiają w tej piwnicy, jak usłyszała, że to nie wypaliło, nadal są razem, stwierdziła, że tym razem nie popuści i powie to swojemu ojcu i skończy się.
***
Nataniel nieświadomy niczego wraca do domu, w którym zastaje piekło przez swoją siostrę. Ojciec Nata uderzył go w twarz.
-Jak dowiem się od Amber, że nadal utrzymujesz jaki kolwiek kontakt z tą dziewuchą to popamiętasz mnie, więc radze ci by Amber wróciła jutro i powiedziała, że zrobiłeś to o co cię prosiłem rozumiesz? –stał z podniesioną ręką nad Natanielem jak by chciał go uderzyć jeszcze raz.
-Zrozumiałem. –Nataniel wstał z podłogi.
-Teraz zniknij mi z oczu. –poszedł do siebie do pokoju.
***
Na drugi dzień Amber przychodzi do szkoły w skowronkach i śledzi każdy krok swojego brata, by się dowiedzieć czy z nią zerwał.
Po lekcjach przyszła do pokoju gospodarza Amber.
-Nadal jej nie powiedziałeś, to jak teraz przyjdzie to to zrób, bo to ja tutaj mam teraz władze. – z uśmieszkiem minęła w drzwiach Beili.
Nat co się stało, że jesteś smutny? –przytuliła go blondyna.
-Beili…puść mnie i wyjdź  stąd. –opuścił głowę na dół.
-Nat czemu co się stało? –spojrzała na niego smutno.
-Nie rozumiesz…ja…ja już…cię…nie kocham –obrócił się tyłem gdyż spłynęła mu po policzku jedna łza.
-Co? To jakiś żart powiedz, że żartujesz? –Beili lekko się zmieszała chciała usłyszeć, że tylko żartował.
-Nie, spadaj stąd, zrywam z tobą, nie chce cię znać, widzieć i nie chce mieć nic z tobą wspólnego. –zacisną pięści w złości gdyż bardzo ją kochał i musiał jej powiedzieć tak bolesne słowa.
-Nat…ja…i tak będę cię kochać. –zaczęła płakać.
-Mam to gdzieś, ja ciebie nie, idź stąd w końcu. –sam zaczął płakać nie mógł tego wytrzymać, chciały by jak najszybciej sobie poszła, by więcej jej nie mówił raniących słów.
-To ja oddaje ci to. –w płaczu ściągnęła naszyjnik z diamencikiem który, dostała od niego i oddała mu go.
Wyszła stamtąd w płaczu i minęła zadowoloną Amber. A Nat wziął łańcuszek który, mu oddała i przycisną go do latki piersiowej. Beili pobiegła  w stronę parku by przyjść do baru ogarnięta, by nikt się nie zorientował, że płakała, że coś się stało. Szczególnie chciała to ukryć przed Kastielem, bo on by się kapną po jednym spojrzeniu na nią. Starała się jakoś pohamować łzy, ale nie potrafiła, męczyła się z tym przez godzinę, ludzie przechodzący obok zerkali na nią ze współczuciem. Po pewnym czasie udało jej się ogarnąć i poszła do baru. Cieszyła się, że nie ma Kastiela, bo na pewno zaraz by miała gadane, chociaż z drugiej strony potrzebowała kogoś takiego jak Kastiel.
Przez cały czas Beili starała się pracować z uśmiechem, ale Chris co jakiś czas na nią zerkał i wyczuwał, że jest coś nie tak. Gdy skończyli prace szli w ciszy do domu, lecz Chris się odezwał.
-Beili powiesz mi co się stało? –spojrzał na nią.
-Nic, spokojnie. –pokazała mu udawany uśmiech, gdyż wewnątrz siebie płakała i to bardzo.
-Ech…jak chcesz mi zawsze wszystko możesz powiedzieć pamiętaj. –obiją ją ramieniem i poszli dalej.
Weszli do domu,  Beili od razu wbiegła na górę do siebie rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać, gdyż już dłużej nie mogła powstrzymywać swoich łez. Zauważyła, że Kastiela nie ma w domu jest u siebie więc, nikt jej nie wejdzie bez pukania. Była zmęczona tym wszystkim usnęła.
Rano jak się obudziła nie chciała iść do szkoły, była zmęczona psychicznie chciała trochę odpocząć i też jak by poszła do szkoły to by spotkała Nata i by pewnie wybuchła płaczem.
-Beili, do szkoły trzeba iść, wstawaj. –przez drzwi powiedział Chris.
-Źle się czuje, dziś nigdzie nie idę. – Chris wszedł zmartwiony do pokoju.
-Faktycznie jakoś tak blado wyglądasz, zrobię ci taki napój na przeziębienie. –poszedł do kuchni.
Beili leżała w łóżku, tak bardzo chciała się przytulić do Nata, ale jak przecież już jej nie kocha i spłynęła jej łza po policzku. Nagle do pokoju ktoś wparował, szybko przetarła łzę to była Rozalia.
-Co się dzieje? –usiadła koło niej Rozalia.
-Nic. –obróciła się do niej plecami.
-Mi takiego kitu nie wciśniesz gadaj. –dziewczyna złapała ją za ramie, by pokazać, że ma w niej oparcie.
-Nat ze mną wczoraj zerwał. –i znowu polały się łzy.
-Co?! To jest niemożliwe? –siedziała zaskoczona.
-No, ale taka prawda, chce zostać teraz sama. –położyła się z powrotem.
-Coś się musiało stać, że tak powiedział, ja się dziś dowiem co się stało i ci gwarantuje, że wszystko dobrze się skończy. –poklepała ją po ramieniu.
-Nie jestem tego pewna. –zakryła twarz poduszką.


O to jest nowy rozdział :P
Cieszę się, że ktoś jeszcze tu zagląda pomimo moich Błędów itp. :D
A tak jak to tym mowa, to mam prośbę, gdyż pod moim ostatnim rozdziałem były w stosunku do mnie nie miłe komentarze, jak mówicie o moich błędach itp. To to jest normalne, bo chcecie mi pokazać co robię źle, ale jedna osoba nie mówiła tylko o błędach, ale także pisała nie przemyślane zdania na mój temat oceniające mnie i mam prośbę, jeżeli koś chce pisać jaki kolwiek komentarz mówiący o mnie źle, a ta osoba mnie nie zna niech się powstrzyma, bo taka osoba nie jest fajna jak tak robi, tylko to świadczy o kulturze osobistej tej osoby i tylko się ośmiesza, więc takie komentarze oceniające mnie nie znając mnie będą usuwane, bo  to nie jest miłe dla mnie, ani dla innych czytających te komentarze. ;(
Tak więc mam nadzieje, że ten rozdział się wam podoba i nie zrobiłam aż tylu błędów co ostatnio chociaż je poprawiłam i nie ma tam już błędów no chyba, że jakieś przeoczyłam :P
Więc mam nadzieje, że będziecie komentować i czytać dalej ;)
Dziękuję i przepraszam, że tak długo nie pisałam ;]

PS . Mam zamiar zmieniać muzykę na blogu i bym chciała wiedzieć co chcecie słuchać i bym prosiła o nazwę zespołu czy wykonawcy i utwór, albo linka do wybranych piosenek przez was XD


sobota, 25 kwietnia 2015

Wróciłam !!!!

Wróciłam do pisania po tak długim czasie, wiem, że w poprzednim rozdziale było pełno błędów, ale już je poprawiłam, więc możecie jeszcze raz sobie przeczytać tamte błędy wynikały z tego, że pisałam jedną ręką bo miałam drugą w szynie i pisałam na szybko by coś napisać i nie patrzałam za bardzo co pisze, ale teraz wzięłam się w garść i zaczynam od dziś pisać, mam nadzieje, że ktoś jeszcze na tego bloga wchodzi i dziękuje za komentarze :)