niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 24 -Znowu razem

Rozalia wyszła z pokoju Beili skierowała się w stronę kuchni by powiedzieć Chrisowi żeby na razie nie chodził do pokoju Beili, bo ona musi odpocząć i wyszła z domu. W szybkim tępię szła do szkoły, by spotkać Nata i mu nagadać, chociaż nadal się zastanawiała co go skłoniło do takiego wyboru. Po dojściu do szkoły białowłosa skierowała się od razu do pokoju gospodarza, w którym znajdował się chłopak. Weszła do środka z wielkim hukiem, otworzyła buzie by zacząć na niego wrzeszczeć, ale zobaczyła w jakim jest stanie, więc się wycofała z pomysłu wrzeszczenia. Podeszła do niego i usiadła na krześle obok niego.
-Powiesz mi co się stało, że tak postąpiłeś wobec Beili? –odparła patrząc na niego zmartwiona.
-Nic się nie stało, nie wiem o czym mówisz, chce zostać sam i stąd lepiej. –położył głowę na swoich rękach.
-Wiem co jest, więc chce byś mi wytłumaczył czemu tak postąpiłeś? – Nat zacisną łańcuszek który, trzymał w ręce, ze łzami w oczach.
-Nie ma o czym mówić i tak nic nie zrobisz. –schował twarz w dłoniach.
-A żebyś wiedział, że zrobię tylko musisz mi powiedzieć. –szarpnęła go za rękę by na nią spojrzał.
-Nie, idź stąd natychmiast. –wrzasną na nią uderzając rękami w stół.
Rozalia z szokiem na twarzy spojrzała na Nata, jego wybuch agresji nie był do niego podobny, więc wyszła, postanowiła wrócić tu po lekcjach by spróbować z nim pogadać jeszcze raz o tym, tylko na spokojnie. Na lekcjach nie mogła się skupić ta cała sytuacja nie dawała jej spokoju, dlaczego tak dobrana para musi być osobno i to pewnie nie z ich winy bo się kochają.
Gdy usłyszała dzwonek oznaczający koniec zajęć wybiegła z klasy i skierowała się do pokoju gdzie znajdował się Nathaniel. Weszła do środka i zamknęła drzwi na klucz by Nat nie uciekł od rozmowy, więc schowała klucz do kieszeni.
-Rozalia co ty wyprawiasz, oddawaj klucz i idź sobie stąd natychmiast. –powiedział to poirytowany trzymając w ręku jakieś dokumenty.
-Chce wiedzieć dlaczego zerwałeś z Beili skoro cię to tak bardzo boli, tak samo jak ją? Wiesz jak ona przez ciebie cierpi palancie, chce sprawić by wszystko się ułożyło, ale ty nie chcesz mi nic powiedzieć, chce wam pomóc, a ty nie chcesz tego, nie chcesz być szczęśliwy? –powiedziała to z podniesionym głosem, nie mogła tego znieść, że Nat udaje, że wszystko jest dobrze skoro ona widzi, że nie jest.
-Chce być szczęśliwy, nie chce by przeze mnie cierpiała, nie chce na to patrzeć, nie chce sprawiać jej bólu, nie chce by płakała, nie chce żeby…przestała mnie kochać. –upadł na sofę załamany, rozrzucając po pokoju dokumenty które trzymał w swoich rękach. Sam już nie wiedział co o tym myśleć, bardzo ją kochał, ale nic nie może na to poradzić.
-To powiesz mi w końcu. –usiadła obok niego, omijając leżące papiery w okuł nich.
-Tak. - chłopak wstał i podszedł do biurka z którego wyciągną naszyjnik, który tak bardzo ją mu przypominał, jej uśmiech, jej zapach, jej dotyk, jej pocałunek, przypominał wszystko co w niej kochał i zaczym tęsknił czego tak bardzo pragną mieć przy sobie.
-Więc słucham. –spojrzała na niego białowłosa z troską w oczach, a Nat z powrotem usiadł koło niej patrząc na łańcuszek.
-Amber powiedziała to, że jestem z Beili ojcu oberwało mi się i musiałem z nią zerwać, gdyż ojciec kazał Amber minie przypilnować bym z nią skończył i więcej nie miał z nią nic wspólnego, bo inaczej by zemną było marnie i nie wiem czy kiedykolwiek potem bym ją zobaczył, zadowolona, nie zmienisz mi rodziny. –jeszcze mocniej zacisną łańcuszek w swojej ręce, zaciskając oczy by nie wyszła z nich ani jedna kropla łzy.
Przez chwile trwała cisza Roza nad tym wszystkim myślała, aż w końcu wpadła na pomysł.
-Wstawaj idziemy. –podniosła się z kanapy i podała mu rękę by też wstał.
-Po co? –spojrzał na nią lekko zdezorientowany, nie wiedział o co może jej chodzić.
-Do Beili wszystko jej wyjaśnimy. –uśmiechnęła się do niego ciepło i podała mu rękę by wstał za nią.
-Ty oszalałaś, jak Amber się dowie, że znowu ze sobą jesteśmy to powie ojcu, a jak dobrze wiesz on mnie w tedy żywcem zakopie. –lekko z niej zadrwił, uważał to za głupi pomysł, bo nawet jak powie wszystko Beili to i tak nie będzie jak dawniej.
-Nie, chodź, Amber nie musi o niczym wiedzieć i przesadzasz z tym ojcem. –otworzyła drzwi gdy Nat w końcu podniósł się z kanapy.
-Nie, ty go nie znasz, nie uznaje jakiej kolwiek rozrywki, jego zdaniem mam mieć najlepsze oceny, skończyć wyższe studia i w tedy ewentualnie mogę poszukać sobie jakiejś dziewczyny, ale to pod warunkiem, że będę mieć własną firmę. – spojrzał na Rozalie ze skrzywioną miną, a  Roza otworzyła szeroko oczy.
-No nie zmienisz go, ale w sekrecie możesz mieć dziewczynę, nie powiemy nic Amber, a w szkole po prostu siebie unikajcie dopiero po lekcjach się spotkajcie jak w szkole nikogo nie będzie. Dobra chodź, bo za dużo gadamy, a za mało robimy. –wyszła na korytarz, a Nat chwile się zastanowił, bo nie był za bardzo przekonany, ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje i wstał z sofy zabrał najpotrzebniejsze rzeczy oczywiście łańcuszek też i z uśmiechem wyszedł ze szkoły z Rozalią.
W tym samym czasie gdy Rozalia i Nat szli do domu Beili, przyszedł do Chrisa Kass.
-Hejka Chris, Beili już wróciła ze szkoły? –wszedł do kuchni, kochał ją i chciał wiedzieć czy jest bezpieczna czy przede wszystkim jest szczęśliwa.
-Nie, nawet nie poszła do szkoły, bo źle się czuła. –gdy Kastiel to usłyszał od razu skierował się na górę, wiedział, że jest coś nie tak wiedział, że to nie przeziębienie tylko to jest spowodowane przez blondasa.
Chris nawet go nie zatrzymywał, bo wiedział, że chce dobrze, dla niej tylko się uśmiechną pod nosem i wrócił do swojej poprzedniej czynności.
Kastiel lekko uchylił drzwi do pokoju blondynki i wszedł po cichu, ale dziewczyna nie spała.
-Idź stąd sobie, chce być sama. –blondynka nie wiedziała kto wchodzi myślała, że to Chris, więc tak powiedziała.
-Nie. –Kastiel już dobrze myślał co jest grane.
Dziewczyna nie zaprzeczyła, bo wiedziała, że i tak nie wyjdzie, gdyby wiedziała, że to on to pewnie by udawała, że śpi bo teraz  wiedziała, że kapną się o co chodzi.
Chłopak wszedł do środka zamykając drzwi, podszedł do łóżka i zastał ją całą zapłakaną. Ten widok go przeraził i jednocześnie zdenerwował gdyby teraz Nat stał obok niego to żywy by już nie był, gdyż obiecał sobie, że nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić, a szczególnie temu debilowi w blond czuprynie. Kastiel podniósł kołdrę i położył się koło Beili. Beili właśnie teraz potrzebowała czyjejś miłości, więc gdy Kastiel przykrył siebie kołdrą od razu blondyna przytuliła się do jego klatki piersiowej on tylko zamkną ją w swoich ramionach i pozwolił jej się wypłakać i pozwolił jej poczuć się przez niego kochana. Kastiel przytulał ją mocno chciał zabrać od niej to całe cierpienie by była szczęśliwa, ale nie mógł.
Po kilku minutach zauważył, że Beili usnęła w jego ramionach, więc pocałował ją w czoło i wyszeptał w jej włosy:
-Kocham cię mała. -chciał  powoli i delikatnie wyjść z łóżka, ale ona nie spała i słyszała wszystko i złapała go za koszulkę by nie wychodził i została z nią dłużej, kochała go tak kochała, ale tylko jak brata nie wie czy to się zmieni czy nie, ale chciała by teraz przy niej był jak najdłużej, więc Kastiel ułożył się koło niej dokładnie z nią w ramionach. Po jakimś czasie jej uścisk na jego koszulce się rozluźnił to oznaczało, że usnęła więc delikatnie  wyszedł z łóżka po cichu otworzył drzwi z jej pokoju i wyszedł po czym ukazał mu się na dole Nat i Rozalia z opanowaniem zszedł na dół.
-I jak Beili? –zapytał Chris, z lekkim uśmiechem.
-Usnęła. –zbliżał się powoli do Nathaniela i Rozalii.
Gdy staną naprzeciw niego zadał mu cios z pięści w twarz.
-To od Beili dla CIEBIE. –ostatnie słowo podkreślił, złapał go za koszule za nim upadł na ziemie i powiedział szeptem mu do ucha. –Nie pozwolę jej skrzywdzić nikomu, a zwłaszcza tobie. -Po czym puścił go i wyszedł z mieszkania musiał zapalić i odreagować.
Nat obejrzał się za nim ze zdziwieniem trzymając się za obolały policzek, a Rozalia i Chris stali trochę zmieszani, nie nadążyli nad tym co się stało przed chwilą. Rozalia pierwsza się ocknęła i pociągnęła Nata za sobą na górę, do pokoju blondynki, zostawiając bez wyjaśnień Chrisa.
Otworzyła po cichu drzwi, ale i tak obudziła blondynę, która pomyślała, że to Kastiel i się nie odezwała bo wiedziała, że bez niczego przyjdzie i ją przytuli. Ale gdy zobaczyła biały kosmyk od razu się podniosła do pozycji siedzącej.
-Roza co ty tu robisz? –Beili wolała by teraz Kastiela no, ale to przyjaciółka i też pewnie jej jakoś pomoże.
-Przyszłam z gościem, który się musi wytłumaczyć. –spojrzała za siebie, a tam stał Nat, akurat go nie chciała dziś widzieć, ani słyszeć.
-Co on tu robi niech sobie stąd pójdzie nie chce go widzieć w tej chwili. –syknęła w stronę Nata, kochała go i to bardzo, ale w tej chwili sprawiał jej za dużo bólu samą osobą.
-Nie bo musicie sobie coś wyjaśnić. –chwyciła blondynkę za ramiona, i spojrzała jej w oczy tak by zrozumiała jej przekaz o co dokładnie jej chodzi.
-Co? Ale nie ma co tu wyjaśniać wszystko jasne, chce to jakoś przetrwać i potem będzie dobrze, teraz sobie pójdźcie oboje i jak byś mogła to zawołaj Kassa. –Beili położyła się z powrotem. Gdyż czuła swoje łzy na policzkach jednocześnie chciała by został, ale z drugiej strony nie.
Nat ruszył załamany i zrezygnowany wiedział, że nie jest teraz tu mile widziany gdyż zauważył ile w tej jednej chwili jego osoba sprawiła jej bólu, więc ruszył w kierunku wyjścia, ale Rozalia go zatrzymała.
-Gdzie ty się wybierasz? –złapała go za rękę lekko zdenerwowana.
-Beili nie chce mnie widzieć, więc lepiej jak pójdę. – opuścił głowę, chciał już odejść bo także sam sobie sprawia ogromny ból którego się nie dało uspokoić.
-I co, że tak powiedziała, więc ty zamknij te drzwi z powrotem, a ty nas wysłuchasz czy tego chcesz czy nie. Posadziła go na krześle naprzeciwko łóżka Beili.
-Beili posłuchaj on nie zerwał z tobą bo tak mu się chciało, tylko miał powód. -Wskazała ręką na blondyna dając mu znak, że ma jej wszystko powiedzieć.
Nat wszystko opowiedział Beili, a ona nie mogła w to uwierzyć. Patrzała na niego ze zdziwieniem i nie dowierzeniem, a także ze szczęśliwym sercem, gdyż okazało się, że na prawdę ją kocha nadal, siedziała pena radości, ale także nie mogła tak od razu rzucić mu się w ramiona, musiała to sobie wszystko dokładnie przemyśleć.
-Ja musze to przemyśleć, możecie mnie zostawić samą. A Nat tobie napisze SMS co na ten temat myślę jeszcze dziś wieczorem. –Beili ukradkiem się uśmiechnęła.
-Dobrze.  -podszedł do jej stolika nocnego i położył łańcuszek ten sam co go oddała mu.
Wyszli, a Beili nie  wiedziała co myśleć, bo wiedziała, że już nie będzie tak jak dawniej, ale chciał, chciał znowu go poczuć, przytulić się do niego jak kiedyś. Warunek był jeden zero czułości w szkole, to kiedy? Nie miała na to odpowiedzi, ale wiedziała, że zawsze znajdą dla siebie czas. Beili wzięła do ręki łańcuszek i zapięła go naszyj i przycisnęła go do swojej klatki. Po jakimś czasie do pokoju wszedł czerwono włosy.
-Nie mów mi, że wróciłaś do tego palanta? –staną nad nią, nie pewny jej odpowiedzi.
-Jeszcze nie. –uśmiechnęła się lekko i spojrzała na łańcuszek.
-To znaczy, że wrócisz? –otworzył szeroko oczy, miał nadzieje, że odpowie przeciwnie, że nie chce, miał nadzieje, że może w końcu do niego się przekona gdyż on zawsze jest obok niej jest o wiele lepszy od niego, a i tak Beili uważa go za gorszego nie wiedział czemu tak jest.
-Chyba tak. –spojrzała na łańcuszek na szyi jeszcze raz i zaraz na bransoletkę od Kassa w której widziała całą jego miłość do niej, ale nie potrafiła jej odwzajemnić, gdyż w jej sercu jest miejsce na Nathaniela.
-Myślałem, że nie jesteś głupia, ale się myliłem popełniasz gorsze błędy życiowe niż ja. –wyszedł z jej pokoju trzaskając drzwiami. Był wściekły gdyż on dla niej robi tyle zawsze przy niej jest, nie rani jej, no stara się, a co i tak Nat  zajmuje pierwsze miejsce, osoba która ją już tyle razy zraniła jest Bogiem, a ten który tego nie robi jest śmieciem. Prychną pod nosem i poszedł do siebie do domu nic nie mówiąc.
Beili była lekko zmieszana po słowach Kassa, ale szybko się ogarnęła i wzięła telefon do ręki napisała do Nata:
„Kocham Cię i zawsze będę, pamiętaj ;*”
Gdy to napisała położyła się i miała nadzieje, że zrozumiał o co jej chodziło przez tego SMS.


Witam wszystkich i jak się podoba rozdział ? Dodałam trochę więcej opisów, a jak za mało to w następnym postaram się jeszcze więcej napisać XD
A jak nowa muzyka może być? Czy byście woleli coś innego jak tak to napiszcie mi w komentarzach XD
Czekam na komentarze na temat rozdziału :D
Za niedługo zacznę pisać kolejny rozdział :P
Czekajcie cierpliwie ;*

7 komentarzy:

  1. Ja mam złą wiadomość

    Nie lubie nataniela wolę kastiela i to mnie troche boli gdy widze jak cierpi :(

    Mam nadzieję że Kastiel choć trochę ją do siebie przekona

    OdpowiedzUsuń
  2. Smerfastyczny ten rozdział lubię takie :-) :-) :-) :-) ,kiedy będzie next ? nie każ mi znów czekać pół roku , a tak po za tym cieszę się że wróciłaś, nawet bardzo lubię Twoje opowiadania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, tym razem wróciłam i tak szybko nie odejdę :P
      Dziekuje za cierpliwe czekanie ;*
      Hymm...następny powinnam dodać w tym tygodniu XD

      Usuń
  3. Dopiero zauważyłam że znowu piszesz <3

    Świetne te nowe rozdziały :D Ja tam osobiście zawsze wolałam, żeby była z Kasem :3

    Pozdrawiam i weny życzę ;D

    Ps. Jakby Ci się nudziło to zapraszam do siebie slodki-flirt-moimi-oczami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje i jasne, że wejde i przeczytam XD

      Usuń
    2. Tu nie ma za co dziękować :3 Zacne rzeczy trzeba chwalić :3

      Usuń