poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 11 "Przeszłość"

Gdy blondynka kończyła robić tosty poczuła czyjąś obecność w kuchni, więc się obróciła i zobaczyła przyglądającego się jej Nathaniela.
-Mówiłam żebyś został u góry. –położyła cale jedzenie na talerz.
-Nie chciało mi się tam samemu siedzieć. –uśmiechną się.
Pokręciła głową i z jedzeniem poszła do góry, a Nat za nią.
Usiedli na łóżku, zaczęli jeść taką jakby kolacje. Gdy skończyli Nathaniel zaoferował się zanieść talerz do kuchni, nie chciał by dziewczyna robiła za służącą, nawet jeśli jest w swoim domu, a on jest tylko gościem, w czasie gdy schodził zastanawiał się jak się do niej zbliżyć tak bardzo od dawna chce ją pocałować, ale nie może jakoś się przełamać i tego zrobić . A Beili czekała z niecierpliwością, chciała by w ogóle nie wychodził z pokoju tylko z nią siedział nawet jeśli nie mieli by o czym rozmawiać, więc wzięła poduszkę do ręki i postanowiła trochę rozluźnić atmosferę jak przyjdzie to w niego uderzy tą poduszką tak dla zabawy, więc gdy otworzyły się drzwi do jej pokoju bez wahania rzuciła w niego poduszką i trafiła prosto w twarz Nathaniela on stał zszokowany, a blondynka śmiała się na cały głos, on podniósł poduszkę podszedł do niej i też rzucił w jej twarz, usiadł koło blondynki i zaczął ją znowu łaskotać.
-Nat…przestań…proszę…już dość... –mówiła między przerwami w śmianiu się.
-Nie, to za kare. –klękną przy niej na łóżku.
-Już dostałam...tą kare…to bardzo…surowa… kara…przestań…-zaczęła płakać ze śmiechu.
-Nie. –zobaczyła jego uśmiech.
Tak się wierciła na łóżku by się wydostać spod jego rąk by uzyskała spokój, że podłożyła mu nogę i położył się na niej. Ona zesztywniała nie wiedziała co się dzieje, chociaż była szczęśliwa. Ich twarze dzielił centymetr od stygnięcia, patrzeli sobie w oczy on się zarumienił, zastanawiał się czy to jest dobra okazja by w końcu posmakować jej ust. Po jakiejś chwili tyknęli się nosami, ona zamknęła oczy i poczuła jego delikatne i miękkie usta na swoich, rozkoszowała się każdym jego dotykiem, nie chciała by się ta chwila kończyła, chciała by u niej został, pragnęła jego bliskości. Blondyn całował delikatnie nic nie wymuszał od niej, a ona odwzajemniła ten pocałunek, gdyż jej się to podobało. Oderwał się od jej ust popatrzał w jej błękitne oczy.
-Przepraszam nie wiedziałem co robię…ja…ja już musze iść. –wstał szybko, wyszedł zadowolony, ale także speszony, bał się co powie, zaczął się zastanawiać. Czemu to zrobił? Czy jego pragnienie jej bliskości było zbyt duże? Czy? Czy? Czy? W jego głowie rodziło się wiele pytań, na które nie znał odpowiedzi i zaczął się bać czy przypadkiem przez to jej niestarci.
-Nathaniel czekaj… -nie pozwolił jej nic powiedzieć wyszedł z domu, a ona chciała, mu wyznać przez ten pocałunek że go kocha, ale nie pozwolił jej na to.
-Ech…no i zostałam sama, trudno będę musiała jutro z Nathem to sobie wyjaśnić. –powiedziała do siebie po cichu zawiedziona.
Zeszła na dół by pooglądać TV gdy do domu wparował wściekły Kastiel.
-Kastiel co się stało? –zaniepokoiła się.
-Nic. –wbiegł do swojego pokoju i zatrzasną drzwi.
Poszła do niego bo i tak chciała z nim pogadać. Podeszła do drzwi lekko zapukała, usłyszała jak przekręca zamek. Weszła do środka, a on siedział na łóżku i palił papierosa.
 -Ekh…chciałam z tobą porozmawiać, ale niech najpierw ten dym wyleci z domu. –podeszła do okna i je otworzyła, nie lubiła jak ktoś przy niej palił, ponieważ zaczęła się dusić przez ten śmierdzący dym.
-To co ode mnie chciałaś. –wyrzucił końcówkę papierosa przez okno.
-Najpierw to co się stało że taki wkurzony przyszedłeś? –usiadła na łóżku, a on koło niej, zaczęła go traktować jak starszego brata, chociaż on czuł do niej coś innego niż tylko miłość braterska.
-Ech…ta dziewczyna mi oświadomiła że zemną do łózka nie pójdzie, bo nie wchodzi każdemu do łóżka, a w parku wydawała się taka łatwa. –położył się.
-Ach…a te drugie to czemu zacząłeś wykorzystywać każdą napotkaną dziewczynę, od czego się to zaczęło? –spojrzała mu w oczy.
-A po co ci to wiedzieć? –spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-Bo jestem ciekawa. –uśmiechnęła się delikatnie.
-To było dawno do szkoły chodziła taka Debra, w tedy wiedziałem że mam duże powodzenie u dziewczyn, ale wolałem Debre, w końcu z nią byłem, a co się okazało była suką i może i nadal jest, od momentu gdy ze mną zerwała obiecałem sobie że każdą chodź trochę podobną dziewczynę wykorzystam tak jak mnie ona wykorzystała. –patrzył się w sufit. – Jak byś mogła mnie teraz zostawić chce pobyć sam. – ta wspominka o przeszłości bardzo zabolała chłopaka, nie lubił na ten temat mówić, nie chciał o tym pamiętać, ale że Beili jest dla niego wyjątkowa, to jej powiedział.
-Ech…nie wiem dlaczego się ciebie to zapytam, ale mogę dziś z tobą spać? –szkoda jej go było tyle musiał wycierpieć, a teraz jeszcze ona go rani, chciała chociaż tak go jakoś pocieszyć, żeby z nią chociaż przebywa, nie może z nim być, bo kocha kogoś innego, ale chociaż tyle może.
-CO?! Ty to do mnie? –wstał i się popatrzał na nią z niedowierzeniem dziewczyna do której coś poczuł, a ona go nie chce pyta się go o taką rzecz?
-Tak, to mogę czy mam sobie jednak pójść? –uśmiechnęła się, oczekiwała od niego tego samego.
-Tak możesz. –wstał, ale widziała na jego twarzy zadowolenie, ona także się uśmiechnęła, bo sprawiła mu przyjemność taki małym gestem.
Poszła do pokoju się przebrać, przebrana przyszła do niego, ale go nie było więc się położyła i czekała. Po kilku minutach zobaczyła przed sobą cień który znikną i poczuła czyjeś ramiona, które ją objęły i przyjemne ciepło, wtuliła się bardziej w to ciepło i usnęła.
Rano obudziła się w ramionach Kastiela było jej tak ciepło, nie chciała się stamtąd ruszać, spojrzała do góry i czerwono włosy jeszcze spał, spojrzała na zegarek było jeszcze sporo czasu, więc chciała tak trochę poleżeć, może w między czasie Kastiel się obudzi. Gdy tak czekała usnęła.
***
Chłopak obudził się, a ona cicho zamruczała i na dal spała tak pięknie wyglądała, nie chciał jej budzić, chciał by to się nie kończyło, bo wiedział że to ostatni raz kiedy z nim śpi i może ją mieć w swoich ramionach, ale wiedział że jak jej nie obudzi to będzie zła.
-Wstawaj piękna. –szepnął je do ucha.
-Daj jeszcze chwile. –wtuliła się w niego i nadal spała, a on, pierwszy raz od dawna poczuł się tak dobrze, leżał taki szczęśliwy.
-Nie ma spania, do szkoły się panienka wybiera. –pocałował ją w policzek, wiedział że tylko tyle może by znów jej do siebie nie zrazić.
-Dobrze już. –wstała z lekkim uśmiechem i skierowała się do siebie, a on jeszcze się położył uśmiechając się do siebie.
Dziewczyna weszła do swojego pokoju, wzięła ubrania z szafy i skierowała się do łazienki by wziąć przyjemny prysznic. Gdy wyszła już gotowa z łazienki wzięła torbę z książkami i zeszła na dół. A w kuchni łaził czerwono włosy.
-Ty do szkoły się nie wybierasz? –zaczęła ubierać buty.
-Nie, nie chce mi się, a ty nie jesz śniadania? –spojrzał na dziewczynę.
-Nie, po drodze sobie coś kupie do jedzenie, to ja idę cześć. –wyszła z domu w pośpiechu musiała z Nathanielem poważnie porozmawiać. Po drodze wstąpiła do piekarni i kupiła sobie pączka i drożdżówkę.
Gdy tylko przekroczyła próg szkoły od razu skierował się do pokoju gdzie prawdopodobnie przebywał Nathaniel. Chwyciła za klamkę otworzyła drzwi i ujrzała blondyna, który stał do niej plecami.
-W czym mogę…-obrócił się zobaczył że to ona, od razu się speszył.
Zrobił się różowy opuścił wzrok, dziewczyna nie wiedziała co mu się dzieje może przez to co się u niej wydarzyło, ale przecież nie protestowała.
-Nat ja chciałam… -przerwał jej.
-Później porozmawiamy śpieszę się trochę. –w pośpiechu opuścił pomieszczenie.
Wyszła z tamtą trochę zawiedziona, ale postanowiła później przyjść więc poszła na lekcję. Weszła do klasy i pierwsze co zauważyła to przyglądająca jej się Rozalię.
-Czemu jesteś smutna? –patrzała jej głęboko w oczy, ona przejrzała ją na wylot wiedział jak się czuje i czy jest smutna czy nie.
-Nie jestem wydaje ci się, jestem po prostu zmęczona. –wymusiła uśmiech, ominęła ją i usiadłam w ławce, nie lubiła jej okłamywać, ale teraz to co innego.
Przez całą lekcje gapiła się w okno, myślała cały czas tylko o jednej osobie i nie słuchała co nauczyciel mówił, potem nagle usłyszała dzwonek wybiegła z klasy i szybkim krokiem weszła do pokoju gospodarza, ale o dziwo Nathaniela tam nie było, więc wyszła i zobaczyła go na końcu korytarza, więc szła w jego kierunku gdy ją zauważył poczuła ukłucie w sercu, gdyż on szybkim krokiem poszedł w drugą stronę, nie zwrócił na nią nawet najmniejszej uwagi. Potem miała mate i sprawdzian zastanawiała się jak ma się skupić gdy myśli tylko o jednej osobie która ją dziś unika jak ognia, przekonała się że da sobie radę przecież miała takiego wspaniałego nauczyciela, to teraz nie może go zawieść. Dziewczyna przez każdą przerwę miała tak samo, cały czas ją unikał, więc pod koniec lekcji poszła do pokoju w którym się znajdował, stał i przeglądał papiery więc zamknęła drzwi.
-Co ty robisz musze wyjść. –stał poirytowany.
-Nie, wysłuchaj mnie, chociaż przez chwile. –opuściła wzrok. –Czemu mnie przez cały dzień unikasz? Gdy chce z tobą porozmawiać ukrywasz się, albo mówisz że nie masz czasu? Czemu? Nie chcesz ze mną porozmawiać? –miała łzy w oczach, nie chciała być przez niego traktowana jak powietrze.
-Ja…Ja…To znaczy… -zrobił się cały czerwony.
-Jeżeli chodzi o to co się stało wczoraj, to zapomnę o tym będę się zachowywała tak jakby nic się nie stało, ale ja nie wiem czego ode mnie oczekujesz, bo unikasz jakiej kolwiek rozmowy ze mną? –poczuła jak po policzku spłynęła jej łza.
-Ja przepraszam, za wszystko, zapomnijmy o tym dobrze? –przytulił ją i pogłaskał po głowie, był zły że znowu przez niego płacze.
-Dobrze, tylko nie ignoruj mnie. –przytuliła się do niego bardziej.
-Już nie będę, a w ogóle ciebie się nie da ignorować. –uśmiechnął się ciepło do niej i spojrzał głęboko w oczy, ona się z powrotem w niego wtuliła chciała znowu poczuć jego zapach, którego jej brakowało była od niego uzależniona.
-Przepraszam że tak nagle, ale muszę iść do baru. –odkleiła się od niego niechętnie.
-Spoko, ja mam tu jeszcze trochę roboty, to do zobaczenie. –uśmiechną się.
***
W barze nie było zbyt dużego tłoku, więc skierowała się do lady za którą stał Kastiel i zarywał do jakiejś dziewczyny.
Przeskoczyła przez ladę dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, a Kastiel stał zaskoczony. Poszła się przebrać i stanęła koło Kastiela, a tej dziewczyny już nie było, nagle do nich podszedł Lysander który też im pomaga. Kastiel coś mu powiedział na ucho i Lysander przeszedł przez ladę, a czerwono włosy złapał blondynkę za rękę i zaprowadzi na zaplecze.
-Płakałaś? –spojrzał jej w oczy, on tak jak Rozalia, wiedział kiedy płakała kiedy nie, nawet jeśli za bardzo tego nie widząc.
-Skąd takie przypuszczenie? –wyrwała rękę z jego uścisku.
-Bo masz lekko czerwone oczy? –złapał ją ponownie za rękę, nie chciał jej krzywdzić chciał tylko wiedzieć, chciał być przy niej gdy płakała.
-To przez wiatr. –wzrok obróciła w lewą stronę.
-Mnie na to nie nabierzesz czemu płakałaś, tylko mi niemów że znowu przez tego palanta od siedmiu boleści? –złapał ją za podbródek i obrócił jej twarz na wprost swojej, nienawidził Nathaniela, a gdy widział lub się dowiadywał że przez niego płacze, miał ochotę mu przyjebać, nie uderzyć, nie klepnąć, tylko tak po prostu, porządnie przyjebać.
-A co ciebie to obchodzi?? –znowu obróciła głowę, wiedziała ze jest zły na blondyna, ale nie wiedział o co chodzi a się wtrąca.
-Bo Christopher kazał mi mieć na ciebie oko, by było wszystko dobrze. –złapał w ręce jej głowę i obrócił by popatrzała mu się w oczy.
  -Jest dobrze, a Chris jutro wraca więc, już nie powinno cię nic obchodzić w stosunku do mnie, a teraz puść mnie. –wyrwała się z jego rąk i wyszłam z pomieszczenia. Wiedziała że go tymi słowami rani, ale musiała coś powiedzieć by ją zostawił.
Przez cały czas czuła na sobie spojrzenie Kastiela, nie chciała z nim wracać do domu, bo potem by miała kazanie jak od starszego brata, ale też go tak traktowała, więc nie powinna się dziwić. Dziewczyna zaczęła wypominać w swojej głowie, błędy czerwono włosego, żeby lepiej spojrzał na siebie ,bo jej zdaniem wcale lepszy nie jest, gdyż on jedyne co potrzebuje to paczkę fajek i dziewczynę która by się z nim przespała i nic więcej, ale nie wiedziała dlaczego to robi, gdyż jest sam potrzebuje towarzystwa, jakiejś dziewczyny, ale każda która do niego się zbliża jest suką, więc ja przeleci i nie chce jej znać, bo on chce kobietę, a nie szmatę, bo szmata od kobiety się różni, tym że kobieta się szanuje. Beili obiecała sobie że jak jeszcze raz będzie się mieszać w jej życie to mu wszystko wygarnie, nie zwracając na to uwagi czy go to zaboli czy nie.
 ***
Szła z Kastielem do domu bo Lysander wyszedł trochę wcześniej, więc jest na niego skazana, aż nie chce wracać do domu jak się wie co będzie.

Tak więc dodałam bardzo szybko jak na mnie, bo miała zamiar w sobotę dodać XD
W rozdziale jest pod koniec fragment z takiej rapowej piosenki, tak jakoś mi się przypomniało ;P
Tak więc, następny powinien się pojawić w sobotę albo w niedziele, to zależy ;D
Pozdrawiam <3

6 komentarzy:

  1. Przepraszam, że koment dopiero teraz, ale nie miałam czasu na pisanie.
    Ostatnie trzy rozdziały oczywiście wspaniale ci wyszły. Czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, fajny rozdział... ale jakoś tak sztuczny mi się wydawał... dialogi jak by były na siłę wciskane... Ale cóż ;] Kiedy nex?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi dialogami to może ci się wydaje bo akurat ten rozdział mi się bardzo dobrze pisało, a next powinien być w sobote, ale wątpie bo idę na 18 -stke do kolegi więc raczej w niedziele XD

      Usuń
  3. Masz talent *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogłabyś niejedną książkę napisać z takim talentem :D

    OdpowiedzUsuń