Wyczekiwałam co mi powie
Rozalia.
-No więc dowiedziałam się, że od nie dawna po lubił bardzo, pewną dziewczynę, nie jest w jego wieku jest młodsza, powiedział, że ostatni się dosyć do niej zbliżył, ale nie chciał mi wyjawić tej osoby imienia i jak wygląda tylko jeszcze dodał że bardzo dobrze ją znam. –czy naprawdę też się mu spodobałam?
-Wiesz mógł mówić o każdej innej dziewczynie w szkole. –bałam się tego, że jednak to ja bym miała racje.
-Co ty mówisz, przecież to do ciebie się zbliżył takich bliskich kontaktów nie miał z nikim jak dotąd. –popchnęła mnie delikatnie.
-Tak myślisz? –nie byłam jakoś specjalnie przekonana.
-Tak i możesz spokojnie mu powiedzieć o swoich uczuciach chyba ich nie zmieniłaś w stosunku do niego? –nie była pewna.
-No trochę się zmieniły, ale na pozytywne myślenie jeszcze bardziej mi się spodobał, a prawdę mówiąc to chyba pokochałam go. –zrobiłam się różowa.
-No to mu powiedz, że go bardzo lubisz. –złapała mnie za ramiona i patrzała prosto w oczy.
-No, ale na razie nie chce się za bardzo narzucać i chce być w stu procentach przekonana, że to o mnie chodzi. –ona tego nie rozumie to się tylko tak łatwo mówi powiedz mu o swoich uczuciach.
-Ech…jak chcesz to twoja decyzja. –wzruszyła ramionami.
-Wiesz co chodźmy spać zmęczona jestem dosyć. –uśmiechnęłam się.
-Dobrze. –weszłyśmy pod kołdrę.
Rozalia od razu usnęła, a ja nie potrafiłam uczucie do Nathaniela wzrosło jeszcze bardziej po tym co mi powiedziała Rozalia.
***
Rano się obudziłam zmęczona, przez pół nocy spać nie mogłam, Rozalia już była ubrana, zauważyłam jak wychodziła z łazienki.
-Ty już ubrana, co tak szybko? –zaskoczyła mnie.
-Bo dzwoniła do mnie Jasmin i powiedziała, że za niedługo Kastiel się zjawi bo ona z twoim kuzynem gdzieś wyjeżdża na tydzień, bar będzie rano zamknięty, a pod wieczór Kastiel ma go prowadzić razem z tobą… -czemu to musi być Kastiel, ale stop miałam być miła. -…będzie ciebie pilnował, więc ja już muszę wychodzić, a i powiedziała, że przez ten tydzień będziesz mieszkać z Kastielem, bo tyle ich nie będzie. –co?.
-Przecież jestem pełnoletnia i potrafię o siebie zadbać i nie potrzebuje opieki. –byłam lekko zdenerwowana.
-Wiesz on o ciebie się martwi i chce ci zapewnić bezpieczeństwo. –skrzyżowałam ręce.
-Tak szczególnie z Kasem będę bezpieczna. –oburzyłam się.
-Daj spokój Kastiel wygląda tylko na strasznego, dobra pa ja już lecę. –przytuliłyśmy się i ona wyszła.
Wstałam i skierowałam się do łazienki wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i przebrałam w mój komplet dresowy. Jak schodziłam na dół to otworzyły się drzwi wejściowe.
-Kastiel puka się jak się wchodzi do czyjegoś domu. –poszłam w stronę kuchni.
-Od dziś to ja tu też mieszkam więc mogę wchodzić bez pukania. –postawił jakieś reklamówki i torbę w przedpokoju.
-Niech ci będzie. –podeszłam do lodówki.
-Nawet tam nie zaglądaj bo nic nie ma, Chris zrobił zakupy i kazał bym je przyniósł do domu, a i kazał ci to przekazać. –wyciągną plik pieniędzy.
-Spoko. -600 złotych mi zostawił to kuzynek się martwi by mi niczego nie zabrakło.
-Kazał ci przekazać byś tego nie roztrwoniła w 2 dni. –uśmiechną się łobuzersko wchodząc do kuchni z zakupami.
-Ja nie wydaje za dużo pieniędzy więc nie wiem po co ci to kazał przekazać. –wzruszyłam ramionami. –Zrobić ci coś do jedzenia? –chce być dla niego miła.
-Jasne możesz zrobić, dziwnie miła jesteś. –usiadł na krześle i spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem.
-Wiesz postanowiłam być dla ciebie miła i nie zepsuj tego. –uśmiechnęłam się wyciągając zakupy z reklamówek.
-Postaram się nie zepsuć. –uśmiechną się.
Nie potrzebne rzeczy schowałam do lodówki lub do szafki, a te co potrzebowałam zostawiłam na blacie. Zaczęłam robić nam kanapki gdy poczułam, że ktoś mnie od tyłu przytula.
-Kastiel puść mnie. –przestałam robić kanapki i czekałam aż mnie puści.
-Nie, przecież nie trzymam cię za ręce możesz dalej robić kanapki. –przyciągną mnie bliżej siebie.
-Kastiel proszę. –spojrzałam na niego delikatnie.
-Nie, bo za długo nie będę się cieszył twoją obecnością. –zaczął szeptać mi do ucha.
-Będziesz mnie przez cały tydzień dziennie widział od rana do nocy. –stałam nadal uwięziona w jego ramionach.
-To za mało, podobasz mi się, a jak myślę, że na ciebie nie działam tak jak na inne to tym bardzie ciebie pragnę i zaczynam kochać. –pocałował mnie w policzek i poszedł do salonu.
Stałam jak słup przed blatem, czy on właśnie mi wyznał miłość, to nie możliwe, przecież on może mieć każdą, a dla czego to mnie wybrał, nie chce go zranić ale moje serce mogę oddać tylko jednej osobie i tą osobą nie jest on. Po chwili się ogarnęłam i kończyłam robić, kanapki. Poszłam do salonu postawiłam przed nim kanapki i sama usiadłam koło niego. Głupio się poczułam, ale uznałam, że będę się zachowywała tak jakby w ogóle tego nie powiedział.
***
Weekend zleciał szybko i nastał ranek poniedziałkowy wstałam i szybkim krokiem skierowałam się do łazienki, gdy skończyłam czynności pielęgnacyjne i się ubrałam wyszłam z łazienki. Z pokoju zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół. W kuchni stał Kastiel i o dziwo sam robił kanapki zaskoczył mnie bo przez cały weekend to ja gotowałam.
-Może ci pomóc? –zapytałam go.
-Nie trzeba sam sobie umiem poradzić. –nie przestawał robić śniadania.
-Spoko jak chcesz. –usiadłam przy stole.
Po minucie dostałam 2 kanapki, jedliśmy w ciszy.
-Jedziesz ze mną do szkoły? –zapytał czerwono włosy.
-Spoko, jak chcesz to pojadę. –uśmiechnęłam się i odniosłam talerz do zlewu.
Czekałam aż on skończy jeść i wyszliśmy na taras gdzie czekał na nas jego czarno – czerwono – srebrny motor. Wsiadłam z Kastielem na niego, a on odpalił i pojechaliśmy. Przed szkołą zaparkował i weszliśmy na dziedziniec gdzie on został, a ja skierowałam się w stronę wejścia do szkoły. W szkole kierowałam się do pokoju gdzie przebywał Nathaniel. Weszłam do środka i zobaczyłam blondyna który jednocześnie był smutny i zdenerwowany.
-Hej Nathaniel cos się stało? –zaniepokoiłam się.
-Hej nic. –spojrzał na okno.
-O hej Beili widzę, że zaczyna ci się układać z Kastielem. –do pokoju weszła Melania.
-Co? Przecież on mnie tylko do szkoły podwiózł. –co ona wygaduje.
-Proszę cię nie udawaj przecież ja i Nathaniel widzieliśmy was razem w weekend jak wychodziłaś z nim ze swojego domu. –co ona robiła razem z Natem w weekend przecież się pokłócili.
-Ale to… -Nathaniel nie pozwolił mi dokończyć.
-Nie tłumacz się możesz sobie już iść. –spojrzał na mnie chłodno.
-Ale… -wolałam już się nie odzywać czułam jak do oczu napływają mi łzy.
Wyszłam z pokoju gospodarza i na kogoś wpadłam.
-Przepraszam… -wbiłam wzrok w ziemie bo poczułam na moich policzkach łzy.
-Emi co się stał… -to była Rozalia chyba przeczuwała co się stało bo zobaczyła skąd wyszłam.
Pociągnęła mnie w stronę damskiej toalety weszłyśmy do środka.
-Masz chusteczkę i powiedz co się stało? –czekał co jej powiem.
Powiedziałam dokładnie to samo co powiedziała Melania i Nathaniel, ona się patrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Jak ta małpa mogła go przekonać Beili po lekcjach idziemy do niego i wytłumaczymy mu to dobrze?? –patrzała mi prosto w oczy.
-Dobrze jak chcesz. –lekko się uśmiechnęłam.
Wyszłyśmy z toalet i szłyśmy do klasy gdzie miałyśmy mieć lekcje i napotkałyśmy czerwono włosego.
-Beili poczekam na ciebie po lekcjach przed szkołą pojedziemy razem. –uśmiechną się i poszedł dalej, nie mogłam nic powiedzieć.
Weszłyśmy do klasy i do nas podbiegła Violetta.
-Coś się stało? Bo Melania dziwnie szczęśliwa chodzi, a ty wyglądasz jakbyś przed chwilą płakała. –chyba zauważyła, że mam zaczerwienione oczy.
-Oj i to dużo się stało, chodzi opowiem ci w ławce. –Rozalia pociągnęła mnie i ją do ławki.
Zaczęła jej opowiadać to co ja jej powiedziałam, a Violetta nie mogła w to uwierzyć. Nagle usłyszałyśmy dzwonek i do klasy wszedł nauczyciel, a za nim o dziwo Kastiel który ani się nie spóźnił ani nie poszedł na wagary dziwnie się zmienia. Po dwudziestu minutach lekcji do klasy wszedł Nataniel spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja nie mogłam na niego patrzeć bo zaraz czułam łzy i ból w okolicy serca. Podszedł do nauczyciela coś powiedział mu i za chwile wyszedł jeszcze zerkając na mnie. Lekcje się wlekły strasznie, a co przerwę Melania patrzała się na mnie z pogardą i chytrym uśmieszkiem. Po ostatniej lekcji Rozalia zaczęła mnie ciągną w stronę pokoju gospodarza trochę bałam się tej rozmowy. Podeszłyśmy pod drzwi, Rozalia chwyciła za klamkę i gdy otworzyła naszym oczom ukazała się postać Nathaniela który całuje się z kim z MELANIĄ!!!! Stałam jak wryta nie umiałam nic powiedzieć czułam jak moje serce rozpada się na milion kawałeczków które tak strasznie bolą, Rozalia też stała zszokowana Nathaniel w pewnej chwili oderwał się od niej i spojrzał w nasza stronę, a po moich policzkach poczułam słone łzy. Chciał coś powiedzieć, ale ja wybiegłam ze szkoły i wpadłam w czyjeś ramiona.
-Beili coś się stało? –to był Kastiel poznałam go po głosie.
-Nic możemy już jechać? –spojrzałam na jego załzawionymi oczami.
-Tak w domu masz mi wszystko powiedzieć. –przytulił mnie mocniej i puścił byśmy mogli udać się do jego motoru.
*Rozalia*
Stałam tam nadal, a Beili wybiegła, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Po chwili się ocknęłam, a Melania wyszła z pokoju, spojrzałam na Nathaniela widziałam, że nie chce o tym rozmawiać.
-Ty debilu wiesz co ty właśnie zrobiłeś? –wkurzona podeszłam do niego.
-Tak wiem, ale nie miałem nic do stracenia. –schował twarz w dłoniach.
-Właśnie straciłeś i to dużo, wiem, że ta dziewczyna którą tak bardzo polubiłeś to jest Beili wiem mogłam się domyśleć. –skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Ale skąd to możesz wiedzieć? –siedział zaskoczony.
-Mam swoje sposoby, dzięki tej całej akcji z Melanią straciłeś wszystko, a mogłeś zyskać wiele, ale ty to odtrąciłeś, jesteś głupi i tyle, a w weekend Kastiel z nią wychodził od niej bo teraz z nią mieszka bo jej kuzyn wyjechał i kazał mu ją pilnować, wyciągnąłeś pochopne wnioski i przez swoja głupotę ją straciłeś, a mogłeś ją mieć tylko dla siebie i mogłeś byś szczęśliwy, ale ty to odtrąciłeś. –powiedziałam to co myślałam i wyszłam stamtąd wiem, że zrozumiał i teraz będzie tego strasznie żałować i będzie chciał wszystko naprawić.
Witam, mam nadzieje, że się ten rozdział podoba bo mi osobiście bardzo XD
Chciałam poinformować, że jak komuś nie odpisuje w komentarzach to oznacza, że nie wiem co napisać, chciałam tak uprzedzić, wrazi „W” ;*
Następny, w następną sobotę lub niedziele <3
A teraz zabieram się za czytanie „Kordiana” masakra -,-
Pozdrawiam ;3
-No więc dowiedziałam się, że od nie dawna po lubił bardzo, pewną dziewczynę, nie jest w jego wieku jest młodsza, powiedział, że ostatni się dosyć do niej zbliżył, ale nie chciał mi wyjawić tej osoby imienia i jak wygląda tylko jeszcze dodał że bardzo dobrze ją znam. –czy naprawdę też się mu spodobałam?
-Wiesz mógł mówić o każdej innej dziewczynie w szkole. –bałam się tego, że jednak to ja bym miała racje.
-Co ty mówisz, przecież to do ciebie się zbliżył takich bliskich kontaktów nie miał z nikim jak dotąd. –popchnęła mnie delikatnie.
-Tak myślisz? –nie byłam jakoś specjalnie przekonana.
-Tak i możesz spokojnie mu powiedzieć o swoich uczuciach chyba ich nie zmieniłaś w stosunku do niego? –nie była pewna.
-No trochę się zmieniły, ale na pozytywne myślenie jeszcze bardziej mi się spodobał, a prawdę mówiąc to chyba pokochałam go. –zrobiłam się różowa.
-No to mu powiedz, że go bardzo lubisz. –złapała mnie za ramiona i patrzała prosto w oczy.
-No, ale na razie nie chce się za bardzo narzucać i chce być w stu procentach przekonana, że to o mnie chodzi. –ona tego nie rozumie to się tylko tak łatwo mówi powiedz mu o swoich uczuciach.
-Ech…jak chcesz to twoja decyzja. –wzruszyła ramionami.
-Wiesz co chodźmy spać zmęczona jestem dosyć. –uśmiechnęłam się.
-Dobrze. –weszłyśmy pod kołdrę.
Rozalia od razu usnęła, a ja nie potrafiłam uczucie do Nathaniela wzrosło jeszcze bardziej po tym co mi powiedziała Rozalia.
***
Rano się obudziłam zmęczona, przez pół nocy spać nie mogłam, Rozalia już była ubrana, zauważyłam jak wychodziła z łazienki.
-Ty już ubrana, co tak szybko? –zaskoczyła mnie.
-Bo dzwoniła do mnie Jasmin i powiedziała, że za niedługo Kastiel się zjawi bo ona z twoim kuzynem gdzieś wyjeżdża na tydzień, bar będzie rano zamknięty, a pod wieczór Kastiel ma go prowadzić razem z tobą… -czemu to musi być Kastiel, ale stop miałam być miła. -…będzie ciebie pilnował, więc ja już muszę wychodzić, a i powiedziała, że przez ten tydzień będziesz mieszkać z Kastielem, bo tyle ich nie będzie. –co?.
-Przecież jestem pełnoletnia i potrafię o siebie zadbać i nie potrzebuje opieki. –byłam lekko zdenerwowana.
-Wiesz on o ciebie się martwi i chce ci zapewnić bezpieczeństwo. –skrzyżowałam ręce.
-Tak szczególnie z Kasem będę bezpieczna. –oburzyłam się.
-Daj spokój Kastiel wygląda tylko na strasznego, dobra pa ja już lecę. –przytuliłyśmy się i ona wyszła.
Wstałam i skierowałam się do łazienki wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i przebrałam w mój komplet dresowy. Jak schodziłam na dół to otworzyły się drzwi wejściowe.
-Kastiel puka się jak się wchodzi do czyjegoś domu. –poszłam w stronę kuchni.
-Od dziś to ja tu też mieszkam więc mogę wchodzić bez pukania. –postawił jakieś reklamówki i torbę w przedpokoju.
-Niech ci będzie. –podeszłam do lodówki.
-Nawet tam nie zaglądaj bo nic nie ma, Chris zrobił zakupy i kazał bym je przyniósł do domu, a i kazał ci to przekazać. –wyciągną plik pieniędzy.
-Spoko. -600 złotych mi zostawił to kuzynek się martwi by mi niczego nie zabrakło.
-Kazał ci przekazać byś tego nie roztrwoniła w 2 dni. –uśmiechną się łobuzersko wchodząc do kuchni z zakupami.
-Ja nie wydaje za dużo pieniędzy więc nie wiem po co ci to kazał przekazać. –wzruszyłam ramionami. –Zrobić ci coś do jedzenia? –chce być dla niego miła.
-Jasne możesz zrobić, dziwnie miła jesteś. –usiadł na krześle i spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem.
-Wiesz postanowiłam być dla ciebie miła i nie zepsuj tego. –uśmiechnęłam się wyciągając zakupy z reklamówek.
-Postaram się nie zepsuć. –uśmiechną się.
Nie potrzebne rzeczy schowałam do lodówki lub do szafki, a te co potrzebowałam zostawiłam na blacie. Zaczęłam robić nam kanapki gdy poczułam, że ktoś mnie od tyłu przytula.
-Kastiel puść mnie. –przestałam robić kanapki i czekałam aż mnie puści.
-Nie, przecież nie trzymam cię za ręce możesz dalej robić kanapki. –przyciągną mnie bliżej siebie.
-Kastiel proszę. –spojrzałam na niego delikatnie.
-Nie, bo za długo nie będę się cieszył twoją obecnością. –zaczął szeptać mi do ucha.
-Będziesz mnie przez cały tydzień dziennie widział od rana do nocy. –stałam nadal uwięziona w jego ramionach.
-To za mało, podobasz mi się, a jak myślę, że na ciebie nie działam tak jak na inne to tym bardzie ciebie pragnę i zaczynam kochać. –pocałował mnie w policzek i poszedł do salonu.
Stałam jak słup przed blatem, czy on właśnie mi wyznał miłość, to nie możliwe, przecież on może mieć każdą, a dla czego to mnie wybrał, nie chce go zranić ale moje serce mogę oddać tylko jednej osobie i tą osobą nie jest on. Po chwili się ogarnęłam i kończyłam robić, kanapki. Poszłam do salonu postawiłam przed nim kanapki i sama usiadłam koło niego. Głupio się poczułam, ale uznałam, że będę się zachowywała tak jakby w ogóle tego nie powiedział.
***
Weekend zleciał szybko i nastał ranek poniedziałkowy wstałam i szybkim krokiem skierowałam się do łazienki, gdy skończyłam czynności pielęgnacyjne i się ubrałam wyszłam z łazienki. Z pokoju zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół. W kuchni stał Kastiel i o dziwo sam robił kanapki zaskoczył mnie bo przez cały weekend to ja gotowałam.
-Może ci pomóc? –zapytałam go.
-Nie trzeba sam sobie umiem poradzić. –nie przestawał robić śniadania.
-Spoko jak chcesz. –usiadłam przy stole.
Po minucie dostałam 2 kanapki, jedliśmy w ciszy.
-Jedziesz ze mną do szkoły? –zapytał czerwono włosy.
-Spoko, jak chcesz to pojadę. –uśmiechnęłam się i odniosłam talerz do zlewu.
Czekałam aż on skończy jeść i wyszliśmy na taras gdzie czekał na nas jego czarno – czerwono – srebrny motor. Wsiadłam z Kastielem na niego, a on odpalił i pojechaliśmy. Przed szkołą zaparkował i weszliśmy na dziedziniec gdzie on został, a ja skierowałam się w stronę wejścia do szkoły. W szkole kierowałam się do pokoju gdzie przebywał Nathaniel. Weszłam do środka i zobaczyłam blondyna który jednocześnie był smutny i zdenerwowany.
-Hej Nathaniel cos się stało? –zaniepokoiłam się.
-Hej nic. –spojrzał na okno.
-O hej Beili widzę, że zaczyna ci się układać z Kastielem. –do pokoju weszła Melania.
-Co? Przecież on mnie tylko do szkoły podwiózł. –co ona wygaduje.
-Proszę cię nie udawaj przecież ja i Nathaniel widzieliśmy was razem w weekend jak wychodziłaś z nim ze swojego domu. –co ona robiła razem z Natem w weekend przecież się pokłócili.
-Ale to… -Nathaniel nie pozwolił mi dokończyć.
-Nie tłumacz się możesz sobie już iść. –spojrzał na mnie chłodno.
-Ale… -wolałam już się nie odzywać czułam jak do oczu napływają mi łzy.
Wyszłam z pokoju gospodarza i na kogoś wpadłam.
-Przepraszam… -wbiłam wzrok w ziemie bo poczułam na moich policzkach łzy.
-Emi co się stał… -to była Rozalia chyba przeczuwała co się stało bo zobaczyła skąd wyszłam.
Pociągnęła mnie w stronę damskiej toalety weszłyśmy do środka.
-Masz chusteczkę i powiedz co się stało? –czekał co jej powiem.
Powiedziałam dokładnie to samo co powiedziała Melania i Nathaniel, ona się patrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Jak ta małpa mogła go przekonać Beili po lekcjach idziemy do niego i wytłumaczymy mu to dobrze?? –patrzała mi prosto w oczy.
-Dobrze jak chcesz. –lekko się uśmiechnęłam.
Wyszłyśmy z toalet i szłyśmy do klasy gdzie miałyśmy mieć lekcje i napotkałyśmy czerwono włosego.
-Beili poczekam na ciebie po lekcjach przed szkołą pojedziemy razem. –uśmiechną się i poszedł dalej, nie mogłam nic powiedzieć.
Weszłyśmy do klasy i do nas podbiegła Violetta.
-Coś się stało? Bo Melania dziwnie szczęśliwa chodzi, a ty wyglądasz jakbyś przed chwilą płakała. –chyba zauważyła, że mam zaczerwienione oczy.
-Oj i to dużo się stało, chodzi opowiem ci w ławce. –Rozalia pociągnęła mnie i ją do ławki.
Zaczęła jej opowiadać to co ja jej powiedziałam, a Violetta nie mogła w to uwierzyć. Nagle usłyszałyśmy dzwonek i do klasy wszedł nauczyciel, a za nim o dziwo Kastiel który ani się nie spóźnił ani nie poszedł na wagary dziwnie się zmienia. Po dwudziestu minutach lekcji do klasy wszedł Nataniel spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja nie mogłam na niego patrzeć bo zaraz czułam łzy i ból w okolicy serca. Podszedł do nauczyciela coś powiedział mu i za chwile wyszedł jeszcze zerkając na mnie. Lekcje się wlekły strasznie, a co przerwę Melania patrzała się na mnie z pogardą i chytrym uśmieszkiem. Po ostatniej lekcji Rozalia zaczęła mnie ciągną w stronę pokoju gospodarza trochę bałam się tej rozmowy. Podeszłyśmy pod drzwi, Rozalia chwyciła za klamkę i gdy otworzyła naszym oczom ukazała się postać Nathaniela który całuje się z kim z MELANIĄ!!!! Stałam jak wryta nie umiałam nic powiedzieć czułam jak moje serce rozpada się na milion kawałeczków które tak strasznie bolą, Rozalia też stała zszokowana Nathaniel w pewnej chwili oderwał się od niej i spojrzał w nasza stronę, a po moich policzkach poczułam słone łzy. Chciał coś powiedzieć, ale ja wybiegłam ze szkoły i wpadłam w czyjeś ramiona.
-Beili coś się stało? –to był Kastiel poznałam go po głosie.
-Nic możemy już jechać? –spojrzałam na jego załzawionymi oczami.
-Tak w domu masz mi wszystko powiedzieć. –przytulił mnie mocniej i puścił byśmy mogli udać się do jego motoru.
*Rozalia*
Stałam tam nadal, a Beili wybiegła, nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Po chwili się ocknęłam, a Melania wyszła z pokoju, spojrzałam na Nathaniela widziałam, że nie chce o tym rozmawiać.
-Ty debilu wiesz co ty właśnie zrobiłeś? –wkurzona podeszłam do niego.
-Tak wiem, ale nie miałem nic do stracenia. –schował twarz w dłoniach.
-Właśnie straciłeś i to dużo, wiem, że ta dziewczyna którą tak bardzo polubiłeś to jest Beili wiem mogłam się domyśleć. –skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Ale skąd to możesz wiedzieć? –siedział zaskoczony.
-Mam swoje sposoby, dzięki tej całej akcji z Melanią straciłeś wszystko, a mogłeś zyskać wiele, ale ty to odtrąciłeś, jesteś głupi i tyle, a w weekend Kastiel z nią wychodził od niej bo teraz z nią mieszka bo jej kuzyn wyjechał i kazał mu ją pilnować, wyciągnąłeś pochopne wnioski i przez swoja głupotę ją straciłeś, a mogłeś ją mieć tylko dla siebie i mogłeś byś szczęśliwy, ale ty to odtrąciłeś. –powiedziałam to co myślałam i wyszłam stamtąd wiem, że zrozumiał i teraz będzie tego strasznie żałować i będzie chciał wszystko naprawić.
Witam, mam nadzieje, że się ten rozdział podoba bo mi osobiście bardzo XD
Chciałam poinformować, że jak komuś nie odpisuje w komentarzach to oznacza, że nie wiem co napisać, chciałam tak uprzedzić, wrazi „W” ;*
Następny, w następną sobotę lub niedziele <3
A teraz zabieram się za czytanie „Kordiana” masakra -,-
Pozdrawiam ;3
awwwww... zajebisty rozdział *.*
OdpowiedzUsuńMelania - suka!
Nataniel - idiota!
Kastiel - zienia się na lepsze?! szok!
no to tak w skrócie XD
czekam na nexta
Hmm, już chyba w 2 Twoim opowiadaniu Kas się zakochuje w głównej bohaterce, co bardzo mi się podoba... Szkoda że Lysa nie wplątałaś w tą historię, tak jak w tamtym opowiadaniu, ale mam nadzieję że to się zmieni ;] Co do rozdziału - JEST ŚWIETNY!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię opka z nutką dramatu, a moim zdaniem to takie jest :}
' Życie jest małą ściemniarą
francą, wróblicą, cwaniarą'
- te kilka słów idealnie opisuje ten rozdział ;D
Heh...Co do Lysa, to jeszcze nie wiadomo co z tego wyniknie, może i się wpląta w tą całą historie, ale nic nie widomo, a Kas musi mieć udział bo najbardziej go lubie <3
UsuńCo do słów to faktycznie, idealnie opisują ten rozdział ;3
Rozdział świetny. A Melania, to taka suka, że...Yh! Brak słów! Po prostu suka i tyle! A Nataniel? Idiota! Kompletny idiota! Mógł mieć Beili, a on co? Z tą szują (Melanią xD) się całuje! Niech lepiej uważa, bo go jeszcze HIV'em zarazi xD
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Dobry >3<
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Blog Award ;)
więcej informacji na moim blogu :**
Kastiel nie chodzi na wagary bo całą lekcje się Beili zaczyna i w dodatku zabiera ją ze szkoły do domu :3
OdpowiedzUsuń